Paroles et traduction Jongmen feat. Kizo & Bonus RPK - La Vida Loca

La Vida Loca

La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)

Zmieniam flow, jak jebane karty prepaid
Chuj z tą grą, a w slow-mo wyłapiesz na cipę
Nie lecę jak weekend bo ona tu dla mnie nie tańczy
Chodź byłby to dla niej jebany zaszczyt (jebany zaszczyt)
Ten cały teatrzyk, gdzie każdy każdego klepie po plecach
Się łapią za ręce im wali serce, mnie to nie podnieca
Gaśnie już świeca, jebanym hienom co mieli za zero mnie (zero)
Teraz nie mają, bo czasą zmieniają się chociaż już byłem na dnie
Słały na sanki psy, ja z ostatnim szlugiem
Gdzie byłeś kolego, gdy chciałem pożyczyć hajs na papugę
Gdzie dług za długiem, noce długie
Ku spalonym mostom, jadę jak ciort
Przeszedłem to, jak taran, jak walec prosto
Ja szanuję ludzi, daję im przekaz od lat, chodź nie na życzenie
Na szacun na scenie zasłużysz, jak wychowasz to pokolenie
Bo dla mnie znaczenie, ma uzależnienie, od moich głosowych strun
Jak nie nagram nic nowego, to trzęsiesz się kurwa jak ćpun

La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)
La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)

La Vida Loca, haszysz z maroka, odpalaj okap, jointy i koka
Raz dzwoni kumpel, nieraz adwokat, biznesy nie schodzą z oka
Trzy centy propa, pizgaj szota, nie ma czasu na sen, jest robota
Mocny sierp, Andrzej Gołota, heavyweight, nokaut
W szalonym pędzie są jedynie ci którzy mają ambicję
Nawet bez czterech kółek odpalam turbinę, więc jestem zjawiskiem
Pytasz o sukces to skojarz to z moim nazwiskiem
Każdy montaż z widowiskiem
Biorę co moje, odjeżdzam z piskiem
Zgubne La Vida Loca, można polecieć lepiej od Stocha
Wypłaty w prochach, co strzelasz focha
Sam nie wiesz jaka jest twoja opoka
Zgubne La Vida Loca, można polecieć lepiej od Stocha
Wypłaty w prochach, co strzelasz focha
Sam nie wiesz jaka jest twoja opoka

La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)
La Vida Loca, wjeżdzam jak koka
Wchodzę na scenę rozjebać - wejście smoka
Wchodzę na scenę wyjebać - kurwy wynocha
Wchodzę na scenę, żebyś szanował mój wokal (o tak)

Można powiedzieć, że jestem maniakiem
Pamiętam jak byłem wkurwionym dzieciakiem
Co z prawem na bakier
Co w rapie jak trackiem po murze wjebałem się z hitem w podwórze
Niczym taranem
Tak rozpierdoliłem dzielącą mnie bramę od marzeń, co same nie przyszły
Walka wpisana jest w duszę artysty i kombinowałem myślałem o flocie
Zawsze być chciałem obwieszony w złocie
I nie tylko bawełnę w osiedle się pchało
Może pamiętasz hit -"Nigdy mało"
Co odzwierciedlało, tamto podejście
Hardcore na mieście, nie tylko w tekście się działo
W każdym kontekście, na ulicach Warszawy wrzało
Poźniej był przesiew i chaos
Chaos, niewielu z wielu zostało - rozpad RPK
Wtedy powstało, dzieło "Dobrego człowieka"
Zmiana myślenia na rodzinę, syna
Skumałem, że darem jest dom i rodzina
Nie zepsuty klimat, ulicy, patoli
Co prędzej czy później mi życie spierdoli
Losu kowal, własna droga, karma wraca
Czyny, słowa, ile dobra dasz od siebie morda
Tyle samo życie ci na tacy odda
Sam krzywdziłem to i padło na mnie
Po wyskoku wjechał rap legalnie
Bassy kocham, robię hajs i fajnie
Nie chcę w bramie stać, się babrać w bagnie, nie
"Eksperyment" mi otworzył banie, dzięki Artek, za nagranie
Coś tu po nas pozostanie, "Technik Pasjonat" to tego zwieńczenie
Nowy materiał namieszał na scenie
Rozjebał, pogrzebał schematy na blokach
Tak to wygląda - La Vida Loca

