Текст и перевод песни Slums Attack - Postawy (wersja ulepszona)

Postawy (wersja ulepszona)

Te postawy wynikają z intensywnego stylu życia
To konsekwentne odtwarzanie tego, co się w życiu zdarza
Bez komentarza! Tak po prostu bywa
Że pusta jest lodówka to przestało mnie przerażać
Umiemy żyć z dnia na dzień, to co, że się narażam
Nigdy nie upokarzam, problemy wciąż nowe
Że to przeszkadza, wciąż mówisz uważaj
A ja śmierć mam i uważam za pewną wartość
Gdy brakuje człowieka, zauważasz stratę bardzo
Niespełnione obietnice, przyprawiają o wyrzuty
99 jest rocznicą nie tylko w hip hopie
Nuty odrzuć w kąt, samplingu tu narracja
Moja dominacja, smutny to nie moja działka
Jak operą fascynacja, wole jazz improwizacja
Albo Spidera Herbiego Madman zawsze przyzna racja
Dwa światy, jeden cel, Stretch Armstrong dał pierwszą lekcje
My też mamy w chuj sekcje, lute nie dętą orkiestrę
Całkiem nowe nie zapomnę, Chicago lat 30′
Jazz światło na hip hop przełoży, a Ty tego nie poznasz
Bo nie wyszło legalnie, nie kupisz tego w sklepie
Brudne rzeczy nie przeszły przez pralnie
Tempo 75, ja wolę 90, rym szybko jak tempo bolero
Słucham cię meczysz cholero i smucisz, więc się lepiej ucisz
Czy? bakszad? muli jak by był struty
To dźwięki Poznania, nie dźwięki Kalkuty
Mamy swoją stylistykę, swój język, może to slang
Sprawna gadka outsider'ów SLU gang
Steży, kto wierzy, proceder się szerzy
Marzenia na wieży i spadek z wieżowca
To przemawiał Syki Kid sędzimir czarna owca

Właśnie takie postawy od zawsze prezentuję
Ty nic na to nie poradzisz, jeśli nie znasz, nie obcujesz
Właśnie takie postawy od zawsze prezentuję
Nie obchodzi mnie, że trujesz, nie poczujesz, jeśli blefujesz

I siedzę, fotel wciąż ten sam stary
Prezent po dziadku Alojzym, doskonały
Trzy pokolenia praktyki, nie ważne wszystkie odwyki
Nie zamkniesz mnie nigdzie, zawsze zjebie Ci jazdę
Mówię poważnie, prowokujący styl, prawdziwy jak ja sam
Zawsze w chuja gram, na to zawsze znajdę czas
Na wolnym zawodników pokaż, chętnie się zmierzę
Nie konieczne przymierze, co dobre docenię
Co prawdziwe jak płomienie nie zagaszę
Wyrażam siebie, ciebie to jebie, solopejka uderzenie
Mocne jak ziemi trzęsienie ale zbędne agrożenie
Choć odstaje od reszty nikt nie może grzecznić
Jestem wredny, nie tandetny Inżynier dźwięku DJ, MC
I producent w jednym, konkretny, przestałem się wahać,
Wykładam całą gamę dźwięku, asortymentu pełen wachlarz,
Jaką drogę przebyłem, ty przy tym nie byłeś
Gdy ja gangsterzyłem, ty słuchałeś, pewnie się śmiałeś
Ciekawe co sam odpierdalałeś, pewnie nic!
Czekasz na debiut u grubego, więc ćwicz potem kasę licz
Wielkopolska nie no limits z ulic ucieczki
Nie uchwycisz, nie zarejestrujesz w kadrze,
Jak to drzewo co uschło pod bramą ja uschnę także
To ważne, każde słowo, jak przepiękne dźwięki złożone na nowo
Premier cudotwórcą, jeszcze paru innych mogą nie raz uratować życie
Choć to nie pierwszy krok na scenę, jak słyszę arenę
Czuję się tylko ich cieniem, jak bezbronne dziecko
Dam się poprowadzić lekko do przodu, żeby sprawdzić się znowu
By nie sprawić zawodu, nie ma problem co do zwodu
Seksoholik pokroju bohaterów obu Kolgejta i Luka
Bawić się w seks jest luta, mój cel jest tutaj

