Żyje Normalnie feat. Jinx (prod. The Returners) - Gruby Mielzky перевод на немецкий

Żyje Normalnie feat. Jinx (prod. The Returners)

W dłonie 'spalding' i gonię własny dzień po boju,
A gnojek z klatki wychodzi niosąc flaszki dla ziomów,
Stop. Przerywam grę, zawsze przechylę z wami lufę
Dzięki temu mam szacunek, moje plecy, moi ludzie
Nigdy nie byłem większy, jestem jednym z wielu,
Mielzky, talent w głowie, brak pieniędzy w portfelu
Wierz mi, jeśli coś powiem możesz wyryć to na sobie
Bo na co dzień jestem synem, bratem, żyję tak jak mogę
Gangsterzy nie chcą bić się, wolą rapować o spluwach,
U mnie jajówa dziś jest, później zimną pizze wsuwam
Mówią mi grubas ciśniesz, nie że pizdę wciąż zamulasz
Gdy zawinie lodówa i nie na murach będzie czuwać
Nie bujam w klubach się, sraki i tak nie znajdę tam
A tracę tylko zdrowie, braci i szmal
I wszyscy, których znam dobrze, dadzą Ci jedną prawdę,
Od lat żyjąc zgodnie, nadal żyję normalnie.

I choć dni się dłużą, ja ciągle jestem zwykły
Dziś, nie narzekam, przecież mogłoby być gorzej
Chce przeżyć życie jak najlepiej potrafię
Żyję skromnie i nie mów, że ja błądzę

Kiedyś znałem kilku tych, którzy mieli hajs na boku
Dziś większość z nich chowa twarz, nie robiąc kroku
To już kolejny raz, nie będą żyć w amoku
I tak jak każdy z nas walczą o święty spokój
Ja stoję gdzieś z boku wierząc, że nic nie ma za mną
Kolejny przesąd, czym by miała być normalność
Zwykle zdzieram gardło i wstaję lewą nogą
Chuj, tak wypadło, żyję w zgodzie ze sobą
Ja, nie jestem Tobą i Ty nigdy mną nie będziesz
Ja, daję Ci słowo, chociaż pewnie nawet nie chcesz
Ja, żyję normalnie uwierz, w sumie to bezsens
Ty żyj po prostu fajnie, Twój czas, Twoje miejsce

I choć dni się dłużą, ja ciągle jestem zwykły
Dziś, nie narzekam, przecież mogłoby być gorzej
Chce przeżyć życie jak najlepiej potrafię
Żyję skromnie i nie mów, że ja błądzę

Kolejny dzień wstając rano nadal widzę siebie w lustrze
Witam się z mamą, nie chce płakać, gdy się spóźnię
Nigdy nie trzymało się siano mnie, lecz miałem uśmiech
Najdroższy na świecie, moje plecy, moi kumple
83200 wciąż patrzy mi na dłonie, choć wiem,
Że jeśli zdechnę każdy trzepnie moje zdrowie
Jeśli jesteś gościem stąd, przyjdź i przybij pionę
Jeśli jesteś frajerem, to bierz chłopaków i mnie dojedź
Jeśli z flotą krucho jest, to ściągaj to z sieci
Meen, nie będę gonił Cię przez to, jak pierdolony pies
Nie rezygnuj z dupy, szlug i flaszki moim kosztem
Jestem cwaniakiem, a cwaniaki wiedzą skąd mieć forsę
Wracam do domu, wiem że czeka tam ktoś
Kto wierzy we mnie, choć upadłem i zleciałem na dno
Smak sukcesów, porażki, flaszki, kebsa i cipki
Jestem normalny, żyje normalnie i znam ich wszystkich

I choć dni się dłużą, ja ciągle jestem zwykły
Dziś, nie narzekam, przecież mogłoby być gorzej
Chce przeżyć życie jak najlepiej potrafię
Żyję skromnie i nie mów, że ja błądzę

Ich lebe normal feat. Jinx (prod. The Returners)

