Текст и перевод песни Chada - Niesiemy Prawdę

Niesiemy Prawdę

Zwrotka 1: Chada]
Chodźmy brat we wspólną podróż, nadzieja we mnie mieszka
Kilka nocy już spędziłem z tymi zapiskami Leszka
Możesz skończyć tu na deskach, gdy życie Ciebie zbeszta
Albo wstać i iść dalej, tak jak typy tu gdzie mieszkam
Nie ma ludzi nic nie wartych, poczuj się jak u siebie
W tym zalewie tego chłamu, gdzie kurwa nikt nic nie wie
Kolor biały niepraktyczny, jak życie bez pomyłek
Ziomuś też nie chciałem żyć, lecz w końcu uwierzyłem
Weź obejmij mnie za szyję, chodź zobacz jak się żyje
W tym kraju gdzie z pewnością nikt biedny nie przytyje
Dziwko wyjęcz co Cię boli, a z resztą nie chcę słuchać
Z całą sceną idź się ruchać, a później się naniuchaj
Odłóż na wszelki wypadek to sumienie niewygodne
Ja mam kurwa swoje życie, moje życie to mój problem
A tak w ogóle mam się dobrze, jeszcze o tym usłyszysz
Na marginesie kolo, wbijam chuj w Twoje opisy

Pamiętam czarne niedziele, na cyprysowym wzgórzu
A dzisiaj sam w to nie wierzę, krzyczę rest in peace guru
O bery zetrę mimiczne zmarszczki z Twojej twarzy
Jeśli jeszcze raz powiesz, że hip-hop nie niesie prawdy
Podwórko uczy zasad, policja uczy biegać
Zamiast gadać o zasadach wolę ich przestrzegać
Znam dowcip o najbardziej samotnym człowieku świata
Ten dowcip często jest o mnie, pointa nie jest zabawna
Siódmy rok, telefon w dłoń, kiedy siadam do wigilii
Abonament TP'sy, miłości matki nie podliczy
Tam gdzie pada, w asfalt odciśnięte dłonie
Chodź to nie miasto aniołów, ani nawet Międzyzdroje
Bóg stworzył ludzi na swój obraz, podobieństwo
Nie szukam Boga w ludziach, chcę znaleźć w nich człowieczeństwo
Fałszywe lisy ostatecznie skończą na kołnierzach

Przerobieni na ozdobne futro rękami kuśnierza
X2

Znów niesiemy swoją prawdę

To kawałek tego chleba, który utknie tobie w gardle

Rap w biało czerwonych barwach
U nas ziomek w tych linijkach sama prawda, tylko prawda

Pierdolę to jak mnie postrzegasz jak biorę bit to wchodzę w nich jak skurwysyn
I nie wiem co popycha ich do tego by próbować z tym
Niesiemy prawdę jakakolwiek by nie była
Ale spoko będę krył cię, jeśli mówisz, że masz przypał
Nie mam już sentymentów, to nie jest korzystne
Gdy czują Twoją słabość, to Ci wjadą na tą psyche
I nie panosz się już przy mnie, jeśli dawno mnie skreśliłeś
Co mi teraz kurwa wmówisz, nagle jesteś mi coś winien?
Nie wiem co jest bardziej przykre, od osiedli bez ambicji
Bo patrzyli na nas z góry, żebyś tylko się ich wyzbył

Mogę mówić o zawiści, ale w chuju mam ich bóle
Orły latają wysoko, nie po to by czuć skruchę
Wciąż bije piony z typami, od których bije prawdziwość
I Ty wiesz, gonie za snami, do góry ginie zawiłość
I śledź mnie, możesz nawet przez tą lornetkę
Hejter ściąga to z bólem, jakby kurwa miał stulejkę

