Lyrics Michał nie istnieje - Vvaav
(chyba
mam
schizofrenie)
Otwarte
oczy
dziwna
to
była
noc
Biłem
pluszaka
co
powiesił
się
nad
łóżkiem
Walcząc
z
myślami
tak
okrutnymi
wciąż
Zacząłem
płakać
w
już
itak
mokrą
poduszkę
Stokrotki
już
od
dawna
śpią
Zamknęły
swoje
płatki
A
ja
przyglądam
gwiazdom
się
Z
tej
niewygodnej
ławki
I
gadam
do
Michała
wciąż
Co
wciąż
się
że
mnie
śmieje
I
wszystko
ok
gdyby
nie
to
Że
Michał
nie
istnieje
(może
mam
schizofrenie)
I
było
by
dobrze
jakbym
przestałbym
gadać
z
duchami
I
nie
wlókł
się
już
tyle
późnymi
porami
Nie
boje
już
ich
się
Znam
ich
a
oni
mnie
I
pije
Jakub
do
Michała
I
czekam
aż
się
deszcz
rozpada
Bo
cieplejsza
kropla
deszczu
jest
Niźli
myć
się
wciąż
w
prysznicu
łez
Stokrotki
już
od
dawna
śpią
Zamknęły
swoje
płatki
A
ja
przyglądam
gwiazdom
się
Z
tej
niewygodnej
ławki
I
gadam
do
Michała
wciąż
Co
wciąż
się
że
mnie
śmieje
I
wszystko
ok
gdyby
nie
to
Że
Michał
nie
istnieje
Na
drzewach
widać
po
zimie
odrastające
liście
A
ja
czekam
cierpliwie
wciąż
aż
moja
klątwa
pryśnie
I
błąkam
znów
z
Michałem
się
przez
ciemne
leśne
knieje
I
wszystko
ok
gdyby
nie
to
Że
Michał
nie
istnieje
(Nie
istnieje)
(Nie
istnieje)
(Nie
istnieje)
Stokrotki
już
od
dawna
śpią
Zamknęły
swoje
płatki
A
ja
przyglądam
gwiazdom
się
Z
tej
niewygodnej
ławki
I
gadam
do
Michała
wciąż
Co
wciąż
się
że
mnie
śmieje
I
wszystko
ok
gdyby
nie
to
Że
Michał
nie
istnieje
Attention! Feel free to leave feedback.