Den 'Spalding' in den Händen und ich jage meinen eigenen Tag nach dem Kampf,
Und der Bengel aus dem Treppenhaus kommt raus und bringt Flaschen für die Kumpels,
Stopp. Ich unterbreche das Spiel, ich kipp immer einen Kurzen mit euch
Dadurch habe ich Respekt, meine Rückendeckung, meine Leute
Ich war nie größer, ich bin einer von vielen,
Mielzky, Talent im Kopf, kein Geld im Portemonnaie
Glaub mir, wenn ich was sage, kannst du es dir eintätowieren
Denn im Alltag bin ich Sohn, Bruder, ich lebe, so gut ich kann
Gangster wollen sich nicht prügeln, sie rappen lieber über Knarren,
Bei mir gibt's heute Rührei, später schieb ich mir 'ne kalte Pizza rein
Sie sagen mir, Fetter, du gibst Gas, nicht dass du immer noch rumhängst
Wenn die Kripo dich einkassiert und nicht an den Mauern Wache hält
Ich häng nicht in Clubs rum, Schlampen finde ich da eh nicht
Und ich verliere nur Gesundheit, Brüder und Kohle
Und alle, die ich gut kenne, werden dir eine Wahrheit sagen,
Seit Jahren lebe ich im Einklang, ich lebe immer noch normal.

Und auch wenn die Tage lang werden, ich bin immer noch gewöhnlich
Heute beschwere ich mich nicht, es könnte ja schlimmer sein
Ich will das Leben so gut leben, wie ich kann
Ich lebe bescheiden und sag nicht, dass ich irre

Früher kannte ich ein paar, die Kohle auf der Seite hatten
Heute verstecken die meisten ihr Gesicht, machen keinen Schritt
Das ist schon wieder so, sie werden nicht im Amok leben
Und wie jeder von uns kämpfen sie um ihre Ruhe
Ich stehe irgendwo am Rand und glaube, dass nichts hinter mir ist
Noch ein Aberglaube, was Normalität sein soll
Normalerweise reiße ich mir die Kehle auf und stehe mit dem linken Fuß auf
Scheiß drauf, so ist es halt gekommen, ich lebe im Einklang mit mir selbst
Ich, ich bin nicht du und du wirst niemals ich sein
Ich, ich gebe dir mein Wort, obwohl du es wahrscheinlich nicht mal willst
Ich, ich lebe normal, glaub mir, eigentlich ist das sinnlos
Du leb einfach cool, deine Zeit, dein Ort

Und auch wenn die Tage lang werden, ich bin immer noch gewöhnlich
Heute beschwere ich mich nicht, es könnte ja schlimmer sein
Ich will das Leben so gut leben, wie ich kann
Ich lebe bescheiden und sag nicht, dass ich irre

Noch ein Tag, wenn ich morgens aufstehe, sehe ich mich immer noch im Spiegel
Ich begrüße Mama, sie soll nicht weinen, wenn ich mich verspäte
Die Kohle hat sich nie an mich gehalten, aber ich hatte ein Lächeln
Das Teuerste auf der Welt, meine Rückendeckung, meine Kumpels
83200 schaut mir immer noch auf die Hände, obwohl ich weiß,
Dass wenn ich krepier', jeder auf meine Gesundheit anstößt
Wenn du ein Typ von hier bist, komm her und gib Fünf
Wenn du ein Loser bist, dann schnapp dir deine Jungs und mach mich fertig
Wenn die Knete knapp ist, dann zieh dir das aus dem Netz
Mann, ich werde dich deswegen nicht jagen wie ein verdammter Hund
Verzichte nicht auf Weiber, Kippen und Flaschen auf meine Kosten
Ich bin ein Schlitzohr, und Schlitzohren wissen, woher sie Kohle kriegen
Ich komme nach Hause, ich weiß, dass dort jemand wartet
Der an mich glaubt, obwohl ich gefallen und auf den Boden gekracht bin
Der Geschmack von Erfolgen, Niederlagen, Flaschen, Kebab und Fotze
Ich bin normal, lebe normal und kenne sie alle

Und auch wenn die Tage lang werden, ich bin immer noch gewöhnlich
Heute beschwere ich mich nicht, es könnte ja schlimmer sein
Ich will das Leben so gut leben, wie ich kann
Ich lebe bescheiden und sag nicht, dass ich irre