Текст и перевод песни Łona i Webber - Echo

Echo

Lejb to tu, na Słowackiego, z rodziny niekiepskiej
Koledzy polscy, napisy na klatce niemieckie
I ludowa władza, co do nieludowych imion zły ma przelot
Więc zamiast "Lejb" ojciec pisze "Leon"
Jest '54, widzisz
W domu mówi się po polsku, jak nie starczy, to w jidysz
Na podwórku różnie, a to komitywa w czymże bądź
A to kolega wyzwie od Żyda, ot cały kinderjorn
Jak po bruku w górę byś poszedł, to też słychać mame loszn
Dużo melodii, mało samogłosek
Róża jest stąd, Róża ma rok premier
Przyjazne konwalie, nieprzyjazne kamienie
Po sąsiedzku Pesia - przy biurku? Gdzie tam
Jest na podwórku
Jak nie na podwórku, to śmiga z kurczakiem do szojcheta
A najszybciej śmiga na tym zakręcie
Może to drobiazg, może detal, może znacznie więcej

Mietek? Świeżo po szkole, po tej szóstce tu
Pierwsze hity wyłapywane z radia Luxembourg
Pierwsze dźwięki w pierwszy band idą
Następcy Tronów, dla niektórych "The Żydołs"
Mocno osiadają w mocnych rytmach
"If I had a hammer" w Domu Kolejarza na przykład
Plus klimat jakby mniej podły, bez kitu
Jest '62 - jeszcze odwilż po Październiku
Pół Szczecina im się schodzi na joby
Tu gdzie dzisiaj pałac Lasów Państwowych
To już mocne stadium - jest koncert, kilka nagród
Trasa po Polsce, single w radiu
Że aż trudno nie usłyszeć o nich
Choćby ten antywojenny song, co to się do dziś broni
Fala ich niesie, fala tych sixties
To prawdziwy big beat, podwórka i grzywki
Aż przychodzi marzec - ten, co tym metodycznym lotem
Wymazuje prawie wszystko z obu tych zwrotek
I rozrzuca jakby się tym bawił
Hamburg, Sztokholm, Nowy Jork, Tel Awiw
Dziś samogłosek tu więcej, co oczywiste dość
Nie grają następcy następców, żadnego Beastie Boys
Do szojcheta nikt nie śmiga na zakręcie
Może to drobiazg?
Nie, znacznie więcej

Echo

Lejb, you were here, on Słowackiego Street, from a not-so-bad family
Polish mates, German words on the stairwell
And the People's Republic of Poland, disapproving of non-Polish names
So instead of "Lejb," your father writes "Leon"
It is 1954, my lady
At home, you speak Polish, and when that's not enough, Yiddish
In the backyard, it varies, a band of mates in whatever
Or a mate calls you a kike, just another day of childhood
If you walked up the street, you'd hear mame loshn too
Lots of melodies, few vowels
Róża is from here, Róża is a year old
Friendly lily of the valley, unfriendly stones
Next door is Pesia - at her desk? You must be joking
She's in the backyard
If she's not in the backyard, she's running with a chicken to the shochet
And she runs fastest on that corner
Maybe it's a trifle, maybe a detail, or maybe much more

Mietek? Fresh out of school, the sixth grade here
First hits caught on Radio Luxembourg
First sounds go into the first band
Throne Successors, "The Kikes" to some
Firmly rooted in strong rhythms
"If I Had a Hammer" at the Railway Workers' Club, for example
Plus a climate that's less vile, no kidding
It is 1962 - the October Thaw is still in effect
Half of Szczecin goes to work for them
Where the State Forests palace is today
That's an advanced stage - a concert, a few awards
A tour of Poland, singles on the radio
That it's hard not to hear about them
Like that anti-war song that's still relevant today
Their wave carries them, the wave of the sixties
That's real big beat, backyards, and bangs
Until March comes - the one with the methodical flight
Erases almost everything from both these verses
And scatters them as if playing with them
Hamburg, Stockholm, New York City, Tel Aviv
There are more vowels here today, which is pretty obvious
There are no successor successors, no Beastie Boys
No one runs to the shochet on the corner
Maybe it's a trifle?
No, much more