Paroles et traduction Coma - Łąka 1

Łąka 1

I tylko szum i szum
I las i szum
To las tak szumi,
Szumny tłum
Na liści strzępkach
Krząta się
Szelestny szmer,
Powietrzny chrzęst.

Zaświecił liśćmi
Listo pad,
W listowiu swojski
Świetlny kształt
Pomiędzy krzaki
Wsnuł się blask,
To strzęp księżyca
Zwisł zza drzew.
I strzęp ów świetlny
Wskazał mi
Gdzie złożyć można
Ciężki łeb.
Roślinność, wilgoć,
Ściółka, mech
Westchnąłem: Ech...
Zaległem wnet.

Polana to
Spomiędzy drzew
Przyjęła mnie
W szorstkości swe
Bym zaległ był,
Jestestwem wnikł
W kolejnych wielkich
Rzeczy bieg.

Tutaj się właśnie zaczęło
Jesienne umieranie
A w nocy wyostrzone jeszcze
Chłodem i jego zapachem
Niedopowiedzeniami
A blaskiem nikłym
Jak rzekłem, padłem

Najpierw drobniejsze stworzenia
Zaczęły przychodzić do mnie i prosić
Bym ich wysłuchał,
Bo działo się coś ważnego
Coś co wstrząsnęło polaną.
A, że mnie zaakceptowano,
Na hura wyznaczono
Naczelnym
Czasu było mało na dyskusję,
Stworzeniem tutaj,
Zewsząd na polanie począł
Ruch przyjemny formować, większy.

Biedronki, pasikoniki, dżdżownice
I kret kosmaty,
Porady, narady,
Huczna, nocna uczta, wilgotna,
A liście pachniały i gniły
Bez echa, bez szlochu, ot jesień,
Ot pełnia księżyca
Podsumowanie zysków i strat.

Oto się mniejsze chłopaki
Tarabanią pod stopy, dłonie
Ja leżę i słucham,
Gdy śpiewać zaczęła do ucha
Królowa biedronek
(ładna)

,, Na, na, na,
Nabawisz się pan skrzepu
Z tym ciśnieniem...
Na, na, na,
Nabawisz się pan skrzepu
...na istnienie.

Z tym ciśnieniem
Na istnienie
Za wszelką cenę,
Skrzep

Rozluźnij się pan,
Nie bądź kiep
Zanim ci
Eksplo
Duje Łeb!"

Życzenia zbożne,
Życzenia grzeczne,
Z ust bożej krówki
Jej mówię,
Że dziękuję
O więcej nie pytam,
Nie proszę.
Biorę głęboki wdech
I jakby
Rozjaśniło się wokół.
Biedronka hi, hi,
Jeszcze całusa przesyła.
Czuję jak można z naturą blisko
I we mnie zaczyna osad jakiś
Krystalizować się, wytrącać
Ta sól bytów,
Kryształek gorzki
I myślę...
Gdy myśl urwała się sama,
Bo westchnąłem
Jak po długim łkaniu
I utkwiłem z tym szlochem
W jakiejś kolejnej,
Choć jaśniejszej trochę
Ramie czasu.

Wyświecone pod nosem
Wytarłszy rękawem
W oczko powierciwszy piąstką
Skoncentrowałem się na tym
Co wrona miała,
Rzadki okaz,
Do powiedzenia od wron.
Nie była oswojona,
Narwana i skoczna wrona
Nie w bawełnę,
Nie przez bibułę,
Ale wali wrona wprost:

,, Kraaatastrofalny stan,
Sakraaaaaamencko
Karygodne to!
Nie wykaaaraskasz się pan.
Kaaarmić się taką karrrmą?
Kraaawawica zaleje,
Krrrwa mać.
Odkraaatuj pan sobie
Widok na świat.

