Текст и перевод песни Dwa Sławy feat. DJ Flip Filip Dulewicz - A Może By Tak? feat. DJ Flip Filip Dulewicz

A Może By Tak? feat. DJ Flip Filip Dulewicz

A może tak wszystko rzucić, wyjść nie wrócić
Abonamenty, rachunki, umowy, gadżety, wszystkie klucze
Zabrać jedynie narty, nie pamiętam juz w górach zimy
Wszystko na jedną kartę, w chuju mieć dual-simy
Zmęczyła mnie trasa, niech niechęć do ludzi i miasta nie dziwi
Pomóż mi znaleźć hotele w których mój laptop nie pamięta hasła do wi-fi
Jakie hotele, chcę w sercu gór spać nocą
Nie widujemy Drogi Mlecznej, miewamy problem z laktozą, do zo!
Ponoć na szczytach już śnieg pada
Pozwól że przepadnę w Bieszczadach
Skoro za miastem nie przepadam
Spoko, że lecimy sobie na ośkę, kiedy wieczorami otwierasz okna
Szkoda z kolei że na moich oczach z jedenastego poleciał sąsiad
Odnoszę wrażenie, że miasto generuje całe to zło
Odnoszę wrażenie, odniosę je sobie hen daleko stąd
Wierzę, że święty spokój w końcu się tu ziści
Niech zeżre mnie ciekawość, nie chcę żywić nienawiści

Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać
Chodzę po cudzych osiedlach, szukam swoich Bieszczad
Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać
Chodzę po cudzych osiedlach, nie widzę ich

A może by tak wszystko rzucić, tata mnie uczył
Wyjść po gazetę i nigdy nie wrócić, duszę się w duszy
Co gra na nerwach, fakty, ludzie oraz zwierzęta
Baba co znów zmienia rolkę przy kasie, twój dźwięk SMS, moja oszczana felga
Myślałem chociaż że pisanie tekstów wciąż mnie bawi
Pusta kartka, znów złożę ją osiem razy
Pieprzyć, jadę w góry na spoczynek jak Pershing
Drzwi nie muszę zostawiać zamkniętych, leję na klucze tak jakby Andrzejki
Pieprzyć, doświadczeń bagaż mam podręczny
I jadę taką drogą, że telefon zacznie śnieżyć
Wszystko w bieli, patrzę na tropy, są wilki na szlaku
Alfa zostaje w garażu, mam cichą nadzieję że zmyli watahę
Przykucnę chwilę, spojrzę w niebo, lekko świecąc
I dam swym przyjaciołom "ECHO!" (echo, echo)
Tylko tym, którzy tak jak ja od życia też coś chcą
I jadą na południe, nie na zachód jak Pet Shop Boys

Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać
Chodzę po cudzych osiedlach, szukam swoich Bieszczad
Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać
Chodzę po cudzych osiedlach, nie widzę ich

Maybe I should?

Maybe I should drop everything, leave and never return
Bills, accounts, contracts, gadgets, all keys
Take only my skis, I don't remember winter in the mountains
All on one card, fuck dual-sims
I'm tired of the route, let the reluctance to people and the city not surprise you
Help me find hotels where my laptop doesn't remember the wi-fi password
What hotels, I want to sleep in the heart of the mountains at night
We don't see the Milky Way, we have a problem with lactose, see ya!
Supposedly there's already snow falling in the peaks
Let me disappear in the Bieszczady Mountains
Since I don't live outside the city
Cool, that we're flying ourselves carelessly, when in the evenings you open the windows
It's a pity that my neighbor fell from the eleventh floor before my eyes
I have the impression that the city generates all this evil
I have the impression, I'll take it far away from here
I believe that in the end, peace and quiet will come true here
Let curiosity devour me, I don't want to harbor hatred

I don't want to live here, I don't want to live here
I walk through other people's housing estates, looking for my Bieszczady Mountains
I don't want to live here, I don't want to live here
I walk through other people's housing estates, I don't see them

Maybe I should drop everything, my dad taught me
Go out for a newspaper and never come back, I'm suffocating in my soul
What gets on my nerves, facts, people and animals
The lady who's changing the roll at the checkout again, your SMS sound, my scratched rim
I thought that at least writing lyrics still amuses me
Blank page, I'll fold it eight times again
Fuck it, I'm going to the mountains to rest like Pershing
I don't have to leave the door locked, I don't care about the keys as if it were Andrew's Day
Fuck it, I have carry-on baggage of experiences
And I'm driving on such a road, that my phone will start snowing
Everything in white, I look at the tracks, there are wolves on the trail
Alfa stays in the garage, I have a quiet hope that it will mislead the pack
I'll crouch down for a moment, look at the sky, shining slightly
And I'll give my friends "ECHO!" (echo, echo)
Only to those who, like me, also want something from life
And they go south, not west like Pet Shop Boys

I don't want to live here, I don't want to live here
I walk through other people's housing estates, looking for my Bieszczady Mountains
I don't want to live here, I don't want to live here
I walk through other people's housing estates, I don't see them