Lyrics and translation Książę Kapota feat. Peja - Streetlife

Streetlife

Twarde narkotyki, bitte syntetyki
Towar co wrzucam na wagę mordo jest bez lipy
Sztuki chcą tu huki puki, nie chcą buzi buzi
Brudne kurwy chcą się ruchać za pół grama lub dwie stówy
Pytasz jak robimy sos, czarodzieje z ulic
Ty mnie nie syp tego gówna, bo mnie muli
K do A do T, nawet w lato pada śnieg
Na plecach nie mamy Gucci, radiowozy CBŚ
Tu nie pęka się jak kondom, mordo, tu nie pęka się wcale
Morda jest zamknięta jak sprawa wjeżdża na wagę
Omerta na ulicy, orient tu 24 na h
Dla zamulonych czeka na wypłatę blacha
Goście chcieli zrobić biznes, wzięli towar w kredens
Matka u bociana bierze kredyt na rakietę
Ja se lecę tu na plaży mercedesem
Chcę neseser cały wyjebany cashem

Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą
Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą

Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą
Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą

W papierach mam syf – kryminał, recydywa
Jedyne co legalne w życiu robię to muzyka
Muszę zarobić kwit, bo kurwa ledwo mi styka
Jak chcesz poczuć powiew prawdy, suko, podejdź do głośnika
Tusk i Kaczyński nie pytają co u Księcia
Zamów moja płytę, gościu, zamiast robić zdjęcia
Wszystko dla rodziny, to nie las na przyjęciach
Z getta chce zabrać ich na strzeżone osiedla
Pytają co za Książę, trzeci rok stare naje
W pogoni za pieniądzem wynajęte mieszkanie
Szlug na balkonie, kawa, piąta nad ranem
W taksówce na ramieniu wiozę duszę przez Warszawę
Córka mnie pyta czy widziałem iPhone X
Widzę po jej oczach, że dla niej to będzie cudem
Życie nauczyło mnie, że trzeba spełniać sny
Nawet jeśli całe życie przechodzę w tej samej bluzie

Wolałbym wpierdalać kamienie niż pójść na żebry
Lub pożyczać na wiecznie nieoddanie żyjąc w nędzy
Dobrze poznałem jej smak, zamiast zapachu pieniędzy
Marzyłem, by mieć w ręku fach, co realia zmieni
Myślisz, że się kto przejął, chuj wszystkich obchodziłem
Poza kilkoma kumplami, klepaliśmy bidę
Razem przez nie jeden kibel, na przypale, na tych klatkach
Marzyliśmy o przyszłości bez cierpienia, bagna
Wiem czym jest pogarda, jak mnie widzą, tak mnie piszą
A jak piszą to zobaczą jak poradził sobie Rysio
Dziś sami cienko piszczą i z pogardą w oczodołach
Ci co niby lepiej żyli, każdy z nich statystował
Jak inaczej wytłumaczyć brak progresu? (No jak?)
Tacy niby, kurwa, łebscy, z żyłką do interesu
Jak inaczej nazwać ludzi, co się z cudzych nieszczęść cieszą
I każdy z nich to żyła, byle pojarać cudzesów
Ulice pochłonęły wiele istnień (zbyt wiele)
Nie potrzeba mi stresu, chcę by było zajebiście
Te ulice były wszystkim co miałem (wszystkim)
Już nie murze grzać się w bramie
Marzyć o ciepłej strawie

Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą
Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą

Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą
Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą

Się rodzisz i umierasz – wszystko trwa tylko chwilę
Nie wpisze cię na listę, ściero, kup sobie bilet
Nie ma działki za friko, robiłem jako diler
Znam klatki, lastryko i dźwięk wsiarskich syren
Krew się gotuje albo zastyga w żyle
Stres motywuje, żeby wziąć dużą bańkę
Judasz co chwilę chce pozbawić cię skrzydeł
I od dawna ma w chuju tamte stare przyjaźnie
Pytam gdzie byli jak zostałem sam na celi
Wyłączone telefony,bez pomocy, bez rakiety
Czarny chleb i kawa, na ustach smak nadziei
Długa jest zarzutów lista, jak tych co o mnie zapomnieli
Ile warty hajs, ile słowa, ile czyny
Powiedz, który z was, który z was skurwysyny
Nie jesteś moim bratem, nie jestem twoja morda
Jedyne co dostaniesz to mele albo autograf

Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą
Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą

Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą
Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą

Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą
Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą
Tu gdzie płaci się złotem albo wolnością
I nie zawsze się wychodzi na prostą

Уличная жизнь

Тяжёлые наркотики, блядь, синтетика,
Товар, что взвешиваю, детка, без обмана.
Шпана хочет шума, пока не хотят целоваться,
Грязные шлюхи хотят трахаться за полграмма или две сотни.
Спрашиваешь, как делаем бабки? Волшебники с улиц,
Ты не сыпь мне это дерьмо, меня тошнит.
К до А до Т, даже летом падает снег,
На спинах не Gucci, а машины УБОП.
Тут не лопаемся, как презерватив, детка, тут не лопаемся вообще,
Пасть закрыта, как дело попадает на весы.
Омерта на улице, ориентация тут 24/7,
Для заторможенных ждёт расплата - тюрьма.
Парни хотели сделать бизнес, взяли товар в долг,
Мать у ростовщика берёт кредит на ракету (дозу).
Я катаюсь тут на пляже на мерседесе,
Хочу портфель, набитый наличкой.

Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.
Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.

Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.
Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.

В досье у меня бардак – криминал, рецидив,
Единственное легальное, что делаю в жизни, – это музыка.
Должен заработать бабки, блядь, едва хватает,
Если хочешь почувствовать дыхание правды, сучка, подойди к динамику.
Туск и Качиньский не спрашивают, как у Князя дела,
Закажи мой альбом, парень, вместо того, чтобы делать селфи.
Всё для семьи, это не лес на вечеринках,
Хочу забрать их из гетто в охраняемый район.
Спрашивают, что за Князь, третий год старые найки,
В погоне за деньгами, съемная квартира.
Сигарета на балконе, кофе, пять утра,
В такси, на плече, везу душу через Варшаву.
Дочь спрашивает, видел ли я iPhone X,
Вижу по её глазам, что для неё это будет чудом.
Жизнь научила меня, что нужно исполнять мечты,
Даже если всю жизнь хожу в одной и той же толстовке.

Лучше бы жрал камни, чем пошёл побираться,
Или занимать деньги, чтобы вечно не отдавать, живя в нищете.
Хорошо узнал её вкус, вместо запаха денег,
Мечтал иметь в руках ремесло, что изменит реальность.
Думаешь, кто-то переживал? Всем было насрать,
Кроме нескольких друзей, мы вместе бичевали.
Вместе не через один туалет, на палёве, на этих лестницах,
Мечтали о будущем без страданий, без болота.
Знаю, что такое презрение, как видят, так и пишут,
А как напишут, то увидят, как справился Рысик.
Сегодня сами еле пищат и с презрением в глазах,
Те, кто якобы жили лучше, каждый из них был статистом.
Как иначе объяснить отсутствие прогресса? (Ну как?)
Такие, блядь, умные, с жилкой к бизнесу,
Как иначе назвать людей, которые радуются чужому несчастью,
И каждый из них – это пиявка, лишь бы поживиться за чужой счёт.
Улицы поглотили много жизней (слишком много),
Мне не нужен стресс, хочу, чтобы всё было заебись.
Эти улицы были всем, что у меня было (всем),
Уже не нужно греться в подъезде,
Мечтать о тёплой еде.

Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.
Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.

Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.
Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.

Рождаешься и умираешь – всё длится лишь мгновение,
Не запишу тебя в список, стерва, купи себе билет.
Нет дозы бесплатно, работал дилером,
Знаю подъезды, линолеум и звук деревенских сирен.
Кровь кипит или застывает в жилах,
Стресс мотивирует взять большую партию.
Иуда постоянно хочет лишить тебя крыльев,
И давно забил хуй на ту старую дружбу.
Спрашиваю, где были, когда остался один в камере,
Выключенные телефоны, без помощи, без денег.
Чёрный хлеб и кофе, на губах вкус надежды,
Длинный список обвинений, как и тех, кто обо мне забыл.
Сколько стоят деньги, сколько слова, сколько дела,
Скажи, кто из вас, кто из вас, ублюдки,
Ты не мой брат, я не твоя рожа,
Единственное, что получишь – это по морде или автограф.

Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.
Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.

Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.
Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.

Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.
Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.
Там, где платят золотом или свободой,
И не всегда выходишь на прямую.