Łona - Rozmowy z cutem Lyrics

Lyrics Rozmowy z cutem - Łona



Jest dawno, dawno temu. Siedzimy zamknięci w pomieszczeniu,
Do którego nas nie wiadzieć czemu, nie wiadomo kto przeniósł.
Postawił premium i wychodzić zabronił. I to z grubsza wszystko co wiadomo o nim.
O nas też wiadomo przyznam, prócz tego że nie konweniowała nas ta izba...
I mimo chwilę trwało to premium na czczo. Nie minał kwadrans zanim
Całe gremium chciało wiać z tad. Ale jak tu wiać skoro drzwi zamknięto...
Jest wprawdzie małe okno ale to szóste piętro! "Siódme!" Nawet siódme zobacz!
Myslę że oknem nie mamy co próbować. Jeden z nas sięgaja za pazuchę popadł w rechot.
Co tam masz? "TELEFON!" To dzwoń po kogos i powiedz temu komus, że sami nie wyjdziemy
I czekamy, żeby ktos nam pomógł... "Jasne!" I w tej sytuacji marnej. On zaczał dzwonić do straży pożarnej
"HAlo!" nagle zauważył ktos słusznie w sumie: "To nie ten numer!" I jakby jeszcze mało było mi tu zgrzytów.
Zaczęła na nas płynać woda z sufitu. "Co?" "Wez mnie nie pytaj!" "Tu potrzebna jest szybka pomoc hydraulika!"
Którys z nas najwidoczniej obeznany z życiem wytrzasnał z kads miskę i podłożył ja pod wyciek.
"Sprawdz to!" Nie no! Wierzę że wytrzyma... Tym niemniej jak najszybciej robiłbym z tad wymarsz.
Ten od komy zauważył, że czas nadszedł, żeby wreszcie "za okno patrzeć"..."Patrzysz!" "Patrzę!" "Patrz!"
I wyszło z niego kto on zacz... Bo taki nam szatański pomysł podsunał, by z tego okna ordynarnie pofrunać.
Ale kto ma lecieć i na czym tu latać, na misce? "Na gramofonach TWISTER!" Twister?! Wybacz ja żywego go wolę,
Lecz on nalegał..."Ja to pierdole...".Nie powiesz mi że sam polecisz przecież?
"Niech chcesz uwierzyć to popatrz jak lecę!" Cofnał się, zaczał biec i jak do okna dobiegł wyfrunał
Przez nie jak pieprzony szybowiec... "aaaaa!" Potem podszedł drugi. Co też przez okno pryskasz?
"Chyba już się domyslasz!" Za nim cała reszta pofrunęła, jeden wyjac nawet się pożegnał "Adios!"
A gdy już wszyscy wylecielismy stamtad, do pokoju wszedł ten który wczesniej go zamknał. Ej chłopaki!
Ja pragnę zdrowia w życiu! Nie siedzcie tu w sypialni moich rodziców! Obok w pokoju jest impreza!
Wóda, fruzie mało? W ogóle gdzie wy jestescie? Kto otworzył okno? HalO! I wołał nas ten gospodarz
Dobrej chęci... kiedy my już dawno wyfrunięci. Owiał nas wolnosci zefir i wrócimy dopiero rano,
Po kefir oraz paracetamol. To jeszcze wbrew pozorom nie koniec, albowiem pewien głębszy sens ma
Cała ta opowiesć! Bo fruwać jest generalnie nieroztropnie, więc nie pijcie przy otwartym oknie!
Tekst jest wlasnoscia jego twórcy i zostal tu
Zamieszczony jedynie w celach edukacyjnych.



Writer(s): Adam Bogumil Zielinski, Andrzej Marek Mikosz


Łona - Nic dziwnego
Album Nic dziwnego
date of release
20-05-2004




Attention! Feel free to leave feedback.