Czuję to tak mocno, jak jeszcze nigdy dotąd
Kiedy siedzę tutaj z fajkiem, z ciężkim kacem, późną nocą
Niosę swoją prawdę, mikrofon jest moją kosą
Trzymam ją na Twoim gardle, dobrze radzę, milcz jak posąg
Uderzyła Ci sodówa? Pierdolę twoje gwiazdorstwo
Wyłącz mikrofon i idź sobie wstrzyknij botoks
Zagrałem dwa koncerty, na których nie byłem w formie
Bo wypiłem zbyt dużo, wielu ludzi tym zawiodłem
Lecz znam swoje błędy, a ty nie jesteś święty

Twoi producenci chętnie by dograli tutaj wersy

Wiem, że wiesz o czym mówię, więc spierdalaj
Bo jak powiem głośno to Twój statek nie popłynie dalej
Więc przynieś flaszkę, nalej, przyznaj się do błędu
Chyba, że wolisz beef to zjem Cię bez sentymentu
W życiu pełnym zakrętów trochę się zgubiłeś
Uwierz, nie chcesz żebym prawdę przyniósł na twoją mogiłę

X2

Jak kieszonkowiec, ostatnie złudzenia Ci kradnę
Boisz się o własną dupę, a z nami chcesz nieść tą prawdę
Trafiłeś pod zły adres, nie ważne w co dziś wierzysz
Prawda ma to do siebie, po naszej stronie leży
Tu gdzie nie jeden za news na "Pudelku" by zapłacił
Ale to jest Polska, jakie gwiazdy, tacy paparazzi

Niosę prawdę, nikt z nas się nie zeszmacił
Przechylam setę z Chadą, braci się nie traci
Szmula wystukuje fajkę, z paczki lecą z zapalniczką
Za dupę podstaw hajsy, za typów scenę hip-hop
Wiesz już dzieciak wszystko i znasz ich politykę
Popatrz ilu MC's nawija pod publikę
Gdy widzę [gdy widzę] jak idą po ulicy
Najchętniej wydłubywałbym ich patykiem z chłodnicy
Apetyt wilczy, mój instynkt nie milczy
Niosę prawdę, wie o tym każdy sukinsyn

Ee, słyszysz mocne bębny
Niesiemy swoją prawdę, choć diabły szczerzą zęby
I krzywią gęby słysząc moje słowa
Wiem gdzie, jak i którędy, nie mam potrzeb by się chować
Wysoko głowa, niech opuszczają podli
Za to będę dziękował zawsze, gdy będę się modlił
Vietnam, good morning, bit trwa jak twierdza Modlin
Nieprawdopodobni, jestem buntownik
Nie kurwa trefniś fartowniś, raczej rzemieślnik, zbrojownik
Gram prawdy, pieśni widowni
Wieści ze Szpadyzorni, wciąż silniejsi, bo wolni
Tu wiosennie w mieście nie boli
Ewo, nie rewolucja, to nie cytat z Nietzschego
Tak z niczego, wyrasta rap-drzewo, od reprodukcji na lewo
Niesiemy prawdę we własnym tempie
Co nagle to po diable

Carrying the Truth

[Verse 1: Chada]
Come on, brother, let's go on a journey together, hope lives in me.
I've already spent a few nights with these writings of Leszek.
You can end up here on the boards when life scolds you.
Or get up and go on, like the guys here where I live.
There are no worthless people, feel at home.
In this flood of this crap, where no one knows anything, damn it.
The color white is impractical, like life without mistakes.
Dude, I didn't want to live either, but I finally believed.
Hug me by the neck, come see how to live.
In this country where certainly no poor person will gain weight.
Bitch, whine about what hurts you, and I don't want to listen anyway.
Go fuck yourself with the whole scene, and then sniff yourself.
Put aside this uncomfortable conscience, just in case.
I have my own life, damn it, my life is my problem.
And in general, I'm doing well, you'll hear about it.
On the sidelines, buddy, I don't give a damn about your descriptions.