Właśnie takie postawy od zawsze prezentuję
Ty nic na to nie poradzisz, jeśli nie znasz, nie obcujesz
Jak przekupy na targu, nie targuję się o cenę towaru
Pytasz co ty? Zdziwiony, że gramy za zwroty
Trzeba być człowiekiem pomóc drugiemu w potrzebie
Nigdy nie odmówię, o tym Malik mówił w rymach
Teraz się śmiejesz ze 10 osób to kpina
Ja szanuje pierwszą piątkę i przybijam stale piątkę,
PTUSBejowi święty skład na bez ludną wyspę zabiorę,
Zawsze poważnie, produkcja, skrecze,
Crazy pomógł, gdy ja jeszcze kaleczeniem się zajmowałem
Na czarnych mało pojmowałem, teraz poziom się podniósł
Jestem DJ znaczy chłopak od puszczania płyt
Jeszcze nie turtejblista ale to przecież nie wstyd
I to mnie jara, undergroundowy biały lejbel
Muzy nie ma chyba lepszej, tak jak ekipy konkretniejszej
Wiesz gnojki od nabojki, od rozrachunku kości
I wdepnięcia w chodnik, w potrzebie odkręcający drogie głowy
Szacunek nie jest strachem wymuszonym
Każdy dobry w tym co robi, umiem przypierdolić
Ale lepiej z mikrofonem się obchodzić
Więc to pierwsze zostawiam rutynowanym ekspertom
Nie odpierdalam pucki, jeśli lubią to mnie zechcą w swojej ekipie,
Oznacza to jedno, albo jesteś swój i tu trafiłem w samo sedno,
Nie mogę zboczyć z toru, z życiowego wyboru
Nie można się wycofać tak jak nie można stracić honoru
Trzeba trzymać się według planu, kumple wyłamek nie uznają
W jedności siła, dlatego piszą o nas w zinach
Tego nie dowiesz się z kina, bohaterowie ukrytych kamer
Psi zapis z operacji mamy za frajer, skie pieskie posunięcie
Zawsze zawalczę, nie raz jeszcze się sparzę
Ale zawsze swoje pokażę, przed psami nie ma fobii
To mówi swój człowiek, gdy zawiną cię na dołek
Będziesz miał świadomość, że spędzasz kurwom sen z powiek
I niech każdy się dowie, że nie przegrałeś
To tylko konsekwencja potyczki, nie wielkiej wojny
Ode mnie szacunek za każdą bitwę z psim wrogiem znienawidzonym!

Właśnie takie postawy od zawsze prezentuję
I chuj mnie obchodzi, że lepszy się czujesz
Właśnie takie postawy od zawsze prezentuję
Takie postawy, 99 to są moje postawy
I zawsze takie były, tu nie ma nic na niby
Nara

Attitudes (Improved Version)

These attitudes stem from an intense lifestyle
It's a consistent reflection of what happens in life
No comment! That's just how it is
An empty fridge doesn't scare me anymore
We know how to live day by day, so what if I take risks
I never humiliate, problems always arise
You keep saying "be careful" because it bothers you
And I consider death a certain value
When a person is missing, you notice the loss deeply
Unfulfilled promises lead to guilt
99 is an anniversary not only in hip hop
Throw the notes in the corner, this is a narration of sampling
My domination, sadness is not my domain
Like a fascination with opera, I prefer jazz improvisation
Or Herbie Hancock's Spider, Madman will always admit I'm right
Two worlds, one goal, Stretch Armstrong gave the first lesson
We also have a fuckton of sections, a lute not a brass orchestra
Brand new, I won't forget, Chicago in the 30s
Jazz will translate the light onto hip hop, and you won't know it
Because it didn't come out legally, you won't buy it in a store
Dirty things didn't go through the laundry
Tempo 75, I prefer 90, rhyme fast like the tempo of a bolero
I'm listening to you, you're tiring me out, you cholera, and you're making me sad, so you better shut up
Is? bakszad? sluggish as if he were poisoned
These are the sounds of Poznan, not the sounds of Calcutta
We have our own style, our own language, maybe it's slang
Smooth talk of outsiders, SLU gang
Stezy, who believes, the process is spreading
Dreams on the tower and a fall from the skyscraper
That was Syki Kid speaking, the black sheep of Sedzimir

