Текст и перевод песни Bober - Stand-Rap

Stand-Rap

Joł, joł, joł, joł, joł

Nigdy nie chciałem być ostrym raperem
Który jest lajk, zaraz wjeżdża kreska i wszystkim żony zabierę
Umysłowym parterem
Chciałem sięgać piętra, a nie myć im schody Karcherem
Wchodzić na teren i nawijać o tym, że moja kobieta jest piękna
A nie, że brwi robi markerem
Nie wiem czemu robię rap, w zasadzie zawsze to wolałem stand-up
Ale krępują mnie krzesła i pod sceną mniej miejsca
Za to jako raper to mogę napisać tak naprawdę wszystko se w wersach
I nikt mi nie powie, że wieśniak i nikt mi niе powie "weź przestań"
Niе wiem czemu tak wybrałem skoro z każdej strony atakują podobieństwa
Tu też mogę napisać, że jeżeli się nie podoba to
To sztuka i miała być nie śmieszna i chuj
Sztuka się rządzi swoimi prawami, pa jak Cię biorę na klatę
Jestem na tyle bezczelny że nawet nawinę, że robię sałatę
A nie robię
Twój kolega co nawija też nie robi jej, jak mówi że robi to kłamie
Next time zanim dasz mu się zrobić
Kochanie weź hajs albo chociaż pokwitowanie
W rapie są posty na glamie, story z nagraniem
Koks apartament, w ogóle kariera jak ze snu
Jeśli tylko nie wchodzisz do wanien

Stoję na scenie i gadam głupoty, Ty myślisz że to żart
W tanich lokalach piątki i soboty, jeśli nas zechcą tam
Jadę pociągiem czekając na zwroty, wszystko byle by nie iść do roboty
Czasem dla ludzi, czasem dla hołoty - ważne że coś gram
Stoję na scenie i gadam głupoty, Ty myślisz że to żart
W tanich lokalach piątki i soboty, jeśli nas zechcą tam
Jadę pociągiem czekając na zwroty, wszystko byle by nie iść do roboty
Czasem dla ludzi, czasem dla hołoty - ważne że coś gram

U nas też czasem pojawia się Sebastian
Który raczej różne specyfiki żarł już
Znów znajduje drogę i niezależnie od miasta
Nigdy nie rozumie specyfiki żartu
Zawsze potem fotkę chce, bo przyprowadził foczkę eee...
To pewnie ta blond jest, uważaj bo jak dotkniesz zrobi aferę Watergate
Przewidywalne, proste, słabe i w ogóle było
I po co się faflujesz gościu, Tobie się nigdy nie zdarzyło?
Nawet czasownik se wrzucę do linii
W słowach nagle, abonament no-limit
I mogę gadać co chce nawet jeśli to proste
Dzisiaj to nie istotne, wyjebane mam na rymy
Wyjebane mam czy dwójka, czy trójka, czy czwórka
Czy technicznie ciężko czy najlepsze wersy
Podwórka, bibułka, tekturka, jebać kurestwo, zobacz jak łatwo być MC
Za wątpliwy prestiż, za piątkę i garstkę pieniędzy
Ty, od komika do rapera nie daleko
U nas jak widać wszyscy też są śmieszni
Patryk dojedziemy Cię sukinsynu, do wora to całą branżę bym zmieścił
Większość tych typów to Zenek Martyniuk
Z uosobieniem jak kurwa Beatles'i
I znowu chcesz wprowadzić zamęt, całą karierę grasz i kłamiesz
Może się ogarnij
Żaden z Ciebie Carlin tu ledwo wychodzi Ci Marcin Daniec

Stoję na scenie i gadam głupoty, Ty myślisz że to żart
W tanich lokalach piątki i soboty, jeśli nas zechcą tam
Jadę pociągiem czekając na zwroty, wszystko byle by nie iść do roboty
Czasem dla ludzi, czasem dla hołoty - ważne że coś gram
Stoję na scenie i gadam głupoty, Ty myślisz że to żart
W tanich lokalach piątki i soboty, jeśli nas zechcą tam
Jadę pociągiem czekając na zwroty, wszystko byle by nie iść do roboty
Czasem dla ludzi, czasem dla hołoty - ważne że coś gram

Stand-Up Rap

Yo, yo, yo, yo, yo

I never wanted to be a hardcore rapper
Who's all like, here comes the line, I'm gonna steal everyone's wives and become their mental sparring partner
A mental sparring partner
I wanted to reach the top floor, not wash their stairs with a Karcher
Enter the scene and rap about how beautiful my woman is
And not that she does her eyebrows with a marker
I don't know why I'm doing rap, I've always preferred stand-up
But chairs make me uncomfortable and there's less space on stage
But as a rapper I can write whatever I want in my verses
And no one's gonna tell me I'm a peasant, no one's gonna tell me to "stop it"
I don't know why I chose this path, I get attacked from every side with comparisons
Here too I can write that if you don't like it then
It's art and it's not supposed to be funny and fuck off
Art has its own rules, babe, I'm taking you on my chest
I'm so shameless I'll even rap about making a salad
Which I don't
Your buddy who raps about it also doesn't make it, if he says he does, he's lying
Next time before you let him do you
Honey, take the money or at least a receipt
In rap there are glam posts, stories with recordings
Coke, an apartment, the whole career is like a dream
As long as you don't get into bathtubs

I stand on stage and talk nonsense, you think it's a joke
In cheap bars on Fridays and Saturdays, if they want us there
I ride the train waiting for returns, anything to avoid going to work
Sometimes for people, sometimes for the rabble - the important thing is that I play something
I stand on stage and talk nonsense, you think it's a joke
In cheap bars on Fridays and Saturdays, if they want us there
I ride the train waiting for returns, anything to avoid going to work
Sometimes for people, sometimes for the rabble - the important thing is that I play something

We also sometimes have Sebastian appearing
Who's probably eaten various specifics already
He's finding his way again and regardless of the city
He never understands the specifics of a joke
He always wants a photo afterwards because he brought a seal eee...
That's probably her, the blonde one, be careful, if you touch her, she'll make a Watergate scandal
Predictable, simple, weak and it's all been done before
And why are you whining, man, hasn't it ever happened to you?
I'll even throw in a verb in my line
Suddenly words, a no-limit subscription
And I can say what I want even if it's simple
Today it doesn't matter, I don't give a shit about rhymes
I don't give a shit if it's a two, a three, or a four
Whether it's technically difficult or the best verses
Backyards, rolling paper, cardboard, fuck the bullshit, look how easy it is to be an MC
For dubious prestige, for a fiver and a handful of money
Hey, from comedian to rapper it's not far
As you can see, everyone here is funny too
Patryk we'll get you, you son of a bitch, I could fit the whole industry in a bag
Most of these guys are Zenek Martyniuk
With a persona like the fucking Beatles
And again you want to stir shit up, you've been playing and lying your whole career
Maybe get your shit together
You're no Carlin, you barely pull off a Marcin Daniec

I stand on stage and talk nonsense, you think it's a joke
In cheap bars on Fridays and Saturdays, if they want us there
I ride the train waiting for returns, anything to avoid going to work
Sometimes for people, sometimes for the rabble - the important thing is that I play something
I stand on stage and talk nonsense, you think it's a joke
In cheap bars on Fridays and Saturdays, if they want us there
I ride the train waiting for returns, anything to avoid going to work
Sometimes for people, sometimes for the rabble - the important thing is that I play something