Wybrzeże klatki schodowej - wszedzieZUBER translation in German

Wybrzeże klatki schodowej

Pierwszy mikrofon dostałem od taty, mama robi sobie dziary
Tata miał ostatnio zawał, mama śmiga wciąż do pracy
Ciągle brakowało kasy, kasy, kasy ciągle
Bałem się to stracić, mam ze sobą braci
Jestem pewien, że gdzie bym nie poległ
Poniesie mnie cała wataha na tarczy

To wybrzeże klatki schodowej
Tu jeszcze nie każdy utonął, ej
Nie leje się szampan, bo żyją na głodzie
Ziomale i walczą o honor
To wybrzeże klatki schodowej
Tu jeszcze nie każdy utonął, ej
Nie leje się szampan, bo żyją na głodzie
Ziomale i walczą o honor

Nigdy mnie bloki nie wychowywały - propsy dla moich rodziców
Bo nie wypuścili spod skrzydeł debila jakich kurwa mijam na pęczki
Miałem napisać, że żaden mój ziomal nie wącha i weź nigdy w życiu
Notatki skreślone nie mnie to oceniać - jego też kurwa przekreślić?
Jak pytasz za dużo to dostaniesz w japę
Ruszysz rodzinę to odgryzę łeb
Nigdy nie mogłem mieć tego co oni
Więc byłem zazdrosnym dzieciakiem (ey)
Wschodnia polska B to trudna droga jak
Podarty asfalt
Ciągle siedzi we mnie jedna pierdolona walka
Wiktor powiedział, że musze się wkurwić na siebie
Żeby krwawiły te dziury na ciele
I same tu w sobie nie były mym celem
Bo stać mnie na więcej
I chce kurwa uciec przed całym systemem
(Chce kurwa uciec przed całym systemem)
To miasto to kurwa więzienie
A ja w nim szaleniec (a ja w nim szaleniec)

Każdy z nas to szaman
Część jest opór dzika
Nikt tu nie chce z tobą gadać
Nikt nie pyta cię co słychać
Każdy z nas to szaman
Część jest opór dzika
Mało kto sypia na sianie
Większość na kredytach

To wybrzeże klatki schodowej
Tu jeszcze nie każdy utonął, ej
Nie leje się szampan, bo żyją na głodzie
Ziomale i walczą o honor
To wybrzeże klatki schodowej
Tu jeszcze nie każdy utonął, ej
Nie leje się szampan, bo żyją na głodzie
Ziomale i walczą o honor

Terapie, odwyki, niezdrowe żywienie i jebany stres
Wolałbym gonić te prochy niż lecieć etatem i
Pytać się gdzie jest ten cash (no powiedz mi gdzie)
Dojrzałem do tego i wreszcie to mogę powiedzieć najgłośniej
Depresji dostałem najpewniej przez chroniczne chujowe bodźce
Wstyd mi, że żyje w tym kraju
Wstyd mi jak idę ulicą
Nie wiem co będzie nazajutrz
Bo numero uno amigo woli długo pis wziąć
Pije dzisiaj czwartą kawę, powtarzam w kółko kawałek
Że będzie dobrze, ze będzie dobrze, że będzie dobrze, najwyżej wyjadę
Rzygam już gniewem, rzygam na siebie sprzed lat
Ciągle wspominam te czasy jak każdy się łudził że jego jest świat (jego jest świat)
Dziś jedyne listy jakie Ty dostajesz to harmonogramy do spłaty
Bo życie przestało traktować poważnie Cię odkąd je wziąłeś na raty
Nie wiem ile będę robił rap, bo mnie nudzi
Ludzie wokół mnie są tacy smutni
Ja unikam znowu kolejnej kłótni
Bo tylko na sobie się skupiam już dziś
I siedzę przy rapie jak typy na klatce co za wszelką chcą się uwolnić
Od kaca, problemów i świata i znowu się budzą na wpół przytomni

To wybrzeże klatki schodowej
Tu jeszcze nie każdy utonął, ej
Nie leje się szampan, bo żyją na głodzie
Ziomale i walczą o honor
To wybrzeże klatki schodowej
Tu jeszcze nie każdy utonął, ej
Nie leje się szampan, bo żyją na głodzie
Ziomale i walczą o honor
To wybrzeże klatki schodowej
Tu jeszcze nie każdy utonął, ej
Nie leje się szampan, bo żyją na głodzie
Ziomale i walczą o honor
To wybrzeże klatki schodowej
Tu jeszcze nie każdy utonął, ej
Nie leje się szampan, bo żyją na głodzie
Ziomale i walczą o honor

Treppenhaus-Gestade

Das erste Mikrofon bekam ich vom Papa, Mama lässt sich Tattoos stechen
Papa hatte neulich einen Herzinfarkt, Mama eilt weiter zur Arbeit
Immer fehlte die Kohle, Kohle, Kohle ständig
Ich hatte Angst, das zu verlieren, hab meine Brüder bei mir
Ich bin sicher, egal wo ich fallen würde
Die ganze Meute wird mich auf dem Schild tragen