La Vida Loca

La Vida Loca, I roll in like coke
I step on stage to smash it - a dragon's entrance
I step on stage to kick out - bitches get out
I step on stage so you respect my vocals (oh yeah)

I change flows like damn prepaid cards
Fuck this game, in slow-mo you'll catch it on your pussy
I'm not flying like the weekend because she's not dancing for me here
Even though it would be a damn honor for her (damn honor)
This whole little theatre where everyone pats each other on the back
They hold hands, their hearts beat, it doesn't turn me on
The candle is already burning out, for the damn hyenas who took me for zero (zero)
Now they don't have it, because times change even though I was already at the bottom
Dogs were sent to the sled, I with the last drag
Where were you, buddy, when I wanted to borrow money for a parrot
Where debt after debt, long nights
To burnt bridges, I ride like the devil
I went through it, like a battering ram, like a roller straight
I respect people, I give them a message for years, even though it's not on request
You'll deserve respect on stage when you raise this generation
Because for me, addiction to my vocal cords matters
If I don't record anything new, you shake like a damn junkie

La Vida Loca, I roll in like coke
I step on stage to smash it - a dragon's entrance
I step on stage to kick out - bitches get out
I step on stage so you respect my vocals (oh yeah)
La Vida Loca, I roll in like coke
I step on stage to smash it - a dragon's entrance
I step on stage to kick out - bitches get out
I step on stage so you respect my vocals (oh yeah)

La Vida Loca, hash from Morocco, turn on the hood, joints and coke
Sometimes a friend calls, sometimes a lawyer, business doesn't go out of sight
Three cents of propaganda, piss off, no time for sleep, there's work
Strong sickle, Andrzej Gołota, heavyweight, knockout
In the crazy rush are only those who have ambition
Even without four wheels I turn on the turbine, so I am a phenomenon
You ask about success, associate it with my name
Every montage with a spectacle
I take what's mine, I drive off with a squeal
Destructive La Vida Loca, you can fly better than Stoch
Payouts in drugs, what are you pouting about
You don't know what your rock is
Destructive La Vida Loca, you can fly better than Stoch
Payouts in drugs, what are you pouting about
You don't know what your rock is

La Vida Loca, I roll in like coke
I step on stage to smash it - a dragon's entrance
I step on stage to kick out - bitches get out
I step on stage so you respect my vocals (oh yeah)
La Vida Loca, I roll in like coke
I step on stage to smash it - a dragon's entrance
I step on stage to kick out - bitches get out
I step on stage so you respect my vocals (oh yeah)

You could say I'm a maniac
I remember being a pissed off kid
Who was at odds with the law
Who in rap, like a track along the wall, crashed into the yard with a hit
Like a battering ram
That's how I smashed the gate separating me from dreams that didn't come on their own
Struggle is inscribed in the soul of an artist and I was scheming, thinking about the fleet
I always wanted to be covered in gold
And it wasn't just cotton that was being pushed into the housing estate
Maybe you remember the hit - "Never enough"
Which reflected that approach
Hardcore on the streets, not just in the lyrics
In every context, the streets of Warsaw were boiling
Later there was a screening and chaos
Chaos, few of many remained - the collapse of RPK
Then the work of "A good man" was created
Change of thinking to family, son
I realized that home and family are a gift
Not a broken climate, streets, scum
That sooner or later will fuck up my life
Fate's blacksmith, own path, karma comes back
Actions, words, how much good you give from yourself, mug
Life will give you the same amount on a silver platter
I hurt myself and it fell on me
After the jump, rap came in legally
I love bass, I make money and it's cool
I don't want to stand in the gate, get dirty in the swamp, no
"Experiment" opened my mind, thanks Artek, for the recording
Something will remain after us, "Passionate Technician" is the culmination of this
The new material stirred things up on the scene
Smashed, buried patterns on the blocks
This is how it looks - La Vida Loca