These are the attitudes I've always presented
You can't do anything about it if you don't know, you don't interact
These are the attitudes I've always presented
I don't care that you're poisoning, you won't feel it if you're bluffing

And I'm sitting, the same old chair
A gift from grandpa Alojzy, perfect
Three generations of practice, all the rehab doesn't matter
You won't lock me up anywhere, I'll always fuck up your ride
I'm serious, provocative style, real like myself
I always play tricks, I always find time for it
Show me the players on the free market, I'm willing to compete
Not necessarily an alliance, I'll appreciate what's good
What's real like flames, I won't extinguish
I express myself, you don't care, solo strike
Strong like an earthquake but unnecessary aggression
Even though I stand out from the rest, no one can discipline me
I'm mean, not cheap, sound engineer, DJ, MC
And producer in one, concrete, I stopped hesitating,
I lay out the whole range of sound, a full range of assortment,
You weren't there when I was going through this
When I was gangstering, you were listening, probably laughing
I wonder what you were doing yourself, probably nothing!
You're waiting for your debut at Grubego's, so practice and then count the money
Wielkopolska, not no limits, escapes from the streets
You won't catch it, you won't capture it in the frame,
Like that tree that withered under the gate, I will wither too
It's important, every word, like beautiful sounds composed anew
Premier the miracle worker, a few others can save lives more than once
Even though it's not the first step on stage, when I hear the arena
I feel only their shadow, like a defenseless child
I'll let myself be gently led forward to prove myself again
So as not to disappoint, there's no problem with the trick
A sex addict like the heroes of both Colgate and Luke
Playing sex is fun, my goal is here

These are the attitudes I've always presented
You can't do anything about it if you don't know, you don't interact
Like market women, I don't bargain over the price of goods
You ask, "What are you?" Surprised that we play for returns
You have to be human, help others in need
I will never refuse, Malik talked about this in rhymes
Now you're laughing at 10 people, that's a mockery
I respect the first five and I always high five,
I'll take PTUSB's holy squad to a deserted island,
Always serious, production, scratches,
Crazy helped when I was still self-harming
I didn't understand much about blacks, now the level has risen
I'm a DJ, which means I'm the guy who plays records
Not a turtablist yet, but that's not a shame
And that turns me on, underground white label
There's no better music, just like there's no better crew
You know, the brats from the shooting range, from the bone reckoning
And stepping on the pavement, unscrewing expensive heads in need
Respect is not forced fear
Everyone is good at what they do, I can fuck up
But it's better to handle the microphone
So I leave the first to experienced experts
I don't act like a puck, if they like it, they'll want me in their team,
This means one thing, either you're one of us or I hit the nail on the head,
I can't stray from the path, from life's choice
You can't back out just like you can't lose your honor
You have to stick to the plan, the buddies won't accept a fraction
There is strength in unity, that's why they write about us in zines
You won't learn this from the cinema, the heroes of hidden cameras
We don't care about the dog's record of operations, a shitty dog move
I will always fight, I will get burned more than once
But I will always show my own, there are no phobias in front of dogs
That's what your man says, when they take you to the cell
You'll be aware that you're keeping the bitches up at night
And let everyone know that you didn't lose
It's just a consequence of a skirmish, not a great war
Respect from me for every battle with the hated dog enemy!

These are the attitudes I've always presented
And I don't give a fuck that you feel better
These are the attitudes I've always presented
These attitudes, 99 these are my attitudes
And they've always been like this, there's nothing fake here
Peace out