Текст и перевод песни PPZ feat. DJ Gondek - Duch Metropolii

Duch Metropolii

Wiesz co to życie miejskie na wylot znam to miejsce
Jak kieszeń obcykane i znane każde przejście
Ulica żyje z przestępstw jak władza z podatków
Wszyscy w kolejce po więcej bo sporo jest wydatków
Tak to widzę bratku w metropolii jak na statku
Płynie się powoli jak się nie ma w żaglach wiatru
Kraina dostatku jak i skarjnej biedy
Gdzie większość jest w potrzasku wynalzku zwanym kredyt
Ludzi kusi przepych chodzi tu o komfort życia
Tym samym powietrzem przecież każdy z nas oddycha
Metropolia wita betonowa dżungla dzika
Dla jednego to pułapka dla drugiego to styl bycia

Te ulice niczym węże ktore żyją własnym życiem
Jadowite mają wnętrze ono powoli trawi cię
Na każdym piętrze chłoniesz ich toksyczny wyziew
A on miesza sie z powietrzem i zabiera jak dusiciel
Ja wiem gdzie idziesz gdy cie mijam w metropolii
Bo choć każdy gdzie indziej jakby w rytm jednej melodii
Czy walisz z buta czy próbujesz minąć korki
Łączy nas jeden rytuał każdy gna tu po zarobki
Nie wierzysz w ducha a on już opętał bloki
Razem z nimi liczy utarg z tej wygotowanej koki
Miasto to mutant społecznych patologii
Jego ducha spotkasz w ludziach których uda się dostroić

Metropolia nie śpi gdy pod cienia presją
Te ulice chłoną krew i dlatego zwą je bestią
Dla nielicznych bastionem tam miejską poezją
Oddziałuję tylko na tych którzy godzą się z tą wersją
Ducha nie oszukasz przecież on na starych śmieciach
Zajebane ma z trzy ćwiary żeby ten kawałek leciał
To bydlęcy przedział w którym się znalazłeś
Zjawa tam na ciebie czeka bo jej w drogę wlazłeś
W sytuacji teraz jesteś dla mnie bez odwrotu
Za kręcenie smutnych afer cie rozerwie stado kotów
Z dala od kamer cienia dowodów
Miasto wpierdala ofiare składaną przez swych zelotów

The Spirit of the Metropolis

You know what city life is, I know this place inside out
Like a pocket, well-worn and every passage known
The street lives off crime like the authorities live off taxes
Everyone's in line for more because there are a lot of expenses
That's how I see it, my friend, in the metropolis like on a ship
It sails slowly if you don't have wind in your sails
A land of plenty and extreme poverty
Where most are trapped in an invention called credit
People are tempted by luxury, it's about comfort in life
We all breathe the same air after all
The metropolis welcomes you, a concrete jungle, wild
For one, it's a trap, for another, it's a way of life

These streets, like snakes, live their own life
They have a venomous interior, it slowly eats you away
On every floor, you absorb their toxic fumes
And it mixes with the air and takes you like a strangler
I know where you're going when I pass you in the metropolis
Because even though everyone's going somewhere else, it's like one melody
Whether you're running or trying to avoid traffic
One ritual unites us, everyone's here for the money
You don't believe in the spirit, but it's already possessed the blocks
Along with them, it counts the profits from this cooked-up coke
The city is a mutant of social pathologies
You'll meet its spirit in the people who manage to tune in

The metropolis doesn't sleep when under pressure
These streets absorb blood, that's why they call it a beast
For a few, it's a bastion, there with its urban poetry
It only affects those who agree with this version
You can't fool the spirit, after all, it's got three quarters of garbage
To make this piece play
This is the cattle car where you've found yourself
The apparition is waiting for you there, because you got in its way
You're now in a situation where there's no turning back for me
For spinning sad scandals, a pack of cats will tear you apart
Away from the cameras, the shadow of evidence
The city devours the victim offered by its zealots