Paroles et traduction Michał Bajor - Bar "Pod Zdechłym Psem" (2017)

Bar "Pod Zdechłym Psem" (2017)

Zanim się serce rozełka
Czemu, a bo ja wiem
Warto zajrzeć do szkiełka
W barze "Pod zdechłym psem"

Hulał po mieście listopad
Dmuchał w ulice jak w flet
W drzwiach otwartych mnie dopadł
Razem do baru wszedł

Siadaj poborco liści
Siewco zgryzot wieczornych
Czemuś drzew nie oczyścił?
Kiepski z ciebie komornik

Lepiej byś z trzecim kompanem...
Zresztą, można i bez...
Ledwiem to rzekł i już stanął
Trzeci mój kompan - bies

Czym to ja się spodziewał
Pić z takimi jak wy
Pierwszy będzie mi śpiewał
Drugi będzie mi wył

Cyk, kompania na zdrowie
Pijmy głębokim szkłem
Ja wam dzisiaj o sobie opowiem
W barze "Pod zdechłym psem"

I poniosło, poniosło, poniosło
Na całego, na umór, na ostro
I listopad pijany, i bies
A mnie gardło się ściska od łez

I poniosło, poniosło, poniosło
W sali uda o uda trze fokstrot
W koło chleją, całują się, wrzeszczą
Nieprzytomnie, głupawo, złowieszczo

Przetaczają się falą pijaną
I tak do białego dnia
Milcząc pijemy pod ścianą
Diabeł, listopad i ja

Diable, bierz moją duszę
Jeśli jej jesteś rad
Ale przeżyć raz jeszcze muszę
Moje czterdzieści lat

Daj w nowym życiu, diable
Miłość i śmierć, jak w tem
Wiatr burzliwy na żagle
Myśl poza dobrem i złem

Znów będę bił się i kochał
Bujnie, wspaniale żył
Radość, a nie alkohol
Wlej mi, diable, do żył

Diabeł był w meloniku
Przekrzywił go - Żyłeś dość
To dlatego przy twoim stoliku
Siedzimy: rozpacz i złość

Głupioś życie roztrwonił
Życie to jeden haust
Słyszysz jak kosą dzwoni
Stara znajoma, Herr Faust?

Na diabła mi dusza poety
Tak diabeł ze mnie drwi
Wiersześ wylał niestety
Resztki człowieczej krwi

Zniknęli czort z listopadem
Rozwiali się. Gdzie? Bo ja wiem
A ja na podłogę padam
W barze "Pod zdechłym psem"

Szumi alkohol i wieczność
Mruczą - zalał się gość
A ja - zgódźcie na drogę mleczną
Taksówkę, ja już mam dość

Bar "Pod Zdechłym Psem" (2017)

Before my heart breaks
Why, I don't know
It's worth taking a look in the glass
At the "Under the Dead Dog" bar

November was raging through the city
Blowing into the streets like a flute
He caught me in the open doors
He entered the bar with me

Sit down, collector of leaves
Sower of evening anxieties
Why didn't you clean the trees?
You're a bad bailiff

You'd be better off with the third companion...
Besides, you can do it without...
I barely said it, and he was already standing there
My third companion - a demon

What was I expecting?
To drink with the likes of you
The first one will sing to me
The second one will howl to me

Click, company to your health
Let's drink with a deep glass
I'll tell you about myself today
At the "Under the Dead Dog" bar

And it took us, took us, took us
To the fullest, to death, to the edge
And November drunk, and the demon
And my throat is constricted by tears

And it took us, took us, took us
In the hall, thighs against thighs, the foxtrot is dancing
They drink around, kiss each other, shout
Unconsciously, stupidly, ominously

They roll in a drunken wave
And so until dawn
We drink in silence against the wall
The devil, November, and I

Devil, take my soul
If you're happy with it
But I have to live through it once more
My forty years

Give me love and death in a new life, devil
Love and death, like in this one
A stormy wind on the sails
Thoughts beyond good and evil

I'll fight and love again
I'll live luxuriously, wonderfully
Joy, not alcohol
Pour it into my veins, devil

The devil was in a bowler hat
He tilted it - You've lived enough
That's why we're sitting at your table
Despair and anger

You foolishly wasted your life
Life is one gulp
You hear the scythe ringing
An old acquaintance, Herr Faust?

What do I need a poet's soul for?
That's how the devil mocks me
You poured out your poems, unfortunately
The remnants of human blood

The devil disappeared with November
They scattered. Where? I don't know
And I fall to the floor
At the "Under the Dead Dog" bar

The alcohol and eternity are rustling
They mumble - He's drunk
And I - agree to the Milky Way
A taxi, I've had enough