Текст и перевод песни W.E.N.A. feat. Jan-Rapowanie - Nie Mam Dość

Nie Mam Dość

Budzę się w pięknym hotelu
Stan konta już nie interere
Ciągnie mi się ta przygoda
Dla wielu to robię karierę
A mówili: "Odpuść", że chuj z tego będzie
Że szkoda życia dla rapu
Dziś mi nie spojrzą w oczy, gdy patrzę na nich z plakatów
Jan-sranie poza kontrolą, zrobiłem pierwsze solo
Już robię drugie, wyłączam w życiu slow-mo
Chcę robić więcej jak brat Pezeta
I wiem doskonale, co na mnie czeka
Do paru zawistnych kurew info: macie pecha
Wczorajsze marzenia to dzisiejsze plany
Najpierw popracuj, a potem oczekuj
Nikt nam tu nie dał tego, co dziś mamy
Będę nakurwiał do utraty tlenu
Cokolwiek byś nie robił, to będą szczekać coś
Jebać psy, robić rap, kochać życie - nie mam dość!

Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość

Dla ciebie rap to rurki i Supreme
Dla mnie to kluby i bójki
Plastikowe kubki do wódki w parku
Kiedy mróz był okrutny
Szukałem grubych i tłustych lat po tych chudych i pustych
Mówili: "Musisz odpuścić, nikt cię i tak nie dopuści do uczty"
Nie dopuścił, to fakt, koledzy stali się próżni, bezduszni
A może to ja nie chciałem wrócić do butli
Cały czas, cały czas sam przebijam mury konstrukcji
Jedyny szlak jaki znam, prowadzi prosto z ulic do budki
Straciłem wielu przyjaciół dla rapu
Żadnych nowych przyjaciół po fachu
Kilka lepszych kontraktów w banku od czasu do czasu
Za sobą każdy z możliwych etapów
Robię to tylko dlatego
Bo dalej odczuwam dyskomfort z braku hałasu
Zero hamulców, nie zwalniam wakatu - bo komu i na chuj?
Mówią: "Masz czym, to ziomków poratuj
Skoro patrzysz na nich z plakatów"
Liga magnatów uczy mnie brać PLNy w dwójnasób
Pozdro z tego samego pułapu

Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość
Nie mam dość

I Can't Get Enough

Woke up in a fabulous hotel
Account balance is irrelevant
This adventure is starting to drag on
For many I'm pursuing a career
And they said: "Give up", that nothing good will come of it
That rap is a waste of a life
Today they won't look me in the eyes when I stare at them from posters
Jan-shitting out of control, I made my first solo
Currently on my second, I'm deactivating the slow-mo in life
I want to do more like Pezet's brother
And I know exactly what awaits me
Information for a few envious bitches: you're out of luck
Yesterday's dreams are today's plans
Work first, then expect
No one gave us what we have today
I'll be rapping my heart out
Anything you do, they'll have something to bark
Fuck the haters, do rap, love life - I can't get enough!

I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough

For you, rap is skinny jeans and Supreme
For me, it's clubs and fights
Plastic cups for vodka in the park
When the frost was bitter
I searched for fat and prosperous years after those skinny and empty ones
They said: "You have to give up, no one will let you to the party anyway"
They didn't let me in, it's true, my friends became vain, soulless
Or maybe it was me who didn't want to go back to jail
All the time, all the time by myself, breaking through the walls of the structure
The only path I know leads straight from the streets to the booth
I've lost many friends because of rap
No new friends in the industry
A few better contracts in the bank from time to time
I've been through every possible stage
I only do this
Because I still feel discomfort from the lack of noise
No brakes, I don't give up my seat - who the fuck needs it?
They say: "You have it, you can help out your friends
Since you're looking at them from posters"
The league of magnates is teaching me to take double the PLN
Greetings from the same echelon

I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough
I can't get enough