Текст и перевод песни O.S.T.R. - 1980

1980

Urodziłem się półtora roku przed wojennym stanem
Łódź, Przyrodnicza, szósta czterdzieści nad ranem
15-sty maj, mamie zmienił świat cały odtąd
Wiesz, w mojej rodzinie to był czas dany emocjom

Płacz, pieluch swąd, głos to pierwsze urodziny
Brat, zamiast Duplo w kołysce miałem winyl
Nie pamiętam tej chwili, widziałem ją na zdjęciach
Teraz sam nie dowierzam, że już wosk miałem w rękach

Mając rok, kilka dni, zero pojęcia o bitach
Wyrosłem na jazzie, a nie porcjach Bebika
Nie zastąpisz mi dzisiaj tej muzyki tak myślę
Miałem dwa lata, już znałem styki w Unitrze

Skończyłem trzy, dostałem skrzypce i tyle z dzieciństwa
Gdy zabili Popiełuszkę, ja ćwiczyłem na skrzypcach
Matki modlitwa, miałem pięć lat około
Gdy w naszym domu ojciec dostał wpierdol od ZOMO

Ta krew to wiadomość, jaka w świecie ironia
Rok później takie wpierdol ja dostałem od ojca
To wychowania forma? Nie, raczej promile
Choć ważne, że skuteczne, dumny jestem jak żyję

To dla moich przyjaciół, ludzi niezapomnianych
Za te wszystkie potłuczone szyby naszymi pięściami
Siedem lat z gówniarzami, a bywa los okrutny
Siedem pięter, tyle dzieli ten blok od trumny

I widziałem te sekundy, martwą głowę pod klatką
Do dziś, jeśli mogę, nie wychodzę na balkon
Ja się boję, bo znam to uderzenie w glebę
Co rok skacze ktoś, kto nie jest siebie pewien

Stuknęło lat dziewięć i mnie też to dopadło
Gdy pijany stary na złość chciał poderżnąć mi gardło
Nie wiedziałem, że to alko plus psychotropy
I tak na prawdę ojciec miał serdecznie życia dosyć

Miałem dwanaście lat zapisałem się na kosza
Już na drugim treningu to wynieśli mnie na noszach
Chociaż rap mnie pokochał przeszło dwa lata temu
W swoich pierwszych Jordanach chciałem latać ku niebu

Potem baka, nic nie mów, rodzice po rozwodzie
Już inaczej wyglądały te ulice na co dzień
Łódź moim domem, kocham ją jak rodzinę
To ten świat mnie wychował, dumny jestem jak żyję!

1980

I was born a year and a half before martial law
Łódź, Przyrodnicza, sixth forty in the morning
May 15th, changed my mother's world forever
You know, in my family it was a time given to emotions

Crying, diaper stench, voice to first birthday
Brother, instead of Duplo in the cradle I had vinyl
I don't remember that moment, I saw it in pictures
Now I can't believe that I already had wax in my hands

Being a year old, a few days, zero knowledge of beats
I grew up on jazz, not portions of Bebika
You can't replace this music for me today, I don't think
I was two years old, I already knew the contacts in Unitra

I finished three, I got a violin and that's it from childhood
When they killed Popiełuszko, I practiced the violin
Mother's prayer, I was about five years old
When our father was beaten up by ZOMO at home

This blood is a message, what an irony in the world
A year later I got such a beating from my father
Is this a form of upbringing? No, rather per mille
Although important that it is effective, I am proud as I live

This is for my friends, unforgettable people
For all those broken windows with our fists
Seven years with little guys, but fate can be cruel
Seven floors, that's how much this block separates from the coffin

And I saw those seconds, a dead head under the cage
To this day, if I can, I don't go out on the balcony
I'm afraid because I know this impact on the ground
Every year someone jumps who is not sure of themselves

I turned nine and that got me too
When a drunk old man wanted to cut my throat out of spite
I didn't know it was alcohol plus psychotropics
And in reality, my father was quite tired of life

I was twelve years old I signed up for basketball
Already on the second training they carried me out on a stretcher
Although rap loved me over two years ago
In my first Jordans I wanted to fly to the sky

Then fight, don't say anything, parents after divorce
The streets looked different on a daily basis
Łódź is my home, I love it like family
This world brought me up, I'm proud as I live!