Das ist das Treppenhaus-Gestade
Hier ist noch nicht jeder ertrunken, ey
Kein Champagner fließt, denn sie leben am Hungertuch
Die Kumpels, und kämpfen um Ehre
Das ist das Treppenhaus-Gestade
Hier ist noch nicht jeder ertrunken, ey
Kein Champagner fließt, denn sie leben am Hungertuch
Die Kumpels, und kämpfen um Ehre

Nie haben mich die Blocks erzogen – Props an meine Eltern
Denn sie haben keinen Idioten von unter ihren Fittichen gelassen, wie ich sie verdammt nochmal haufenweise treffe
Ich wollte schreiben, dass keiner meiner Kumpels zieht, niemals im Leben
Notizen durchgestrichen, nicht an mir, das zu beurteilen – soll ich ihn auch verdammt nochmal abschreiben?
Wenn du zu viel fragst, kriegst du eins in die Fresse
Rührst du die Familie an, beiß ich dir den Kopf ab
Konnte nie haben, was die hatten
Also war ich ein neidischer Junge (ey)
Ostpolen B ist ein harter Weg wie
rissiger Asphalt
Immer noch sitzt in mir ein verdammter Kampf
Wiktor sagte, ich muss mich über mich selbst aufregen
Damit diese Löcher am Körper bluten
Und sie selbst hier nicht mein Ziel waren
Denn ich kann mehr erreichen
Und ich will verdammt nochmal dem ganzen System entkommen
(Will verdammt nochmal dem ganzen System entkommen)
Diese Stadt ist ein verdammtes Gefängnis
Und ich darin ein Wahnsinniger (und ich darin ein Wahnsinniger)

Jeder von uns ist ein Schamane
Ein Teil ist extrem wild
Keiner hier will mit dir reden
Keiner fragt dich, wie's dir geht
Jeder von uns ist ein Schamane
Ein Teil ist extrem wild
Kaum einer schläft auf Geld
Die meisten auf Kredit

Das ist das Treppenhaus-Gestade
Hier ist noch nicht jeder ertrunken, ey
Kein Champagner fließt, denn sie leben am Hungertuch
Die Kumpels, und kämpfen um Ehre
Das ist das Treppenhaus-Gestade
Hier ist noch nicht jeder ertrunken, ey
Kein Champagner fließt, denn sie leben am Hungertuch
Die Kumpels, und kämpfen um Ehre

Therapien, Entzüge, ungesunde Ernährung und verdammter Stress
Ich würde lieber dem Stoff nachjagen als einem festen Job nachgehen und
fragen, wo der Cash ist (na sag mir wo)
Ich bin dazu gereift und kann es endlich am lautesten sagen
Die Depression bekam ich höchstwahrscheinlich durch chronisch beschissene Reize
Ich schäme mich, dass ich in diesem Land lebe
Ich schäme mich, wenn ich die Straße entlanggehe
Ich weiß nicht, was morgen sein wird
Weil der beste Kumpel lieber lange high sein will
Ich trinke heute den vierten Kaffee, wiederhole den Track immer wieder
Dass es gut wird, dass es gut wird, dass es gut wird, zur Not wandere ich aus
Ich kotze schon vor Wut, ich kotze auf mein Ich von vor Jahren
Immer wieder erinnere ich mich an die Zeiten, als jeder sich vormachte, die Welt gehöre ihm (die Welt gehöre ihm)
Heute sind die einzigen Briefe, die du bekommst, Tilgungspläne
Weil das Leben aufgehört hat, dich ernst zu nehmen, seit du es auf Raten genommen hast
Ich weiß nicht, wie lange ich Rap machen werde, denn er langweilt mich
Die Leute um mich herum sind so traurig
Ich vermeide wieder einen weiteren Streit
Denn ich konzentriere mich heute nur noch auf mich
Und ich sitze beim Rap wie die Typen im Treppenhaus, die sich um jeden Preis befreien wollen
Vom Kater, von Problemen und der Welt, und wieder halb bei Bewusstsein aufwachen

Das ist das Treppenhaus-Gestade
Hier ist noch nicht jeder ertrunken, ey
Kein Champagner fließt, denn sie leben am Hungertuch
Die Kumpels, und kämpfen um Ehre
Das ist das Treppenhaus-Gestade
Hier ist noch nicht jeder ertrunken, ey
Kein Champagner fließt, denn sie leben am Hungertuch
Die Kumpels, und kämpfen um Ehre
Das ist das Treppenhaus-Gestade
Hier ist noch nicht jeder ertrunken, ey
Kein Champagner fließt, denn sie leben am Hungertuch
Die Kumpels, und kämpfen um Ehre
Das ist das Treppenhaus-Gestade
Hier ist noch nicht jeder ertrunken, ey
Kein Champagner fließt, denn sie leben am Hungertuch
Die Kumpels, und kämpfen um Ehre