Текст и перевод песни Kizo - Złote plany

Złote plany

Wiem do kogo się zgłosić, jak z rapu będzie za mało
Zawsze przeliczam siano, zanim powiem jej dobranoc
Robię rap, więcej nie pytaj o ksywki mnie
Nocą gram, więc nie rucham Twojej dziwki, nie
Tysiąc gram, zapasowe rękawiczki miej
Mordo swoje zrób, swoje zarób i się śmiej w końcu
Miasto skąpane w złotym słońcu
Podziwiam z ostatniego piętra w gdańskim Dolarowcu
Powiem, że jest źle, to skłamię, a kłamać potrafię
Pytali mnie o różne akcje, nie pamiętam żadnej
Kurwy są nadal zawistne, w sumie sam się łapię
Że ich oszczędności życia trzymam w jednej szafie
Na ich ruchy się nie gapię
Chcesz to wrzucaj sobie fotki z dziwkami na Snapie
No to szacun bracie
Jebana kariera dużo zdrowia zabiera
Jak mnie to rozjebie, przynajmniej będzie co zbierać, ey

Jebać donosy, dajcie w końcu spokój ziomalom, ey
Oni niczym się nie pochwalą
Szczęścia czasem bywało mało
Ale zobacz teraz tato, zobacz mamo
Złote plany, czasem się czułem słaby
Złote plany, rozjebaliśmy no to mamy
Złote plany, więc złotem się obwieszamy
Ej, bieda (ey)

Wiele potrafi się zmienić, to dociera do mnie
Nawet gdy piszę te słowa, to leżę wygodnie
A Ci co byli koło mnie, tak bardzo chcieli mnie zdradzić
Definitywnie sobie z życiem nie mogą poradzić
Nie dla mnie myśli o zemście, mam zajętą głowę
Plany ze złota, każdy wróg się pierwszy o nich dowie
Przychodzą do mnie koszmary, mam Glocka pod poduszką
Budzę się w afekcie, celuję w lustro
Nie tylko mi się udało plany zrealizować
Moi ludzie biznesmeni, hajs umią szanować
Moi ludzie fighterzy, potrafią nokautować
Umiemy także kombinować (ćśś...)

Jebać donosy, dajcie w końcu spokój ziomalom, ey
Oni niczym się nie pochwalą
Szczęścia czasem bywało mało
Ale zobacz teraz tato, zobacz mamo
Złote plany, czasem się czułem słaby
Złote plany, rozjebaliśmy no to mamy
Złote plany, więc złotem się obwieszamy
Ej, bieda

Golden Plans

I know who to turn to when rap doesn't cut it anymore
I always count my money before I say goodnight to her
I do rap; don't ask me about any other nicknames, my dear
I game at night, so I don't sleep with your bitch, no
A thousand grams, keep spare gloves on hand
Man, do your thing, earn your own money and finally have a laugh
The city bathed in golden sunlight
I admire it from the top floor of the Gdańsk Dolarowiec
If I said things were bad, I'd be lying, and I know how to lie
They asked me about various actions, I don't remember any of them
Bitches are still envious, and I guess I am too
That I keep their life savings in one closet
I don't watch their moves
If you want, you can post photos of yourself with bitches on Snapchat
Well, respect to you, my brother
A fucking career takes a lot out of you
If it fucks me up, at least I'll have something to pick up, hey

Fuck the snitches, give the guys a break, come on
They won't brag about anything
Sometimes there was little happiness
But look now, Dad, look, Mom
Golden plans, sometimes I felt weak
Golden plans, we tore them up, so we got them
Golden plans, so we're hanging ourselves with gold
Hey, poverty (hey)

Many things can change, it comes to me
Even as I write these words, I'm lying comfortably
And those who were around me, wanted to betray me so badly
They definitely can't handle life
Revenge is not for me, my mind is occupied
Plans of gold, every enemy will be the first to know about them
Nightmares come to me, I have a Glock under my pillow
I wake up in a rage, I aim at the mirror
I'm not the only one who managed to make plans happen
My people are businessmen, they know how to respect money
My people are fighters, they know how to knock out
We also know how to scheme (shh...)

Fuck the snitches, give the guys a break, come on
They won't brag about anything
Sometimes there was little happiness
But look now, Dad, look, Mom
Golden plans, sometimes I felt weak
Golden plans, we tore them up, so we got them
Golden plans, so we're hanging ourselves with gold
Hey, poverty