Текст и перевод песни AK47 - Idę Doliną

Idę Doliną

Jestem zmęczony, bardzo
Mam dosyć

Zamykam oczy i nagle...

Idę doliną, gdzie zło nie jest nowiną
Wartości w ludziach giną, mimo dobroci
Człowiek narkotyk wypoci, kurewstwa nie da rady
Ciężar wrzuca na bary, ciężar elementem kary

Idę doliną, gdzie młode dzieciaki opętały dragi i braki rozsądku
Idę doliną, gdzie nie widać końca, ani początku
To miejsce w którym nikt nie jest w porządku

Lecz ta dolina to fundament ludzkości
W kurwę wrogości budzi brak odpowiedzialności
Oko za oko, ząb za ząb, to nie nowość
Czuję się nieswojo, wszystko odbieram wrogo

Lecz wciąż idę doliną obraną drogą
Doliną, w którą rozczarowania nie miną
Niektórzy piją za tych co nie mogą
Niektóre ciała pod ziemią gniją, a znicze płoną

Ja wciąż idę doliną
Mijam postać ze smutną miną, z posiniaczoną szyją
Jak się nazywasz?
Emilia, na Boga!
Po co imię Boga wzywasz?
Bo już nie mogę wytrzymać!

Emili, co Cię gnębi, powiedz w tej chwili
Pili za Twoje zdrowie Ci, co są niemili
Pijąc do dna się w chuj grubo pomylili
Życząc Ci źle z myślą, że w Ciebie zwątpili

Boże! Ostrzyli noże za jej plecami
Gorzej już być nie może
Bo gdy nocami zamiast spać przejmowała się hecami
I ich bohaterami tych, co wybijali nocnymi porami, jak zmory
Świadek korony, grupy kamory
Potwory ze szczurem w nosie długim jak tory
Wychodzą z nory nocą, a w dzień ich nie ma
O pokutę proszą, ciężko to znoszą, że nikt nie przychodzi z pomocą
Jeden ziomka straszy kosą, a drugi odbiera długi
Posłużyli się przemocą nie ma peklu na papugi boso
Ale w ostrogach będę stał na nogach

Goszczą teraz w kadziennych progach, szukają przyjaciół we wrogach
Idą z modlitwą do Boga, najwyższa pora, by zaśpiewać "sto lat!"
To nie to samo, przezgredzasz się, małolat!

Na Wolce, świat w barwy jest bogaty
Być może dlatego, że nie patrzysz na niego zza kraty
Chcesz rady? Nie rozkładaj życia na raty
Bierz życie pełną garścią zamiast wpadać w tarapaty!
Trzymaj się Emili i powodzenia
Do widzenia, odwracam się i mnie nie ma
Już pędzę przed siebie, pędzę ulicą
Pędzę doliną wypełnioną znieczulicą

Idę doliną
Mijam chłopaka co kobietę napadł i dwa lata wyłapał (aż dwa?)
Idę doliną zatrutą strzałą przebitą
Gdzie witasz się z kimś nie dłonią, a witą
Idę doliną, w której nie ma
Przyszłości, by wyrwać się stąd, z rzeczywistości
Sięgamy po dragi ze złości i każdy sądzi
Że zapomni o problemach, a nowy się rodzi; długi
I idąc doliną napadasz, a to nie pierwszy raz, a drugi
Z tego masz klops na torby i na szlugi
I wyrok co Cie pozbawi wolności na okres długi

Ja wciąż idę doliną
Widzę twarzy ludzi przygnębione, bo nie każda z nich do domu wróci
Za to każda się truci by przetrwać
Kolejne chwile, kolejne dni w mistycznej dolinie
Ile lat prorok krzyczy, to się okaże.
Jeden drugiemu źle życzy mimo szeregu wydarzeń
Na wolności być, nie mieć marzeń, a nie mieć nic
I nimi żyć, to nam czas pokaże

I Walk the Valley

I'm tired, very tired
I've had enough

I close my eyes and suddenly...

I'm walking through a valley where evil is no stranger
Values in people die, despite kindness
A man sweats out drugs, whoring won't do
He puts the weight on his shoulders, the weight an element of punishment

I'm walking through a valley where young kids are hooked on drugs and lack common sense
I walk through a valley where there is no end in sight, no beginning
It's a place where no one is decent

But this valley is the foundation of humanity
A lack of responsibility breeds hostility
An eye for an eye, a tooth for a tooth, it's nothing new
I feel uneasy, I perceive everything with hostility

But I still walk the valley on the chosen path
A valley where disappointments won't disappear
Some people drink for those who can't
Some bodies rot underground, and homes burn

I'm still walking through the valley
I pass a figure with a sad face, a bruised neck
What's your name?
Emilia, for God's sake!
Why do you call upon the name of God?
Because I can't take it anymore!

Emilia, what's bothering you, tell me right now
Those who are unkind drank to your health
Drinking to the bottom, they made a big mistake
Wishing you ill, thinking they had you figured out

God! They sharpened their knives behind her back
It can't get any worse
Because at night, instead of sleeping, she worried about the heckling
And their heroes, those who struck at night like nightmares
Witness to the crown, the chamber group
Monsters with a rat in their nose as long as train tracks
They come out of their burrows at night, and by day they are gone
They ask for repentance, they find it hard to bear that no one comes to their aid
One buddy threatens with a scythe, the other collects debts
They used force, there's no hell for parrots barefoot
But in the trenches, I'll stand on my own two feet

They now reside in prison walls, seeking friends among enemies
They go to God with prayer, it's high time to sing "Happy Birthday!"
That's not the same, you're crossing yourself, kid!

In Wolka, the world is rich in color
Maybe because you're not looking at it from behind bars
Want some advice? Don't spread your life out in installments
Take life by the horns instead of falling into trouble!
Hold on, Emilia, and good luck
Goodbye, I turn around and I'm gone
I'm already rushing forward, rushing down the street
I'm rushing through the valley filled with indifference

I walk the valley
I pass a guy who attacked a woman and got two years (only two?)
I walk the valley, poisoned, pierced by an arrow
Where you greet someone not with a hand, but with a greeting
I walk the valley where there is no
Future, to break free from here, from reality
We reach for drugs out of anger and everyone thinks
That he will forget about the problems, but a new one is born; debts
And walking through the valley you attack, and this is not the first time, but the second
From this you get a problem for bags and cigarettes
And a sentence that will deprive you of your freedom for a long time

I'm still walking through the valley
I see the faces of people dejected, because not every one of them will return home
Instead, everyone poisons themselves to survive
More moments, more days in the mystical valley
How many years the prophet has been shouting, it will be revealed
One wishes the other ill, despite a series of events
To be free, to have no dreams, to have nothing
And to live by them, that time will show us