Songtexte BAD 4 - ADEK WWA
Trzecia
doba
a
ja
lecę,
zaraz
skończy
mi
się
szmal
Jak
sowa
oczami
świecę,
rozsypany
w
drobny
mak
Mówiłem,
że
nie
polecę.
Okłamałem
siebie
sam
Strasznie
kołata
mi
serce,
za
dużo
weszło
na
raz,
brat
Znów
jestem
sam,
nikt
ode
mnie
nie
odbiera
Jest
afera,
nie
ma
sprzętu.
Ponownie
zabiera
melanż
Się
klei
wena
za
to,
poszedłem
na
bogato
A
teraz
pusty
w
ryj
jak
pato,
pogoń
Warto,
czy
było
warto,
weź
się
nawet
mnie
nie
pytaj
Krew
leci
z
nosa,
tampon
podała
kobita
Za
to
wchodzę
jak
fantom
i
odradzam
się
na
bitach
I
zaraz
znowu
zwijam
banknot,
sięgam
po
kielicha
Micha
znowu
pełna
micha,
walę,
bomba,
boli
kicha
Ledwo
oddycham
ale
ziomek
klei
się
nawijka
Czuję
się
jak
na
filmach,
czuje
się
jak
po
drinkach
Bo
w
sumie
kurwa
po
nich
jestem
ale
jest
rozkminka
Klip
mam
mieć
zaraz
ale
jednak
go
przełożę
Muszę
życia
zrobić
aranż,
znowu
ląduję
na
Sorze
O
Boże,
paranoje
to
mnie
zjadają
od
środka
Może
teraz
się
przyłożę,
żeby
końcu
się
wydostać
Otchłań,
porywa
mnie
ta
chora
otchłań
Znów
okiem
sieję
postrach,
znowu
ta
czarna
owca
Tak
na
gotowca,
napisałem
ten
tekst
Tak
na
gotowca,
napisałem
ten
tekst
I
znowu
flex
wjechał
a
ja
na
bezdechach
Się
kurwa
duszę,
wrak
człowieka,
czas
mi
ucieka
Czekam
na
temat,
aż
dowiozą,
abym
znów
zjechał
Jak
naraził
tylko
windą
lecz
kto
wie
dzieciak
Na
lękach,
na
chorych
lękach
znowu
piszę
zwrotkę
Kręci
mną
jak
kołowrotkiem,
jakbym
zamienił
się
w
rolkę
Znowu
zły
początek
i
jeszcze
gorszy
koniec
Parzy
mnie
tak
jak
wrzątek,
to
czego
tak
bardzo
się
boję
Dobra
kończę
ziomek
bo
mi
się
kończy
temat
Więc
zaraz
się
rozłączę
i
zakończę
poemat
Ciężki
schemat
w
mojej
głowie
już
się
kręci
A
więc
żegnam,
kolejny
dzień
niech
będzie
lepszy
Attention! Feel free to leave feedback.