Dziękuję,
Pięknie się zrobiło,
Super się poczułem,
Pojaśniało za drugim wdechem
Westchnieniem,
Jasno jak na zimę w Sylwestra
(Na każdym śniegu w Sylwestra
Jest to wrażenie jasności,
Wiadomo, alkohol, emocje)
A toż to dopiero listopad,
Przed nami miesiąc grudzień,
Podchodzi świerszczyk tymczasem
Na kość zmarznięty
I mówi,
Świerszczy mi świerszczyk przestrogę:
Ś, ś, ś, ś, ś, ś, ś...
Niestety świerszczyku nie mogę,
Masz bardzo złą wymowę,
Nie zrozumiałem nic.
Zawstydził się i znikł,
A łąka w rechot, w ryk.
Znaleźli sobie seplena, niebogę
Na pośmiewisko.
No wstyd!
A swoją drogą czy Seplen
To jest właściwe słowo
Na określenie kogoś
Z niedoskonałą wymową?

Meadow 1

And only the rustle and hum,
The forest and the hum,
It's the forest that rustles so,
A noisy crowd
On the scraps of leaves
Bustles about,
A rustling murmur,
An airy crunch.

Leaf fall lit up,
A fall of leaves,
In the foliage a homely
Luminous shape
Between the bushes
Woven in a shine,
It's a scrap of the moon
Hanging from the trees.
And that luminous scrap
Showed me
Where to lay down
A heavy head.
Vegetation, moisture,
Litter, moss
I sighed: Oh...
I lay down at once.

The clearing
From among the trees
Accepted me
In its roughness
So that I could lie down,
With my being penetrate
Into the next great
Course of things.

It was here that it began
The autumn dying
And at night even sharper
With cold and its scent
With understatements
And with a dim glow
As I said, I fell

First, smaller creatures
Started coming to me and asking
That I listen to them,
Because something important was happening
Something that shook the meadow.
And since I was accepted,
In a hurry, I was appointed
The Chief
There was little time for discussion,
Creation here,
Always in the meadow began
To form a pleasant, larger movement.

Ladybugs, grasshoppers, earthworms
And a furry mole,
Advice, consultations,
A noisy, nightly feast, damp,
And the leaves smelled and rotted
Without echo, without sob, oh autumn,
Oh full moon
Summary of profits and losses.

Here are the smaller guys
They are bustling under the feet, hands
I lie and listen,
When she started singing into my ear
The queen of ladybugs
(pretty)

,, Na, na, na,
You'll get a clot
With this pressure...
Na, na, na,
You'll get a clot
...for existence.

With this pressure
For existence
At all costs,
Clot

Relax, sir,
Don't be a fool
Before you
Explo
Your Head!"

Pious wishes,
Polite wishes,
From the ladybug's mouth
I tell her,
That I thank you
I don't ask for more,
I don't ask.
I take a deep breath
And as if
It became brighter around.
Ladybug hi, hi,
She sends a kiss.
I feel how close you can be with nature
And some kind of sediment starts in me
To crystallize, precipitate
This salt of beings,
Bitter crystal
And I think...
When the thought stopped by itself,
Because I sighed
As after a long sob
And I got stuck with this sob
In some next,
Although a little brighter
Frame of time.

Illuminated under my nose
Wiping it with my sleeve
Making a little hole with my fist
I focused on what
The crow had,
A rare specimen,
To say from the crows.
She wasn't tame,
A wild and jumpy crow
Not in cotton wool,
Not through tissue paper,
But the crow hits straight:

,, Caaaatastrophic state,
Sacremenntly
This is reprehensible!
You won't get out of it.
To feed on such carrrma?
Blood will flood,
Damn it.
Detoxify yourself
View of the world.

Thank you,
It became beautiful,
I felt great,
It brightened up after the second breath
Sigh,
Bright as for winter on New Year's Eve
(On every snow on New Year's Eve
There is this feeling of brightness,
You know, alcohol, emotions)
And it's only November,
We have December ahead of us,
Meanwhile, a cricket comes up
Frozen to the bone
And says,
The cricket chirps me a warning:
Ś, ś, ś, ś, ś, ś, ś...
Unfortunately, cricket, I can't,
You have very poor pronunciation,
I didn't understand anything.
He was ashamed and disappeared,
And the meadow burst into laughter, into a roar.
They found a lisper, a poor guy
For ridicule.
Shame!
And by the way, is Lisper
The right word
To describe someone
With imperfect pronunciation?