Текст и перевод песни O.S.T.R. - Nie Lubię Poniedziałków

Nie Lubię Poniedziałków

To jest historia dla wszystkich tych, co przesadzają ze swoim marihuaną,
Co znają powiedzenie, "Wiesz, robię czegoś za dużo".
Pamiętaj, że hańbą jest być biednym,
Ale, kurwa, ale leniwym?
Nie ważne, język się plącze, a więc to jest taka historia z rozkminką.
Pozdrowienia dla wszystkich tych prawdziwych, ej.

Wstaję, 8: 15, od razu kaszlę,
Póki ćmika nie zaćmie, chuj, że mam astmę.
Dnia nie zacznę, podchodzę do lustra,
Szczotka w usta, znów poniedziałek - jak mnie to wkurwia!
Dresy na siebie, spieszy mi się więc,
Tne przez podwórka, spieprzyła mi dwójka.
Za osiem minut powtórka,
Osiem, znaczy zostań w domu do jutra.
Bo po co komu dzień ten?
Znów ta myśl o relaksie, olewać chcę,
Ty - pojadę autem.
Odpalam Aleksandrowską, śmiga, chwila prawdy,
Wiesz czemu ziom? Bo nie mam prawa jazdy.
Pieprzę emo, ręka klakson, miasto nie pęka,
Czas depcze mi po piętach, fureksa rozpędzam.
Przez pieszych przejścia do celu dojeżdżam,
Ryzyko - wersja tylko dla dorosłych.
Z podporządkowanej wyjechał mi Moskwicz,
Przyjebał by bok i ... - całe szczęście,
Anioł Stróż swój popis dał tu.
Teraz wiesz już, czemu ziom, nie lubię poniedziałków.

A gdyby tak ominąć ten dzień?
Nie lubię poniedziałków.
Lecz we wtorek,
Nie lubię poniedziałków.
O dwunastej, człowieku,
Nie lubię poniedziałków.
I relaks cały tydzień,
Nie lubię poniedziałków.

Dziś popołudnie tnę, co nie pójdę pech,
To nie takie trudne.
Weź głęboki wdech, bo się wkurwię.
Jest koło szóstej,
Już puste półki na wystawach,
Co sklep to alarm, security Avans.
W niepublicznych sprawach, nagłych jak spawacz,
Tego nie zmieni, szaman ani zasrana ustawa.
E, pewnie - siedzę na pękniętej dermie,
Naprzeciw babka alergię kieruje we mnie,
Z oddechem jak weider, co nie przestaje śmierdzieć.
Uuu - dziewiętnasta, patrzę jak korek się zrasta,
Oczy na zapałkach, wzrok szuka oparcia jak astronauta.
Ej kurwa, olej, polec dziś to porażka,
Dom tu, dochodzi już północ,
Dwunasta, ziomków osłania noc znów.
Wolna złodziejka radia i lusterka,
Plus dobra felga, e, cwaniak sierżant.
Nie jest tak? Yabadaba,
Nie ma co udawać, świat w czerni tonie,
Nie wiesz co to? To zasrany wtorek.

I koszmar powraca.

Wstaję, 8: 15, od razu kaszlę,
Póki ćmika nie zaćmie, chuj że mam astmę.
Dnia nie zacznę, podchodzę do lustra,
Szczotka w usta, znów Panie wtorek, jak mnie to wkurwia!
Dresy na siebie, spieszy mi się więc,
Tnę przez podwórka, tu niedaleko skrót znam.
Skun pcham do Tuby, skurczybyk nie chciał się ubić.
To żem go zgubił, znów się spóźniam,
W discmanie Dred Squad, tekst ład, stres padł.
Dla micka international lalala,
Ragga od dwóch dni i jak tu się nie wkurwić?!
Pobluźnię to mi ulży.
Idę prosto przed siebie, tak mijają tygodnie,
Mogę być biedny, byle bym tylko luz miał koło mnie.
Poznaj historię, którą zrozumieć nie łatwo,
Kurwa, gdzie wczoraj zostawiłem auto?!

Ненавижу понедельники

Эта история для всех тех, кто перебарщивает с травкой,
Кто знаком с выражением: "Знаешь, я делаю чего-то слишком много".
Помни, что позор быть бедным,
Но, блин, но ленивым?
Неважно, язык заплетается, так что это история с размышлением.
Привет всем настоящим, эй.

Встаю, 8:15, сразу кашляю,
Пока косяк не затмит, плевать, что у меня астма.
Дня не начну, подхожу к зеркалу,
Щетка в зубы, опять понедельник — как же меня это бесит!
Треники на себя, мне надо спешить,
Режу дворами, двойка ушла.
Через восемь минут повтор,
Восемь, значит, останься дома до завтра.
Ведь кому нужен этот день?
Снова эта мысль о расслабоне, забить хочу,
Ты — поеду на машине.
Завожу тачку, гоню, момент истины,
Знаешь почему, милая? Потому что у меня нет прав.
Плевать на эмоции, рука на клаксоне, город не треснет,
Время наступает мне на пятки, разгоняю машину.
Через пешеходные переходы до цели доезжаю,
Риск — версия только для взрослых.
С перекрестка вылетел мне "Москвич",
Врезался бы в бок и... — к счастью,
Ангел-Хранитель свой трюк показал тут.
Теперь ты знаешь, почему, милая, я не люблю понедельники.

А если бы так обойти этот день?
Не люблю понедельники.
Но во вторник,
Не люблю понедельники.
В двенадцать, дорогая,
Не люблю понедельники.
И релакс всю неделю,
Не люблю понедельники.

Сегодня после обеда иду, куда ни пойду — неудача,
Это не так сложно.
Сделай глубокий вдох, а то я разозлюсь.
Около шести,
Уже пустые полки на витринах,
В каждом магазине сигнализация, охрана "Аванс".
В непубличных делах, срочных, как сварщик,
Этого не изменит ни шаман, ни проклятый закон.
Э, конечно — сижу на треснувшей дермантине,
Напротив бабка направляет на меня свою аллергию,
С дыханием, как Вейдер, которое не перестает вонять.
Ууу — девятнадцать, смотрю, как пробка растет,
Глаза на спичках, взгляд ищет опоры, как астронавт.
Эй, блин, забей, сегодня это провал,
Дом здесь, уже почти полночь,
Двенадцать, друзей снова укрывает ночь.
Воровка магнитол и зеркал на свободе,
Плюс хорошие диски, э, хитрый сержант.
Не так ли? Ябадабаду,
Нечего притворяться, мир тонет в черноте,
Не знаешь, что это? Это чертов вторник.

И кошмар возвращается.

Встаю, 8:15, сразу кашляю,
Пока косяк не затмит, плевать, что у меня астма.
Дня не начну, подхожу к зеркалу,
Щетка в зубы, опять, господин вторник, как же меня это бесит!
Треники на себя, мне надо спешить,
Режу дворами, тут недалеко знаю короткий путь.
Засовываю косяк в трубку, гад не хотел забиваться.
Вот я его и потерял, опять опаздываю,
В Discman'е Dred Squad, текст хорош, стресс пропал.
Для международного микрофона ляляля,
Рагга два дня подряд, и как тут не взбеситься?!
Поругаюсь, и мне полегчает.
Иду прямо перед собой, так проходят недели,
Могу быть бедным, лишь бы рядом был только кайф.
Узнай историю, которую понять нелегко,
Блин, где я вчера оставил машину?!