I remember black Sundays on Cypress Hill.
And today I don't believe it myself, I shout rest in peace guru.
Oh bery I will wipe the mimic wrinkles from your face.
If you say again that hip-hop doesn't carry the truth.
The yard teaches rules, the police teaches how to run.
Instead of talking about the rules, I prefer to follow them.
I know a joke about the loneliest person in the world.
This joke is often about me, the punchline is not funny.
Seventh year, phone in hand when I sit down to Christmas Eve dinner.
TP'sy subscription, you can't count mother's love.
Where it falls, palms imprinted in the asphalt.
Although this is not the city of angels, or even Międzyzdroje.
God created man in his own image, likeness.
I'm not looking for God in people, I want to find humanity in them.
Fake foxes will eventually end up on collars.

Converted into decorative fur by the hands of a furrier.
X2

We are carrying our truth again.

This is a piece of this bread that will stick in your throat.

Rap in white and red colors.
Here, buddy, in these lines only the truth, only the truth.

I don't give a damn how you see me when I take the beat, I go into them like a motherfucker.
And I don't know what pushes them to try this.
We carry the truth whatever it may be.
But it's okay, I'll cover you if you say you're in trouble.
I have no more sentiments, it's not beneficial.
When they feel your weakness, they'll get into your psyche.
And don't boss me around if you wrote me off long ago.
What the fuck are you gonna tell me now, you suddenly owe me something?
I don't know what's sadder than ambitionless neighborhoods.
Because they looked down on us so you would just get rid of them.

I can talk about envy, but I don't give a damn about their pains.
Eagles fly high, not to feel remorse.
I'm still hitting verticals with guys who are full of truth.
And you know, I'm chasing dreams, envy disappears upwards.
And follow me, you can even do it through those binoculars.
Hater takes it down with pain, as if he had a pacifier, damn it.

I feel it so strongly, like never before.
When I sit here with a cigarette, with a heavy hangover, late at night.
I carry my truth, the microphone is my scythe.
I'm holding it against your throat, I advise you to be quiet as a statue.
Did the soda hit you? I don't give a damn about your stardom.
Turn off the microphone and go get your botox.
I played two concerts where I wasn't in shape.
Because I drank too much, I disappointed many people with this.
But I know my mistakes, and you're not a saint.

Your producers would love to record verses here.

I know you know what I'm talking about, so fuck off.
Because if I say it out loud, your ship won't sail any further.
So bring a bottle, pour it, admit your mistake.
Unless you prefer beef, I'll eat you without sentiment.
In a life full of twists and turns you got a little lost.
Believe me, you don't want me to bring the truth to your grave.

X2

Like a pickpocket, I steal your last illusions from you.
You are afraid for your own ass, and you want to carry this truth with us.
You came to the wrong address, no matter what you believe today.
The truth is, it lies on our side.
Where more than one would pay for news on "Pudelku".
But this is Poland, what stars, such paparazzi.

I carry the truth, none of us have disgraced ourselves.
I'm tilting the set with Chada, we're not losing brothers.
Szmula knocks out a cigarette, they fly out of the pack with a lighter.
Put money behind the ass, the hip-hop scene behind the guys.
You already know everything, kid, and you know their politics.
Look how many MC's rap for the audience.
When I see [when I see] them walking down the street.
I'd rather pick them out of the radiator with a stick.
Wolfish appetite, my instinct doesn't keep silent.
I carry the truth, every son of a bitch knows it.

Eh, you hear strong drums.
We carry our truth, though the devils are baring their teeth.
And they twist their faces hearing my words.
I know where, how and which way, I have no need to hide.
Head up high, let the wicked drop.
I will always be grateful for this when I pray.
Vietnam, good morning, the bit lasts like the Modlin fortress.
Unbelievable, I am a rebel.
Not a damn lucky charm, but rather a craftsman, an armorer.
I play the truth, songs of the audience.
News from Szpadyzornia, still stronger because free.
It doesn't hurt here in the city in the spring.
Eve, not a revolution, it's not a quote from Nietzsche.
Just like that, a rap tree grows out of nowhere, from reproduction to the left.
We carry the truth at our own pace.
What suddenly is after the devil.