Lyrics Poniedziałek - Live - Nocny Kochanek
Wyrywa
mnie
ze
snu
budzika
przeraźliwy
pisk,
Godzina
ósma
- oczom
nie
chcę
wierzyć
(nie
chcę
wierzyć).
Z
roboty
wyszłem
w
piątek
potem
nie
pamiętam
nic,
Galeria
zdjęć
niech
pamięć
mi
odświeży
(jestem
nieświeży).
Czoło
zalał
zimny
pot,
Łeb
napieprza
mnie
jak
młot,
Więcej
już
nie
będę
pił,
Przez
najbliższe
cztery
dni,
Albo
trzy,
dwa,
jeden.
Miałem
nie
pić,
żartowałem,
Po
niedzieli
poniedziałek.
Setka
wódy
i
browarek,
Niech
uzdrowią
w
poniedziałek.
Wybieram
numer,
mówię
na
żądanie
biorę
dzień,
Lecz
słyszę,
że
potrzebna
szefa
zgoda
(szefa
zgoda).
Już
dawno
wyczerpałem
limit,
przecież
dobrze
wiem,
Z
glukozą
niech
kroplówkę
ktoś
mi
poda
(ktoś
mi
poda).
Czoło
zalał
zimny
pot.
Łeb
napieprza
mnie
jak
młot.
Więcej
już
nie
będę
pił,
Przez
najbliższe
cztery
dni.
Albo
trzy,
dwa,
jeden.
Miałem
nie
pić,
żartowałem.
Po
niedzieli
poniedziałek.
Setka
wódy
i
browarek,
Niech
uzdrowią
w
poniedziałek.
Czoło
zalał
zimny
pot.
Łeb
napieprza
mnie
jak
młot.
Więcej
już
nie
będę
pił,
Przez
najbliższe
cztery
dni.
Albo
trzy,
dwa,
jeden.
Miałem
nie
pić,
żartowałem.
Po
niedzieli
poniedziałek.
Setka
wódy
i
browarek,
Niech
uzdrowią
w
poniedziałek.
1 Intro - Live
2 Poniedziałek - Live
3 Dżentelmeni metalu - Live
4 Pigułka samogwałtu - Live
5 Dziabnięty/Diabeł z piekła - Live
6 Zaplątany - Live
7 Smoki i gołe baby - Live
8 Karate - Live
9 Pierwszego nie przepijam - Live
10 Andżeju - Live
11 Dziewczyna z kebabem - Live
12 Zdrajca metalu - Live
13 Minerał fiutta - Live
14 Gaduła jurka - Live
15 Wielki wojownik - Live
Attention! Feel free to leave feedback.