Текст и перевод песни Sokół feat. Hodak & Sampler Orchestra - Batoniki

Batoniki

Raider nazywa się Twix, przeżyłem niejeden lift
Ulice zmieniają styl, ulice słuchają nic, wciąż
Nie pierdol o życiu mi dziś, skończ
Jak chcesz się utopić wypływasz
A toniesz jak próbujesz się na tej wodzie utrzymać i chuj, błąd
Ten świat jest jak piękna dziewczyna, co przez cały wieczór obcina
A kiedy w bieliźnie za torbę Cię trzyma, to za dużo wina i rzyga
A na koniec zwitkę zawija i nie masz na cierpa
A bolta nie wezwiesz, bo padła bateria
I finał i z buta na klawisz se dymaj, tam stąd
Stoisz se kurwa pod blokiem, a nagle to życie tu miesza Cię z błotem
Bo stałeś se kurwa nie z tymi, co stali się ważni tu potem
Niе szukaj w tym sprawiedliwości, ta pętla zaciska się nagle
Że trafi się kat pacyfista, to powiеm Ci szanse są marne
Nawinął turysta, że to dilowanie
Jak mieszkasz z rodziną to chuja jest warte
Na klatce to sprzedać se możesz mu liścia
Przez okno to zapiekankę, i co?
Mądry był kurwa, a teraz pod cele szykuje mu paczkę
I kurwa miał rację, głąb
Mój ziomo w jedwabnym krawacie harował i wstawał o świcie, o 4
Miał firmę i 100 pracowników na pełnym etacie
I raka w prostacie - zgon
Ty myślisz, że ludzie ulicy to jakieś szwadrony sztywności
Husaria jedności? To skąd 60tki? Zajeb łbem w płot

Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta

Ktoś pyta mnie skąd się wziąłem, nie wbiłem się hitem na lato
To klasyk w nowej odsłonie, trochę jak Snickers, Marathon
Młody, a widziałem swoje, codziennie spisuję raport
Chociaż niejawne i tajne jest życie, jak mówił kiedyś narrator
Biednemu w oczy wciąż wieje wiatr, nie kapie to nie przez parasol
Chciałeś tu gwiazdę wieczoru grać, a znowu trafił się support
Chcesz w górę nogami obrócić świat, potrafi niewinnie się zaciąć
Uważaj, bo możesz im w oko wpaść, coś jak w tym filmie Amator
Wrzucam to znów na dyktafon, sztuka ta wzrusza jak patos
Ziomale się śmieją do tego i płaczą, śmieją do tego i płaczą
Chcą mówić o życiu mi głowy zamknięte jak zakon
Za wszelką cenę, podzielić na lewo i prawo

Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta

Candy Bars

Raider is now called Twix, I've been through many a lift
Streets change their style, streets listen to nothing, still
Don't talk to me about life today, stop
If you want to drown, you swim out
And you drown when you try to stay afloat, and fuck, it's a mistake
This world is like a beautiful girl who cuts you off all evening
And when she's holding you by your bag in her underwear, it's too much wine and she pukes
And in the end she rolls up a joint and you have nothing for the pain
And you can't call a Bolt because your battery is dead
And it's the finale, so get the hell out of here on foot, over there
You're standing under your block, and suddenly this life mixes you with mud
Because you were standing with the wrong people, who became important here later
Don't look for justice in this, this loop tightens suddenly
If you find a pacifist executioner, I'll tell you the chances are slim
The tourist rapped that this dealing
If you live with your family, it's worthless
You can sell him a punch in the stairwell
Through the window, a zapiekanka, and what?
He was fucking smart, and now he's preparing a package for him under the cells
And he was fucking right, dumbass
My buddy in a silk tie worked hard and got up at dawn, at 4
He had a company and 100 employees on full-time
And prostate cancer - death
You think street people are some kind of stiffness squadrons
Hussars of unity? So where are the 60s? Fuck your head into the fence

Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta

Someone asks me where I came from, I didn't hit the summer hit
It's a classic in a new edition, kind of like Snickers, Marathon
Young, and I've seen my share, I write a report every day
Although life is classified and secret, as the narrator once said
The wind is always blowing in the poor man's eyes, it's not dripping because of the umbrella
You wanted to play the star of the evening here, and again you got support
You want to turn the world upside down, it can get stuck innocently
Be careful, because you can get in their eye, something like in the movie Amator
I put it back on the recorder, this art is as moving as pathos
Friends laugh at this and cry, laugh at this and cry
They want to talk to me about life, their heads closed like a convent
At all costs, divide left and right

Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta
Ra-ta-ta-ta-ta