Текст и перевод песни Donatan feat. Chada, Slon & Sobota - Niespokojna Dusza

Niespokojna Dusza

Obudź mnie zanim umrę, uczyń bym nie był ślepy
Wygoń te chore myśli i zmień priorytety
W mojej głowie kobiety, każdej nocy znów inna
Jakiś pieprzony hardcore, nie sielanka rodzinna
Teraz próbuję zasnąć, choć coś nerwami miota
Moja dusza uprawia ten pieprzony sabotaż
Wykonuję znak krzyża, proszę ją o dyskrecję
W zamian czuję niepokój, widzę krzywdy projekcje
Nie chcę czuć tego stanu - odwiedziny umarłych
Miały miejsce i nieco ze spokoju obdarły
Mój wniosek jest zasadny - proszę o umorzenie
Wszystkich stanów lękowych, które gniotą sumienie
Znów cholerne upiory czepiają się mych skrzydeł
Nie chcę groźnych demonów - wolę te dobrotliwe
Idę dalej tym lasem, mocno zagryzam wargi
Jeszcze chwila i czuję, że wyłoni się skarbnik
To coś jakbym się dławił, znowu myśli karnawał
Czemu chcecie mnie zniszczyć? Przecież nie macie prawa
Ja zadziałam z ukrycia, chociaż smak ich jest gorzki
Wezmę ziomuś zarzucę jakieś nasenne proszki

Niespokojna dusza we mnie jest
Wciąż słyszę demony kiedy śpię

Z moich fundamentów wiary pozostała garść trocin
Tu ludzie piją więcej niż są w stanie wypocić
Życie pędzi, jak pocisk, nie jesteśmy już młodzi
Już dawno ludzka głupota przestała wzbudzać mój podziw
Bez bliskich i rodzin wszyscy bylibyśmy nikim
Wóda, narkotyki, przemoc, agresja i krzyki
Mam też swoje strzygi, ciągle stawiam im opór
Jak mój człowiek - Shelma Shellerini - wydycham niepokój
Jeśli chodzi o wrogów, to jest jeden największy
Czort, z którym nie pomoże wygrać siła mięśni
Nie pomogą pięści, ból wykrzywia usta
Codziennie mu patrzę w pysk w odbiciu lustra
Samotność i pustka, rzeczywistość szara
Zdeptane sumienie, mara, paranoja, marazm
Wielu woli się zalać, bo świat jest zbyt straszny
W poszukiwaniu szczęścia wyruszają na dno flaszki

To życie podpierdala, wiesz?
Ale ja ciągle tu zdaję jakiś test. Każdego dnia
Taki kurwa bojowy chrzest, taka gra
Czy Boże może oni mnie? Czy to ich ja?
Kto, kogo, z kim, jak i gdzie? Byle nie nas
I ciągle mi nie zgadza się jebany hajs
Jak ten mój obiecany raj. To nie ten kraj
Jedyny haj to "Boom Biddy Bye Bye"
Znów mam przerywany sen i zimny dreszcz
Jak wtedy co wypatrywałem CBŚ
Zawsze było czego się napić, rzadziej coś zjeść
Zmieniają tylko się etapy - kolejna część
I choć to już nie są te czasy, podobna treść
Po prostu skurwysynów klasyk, sam wiesz jak jest
Niedługo zajebią mnie w pasy, no i cześć
Czasami baniak ryje, że aż można zejść

Może to nie sen? Wiem. Ja otwieram oczy
Ta zjawa za mną kroczy, a dzień jest równy nocy

Restless Soul

Wake me before I die, make me not blind
Drive away those sick thoughts and change my priorities
In my head, women, every night a different one
Some kind of hardcore, not a family idyll
Now I'm trying to fall asleep, although something's throwing nerves
My soul is doing this fucking sabotage
I make the sign of the cross, ask her to be discreet
Instead I feel uneasy, I see projections of wrongs
I don't want to feel this state - the visit of the dead
They took place and robbed me of some peace
My request is reasonable - I ask for the annulment
All the anxious states that crush my conscience
Again, fucking ghouls are clinging to my wings
I don't want dangerous demons - I prefer the benevolent ones
I go on through this forest, I bite my lips hard
Another moment and I feel that the treasurer will emerge
It's like I'm choking, again thoughts carnival
Why do you want to destroy me? After all, you have no right
I'll act in secret, although their taste is bitter
I'll take a puff of herb and throw some sleeping pills

A restless soul is in me
I still hear demons when I sleep

Of my foundations of faith, a handful of sawdust remains
Here people drink more than they can sweat out
Life speeds by like a bullet, we're not young anymore
Long ago human stupidity ceased to arouse my admiration
Without relatives and family, we would be worthless
Booze, drugs, violence, aggression and shouting
I have my own vampires, I constantly resist them
Like my man - Shelma Shellerini - I breathe out unease
When it comes to enemies, there is one greatest
A devil that no muscle strength will help to defeat
No fists will help, pain distorts the mouth
Every day I look him in the eye in the reflection of the mirror
Loneliness and emptiness, gray reality
Trampled conscience, nightmare, paranoia, apathy
Many prefer to flood themselves, because the world is too terrible
In search of happiness, they set off for the bottom of the bottle

This life is stealing, you know?
But I'm still passing some test here. Every day
Such a fucking baptism of fire, such a game
Oh God, maybe they me? Or do I them?
Who, whom, with whom, how and where? Just not us
And I still don't get fucking money
Like my promised paradise. This is not the right country
The only high is "Boom Biddy Bye Bye"
Again I have interrupted sleep and cold shivers
Like that time when I was waiting for CBŚ
There was always something to drink, less often something to eat
Only stages change - the next part
And although these are not those times, similar content
Just a classic of bastards, you know how it is
Soon they'll fuck me up, and that's it
Sometimes the jar is so shit that you can get off

Maybe it's not a dream? I know. I open my eyes
This ghost follows me, and the day is equal to the night