Lyrics and translation Meek, Oh Why? - Ala Tołstoj

Ala Tołstoj

Lato zaskoczyło drogowców
Przepocili swetry w wielkomiejskim korku
Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy
Przepocili swetry no i przepocili dżiny
Lato zaskoczyło drogowców
Przepocili swetry w wielkomiejskim korku
Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy
Przepocili swetry no i przepocili dżiny

A ja mam dziwny problem
Zawsze pisałem słowa, gdy nękały stany podłe
A za widownię miałem smutek, więc nie za wygodnie
Mi w tym miłym letnim stanie pogubiłem słowa wzniosłe
To dosyć dziwny problem
Szczególnie, że ostatnio płytkie szczęście dosyć modne
Szczególnie, że mi dobrze, gdy nieśmiało patrzy słońce
Na mnie i drogowców, którzy pocą się pełzając z korkiem
Nogi niosą nad Wisłę
Tam Cię spotkam wierząc, że swą płynną mową zabłysnę
Jest to mocno naiwne, wiedząc jak wyglądasz latem
A więc stojąc za winklem, piszę słowo dość płytkie
No bo skoro mam milczeć, wolę już przeczytać tani wiersz
Z Wisłą wpadło już do morza, zbyt wiele zamyśleń
Chowam wieczne pióro do plecaka, idę dalej
Już czternaście po czternastej, a więc się spóźniłem dla niej
Mówi miłe, "Cześć", pyta o pogodę
I jak mija mi dzień, i czy jej coś opowiem
Czemu znowu atramentem pobrudziłem dłonie
Dlaczego mam głowę w chmurach, i czemu zgubiłem drogę
Dosyć mnogie pytania, nade mną skrzętnie piętrzy
Nie wiem czy odpowiadać, czy jej przeczytać wierszyk
W końcu mówię, że dzień dzisiaj mam naprawdę świetny
I że piszę sobie o tych, co to się spocili w swetry
Kiedy stali w korku, na drogowców spoglądałem
A ten widok wydał się naprawdę niezły
Wziąłem wieczne pióro i po krótkiej burzy mózgu
Zapisałem wnioski, a udało się finalnie stwierdzić, że...

Lato zaskoczyło drogowców
Przepocili swetry w wielkomiejskim korku
Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy
Przepocili swetry no i przepocili dżiny

Znałaś dotyk policzka
Zanim jeszcze w piątek w miasto wyszli Buc i Księżniczka
Zanim Król z Pieśniarką się uśmiali w moich zamysłach
Teraz wiecznym piórem Ci napiszę chleb i igrzyska
Rozumiesz?
Los nam zesłał fortunę
Trzeba mieć szczęście, żeby znaleźć wieczne pióro i tym wiecznym piórem
Móc popisać choćby o tych przepoconych dżinach
Nikt nie jeździłby tramwajem, mając latający dywan
Przyznasz chyba, wyznam Ci dwa razy miłość
Bo szaleje we mnie pożar, choć się tylko iskra tliła
Przyznaj miła, że gdy snułem te wywody
W swojej głowie kilka razy mimowolnie powtórzyłaś

Lato zaskoczyło drogowców
Przepocili swetry w wielkomiejskim korku
Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy
Przepocili swetry no i przepocili dżiny
Lato zaskoczyło drogowców
Przepocili swetry w wielkomiejskim korku
Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy

Brniemy dalej w spacer po bulwarze nadwiślanym
Zgubiliśmy czas i Księżyc się pojawił ponad nami
Miasto śpi i śnią się wszystkim myśli zakazane
Gwiazdy budzą zachwyt, chociaż w sumie już je znam na pamięć
Dzisiaj naszym łożem będzie ziemia
Ubrana w piękne szaty noc i nagi skrawek nieba
Nagle urywa się film i budzi ranny rumor
Wszystko jakieś inne, a w kurtce wiecznego pióra nie mam
Czuję się z tym okropnie
Miasto, które snuło piękne wiersze jęczy markotnie
A w notesie słowa się nie kleją i mają niewiele znaczeń
W prawdzie opisałem cały świat, lecz tylko jeden spacer
No i przede wszystkim gdzie jest postać, którą
Wczoraj namawiałem by zasnęła ze mną pod tą chmurą
Zauważam kartkę, czytam na głos z wielkim trudem
Wszystko wyjaśni mi liście, pisać będzie wiecznym piórem

Ala Tolstoy

Summer surprised the road workers
They sweated through their sweaters in the city traffic jam
Summer surprised a bit like winter
They sweated through their sweaters and their jeans
Summer surprised the road workers
They sweated through their sweaters in the city traffic jam
Summer surprised a bit like winter
They sweated through their sweaters and their jeans

And I have a strange problem
I always wrote words when I was haunted by bad moods
And my audience was sadness, so it wasn't very comfortable
In this pleasant summer state, I've lost my lofty words
It's a pretty strange problem
Especially since shallow happiness has been quite fashionable lately
Especially since I feel good when the sun shines timidly
On me and the road workers who sweat crawling through the traffic jam
My legs carry me to the Vistula River
I'll meet you there, believing that I'll shine with my fluent speech
It's very naive, knowing how you look in the summer
So, standing around the corner, I'm writing a rather shallow word
Because if I have to be silent, I'd rather read a cheap poem
Too many thoughts have flowed into the sea with the Vistula
I put my eternal pen in my backpack, I move on
It's already fourteen past two, so I'm late for her
She says a nice, "Hi", asks about the weather
And how my day is going, and if I'll tell her something
Why did I stain my hands with ink again
Why is my head in the clouds, and why did I lose my way
Quite a lot of questions, she skilfully piles on top of me
I don't know whether to answer or read her a poem
Finally, I say that I'm having a really great day today
And that I'm writing about those who sweated in their sweaters
As they stood in traffic, I looked at the road workers
And that sight seemed really good
I took my eternal pen and after a short brainstorm
I wrote down the conclusions, and in the end I managed to conclude that...

Summer surprised the road workers
They sweated through their sweaters in the city traffic jam
Summer surprised a bit like winter
They sweated through their sweaters and their jeans

You knew the touch of a cheek
Before Buc and the Princess went out on the town on Friday
Before the King and the Singer laughed in my thoughts
Now with my eternal pen I will write you bread and circuses
You know?
Fate sent us fortune
You have to be lucky to find an eternal pen, and with this eternal pen
To be able to write even about those sweaty jeans
No one would ride a tram if they had a flying carpet
You'll admit, I'll declare my love to you twice
Because a fire is raging inside me, even though only a spark was smoldering
Admit, darling, that when I was making these arguments
You involuntarily repeated it several times in your head

Summer surprised the road workers
They sweated through their sweaters in the city traffic jam
Summer surprised a bit like winter
They sweated through their sweaters and their jeans
Summer surprised the road workers
They sweated through their sweaters in the city traffic jam
Summer surprised a bit like winter

We trudge on, walking along the Vistula boulevard
We lost track of time and the Moon appeared above us
The city is asleep, and everyone is dreaming forbidden thoughts
The stars evoke admiration, even though I already know them by heart
Today our bed will be the earth
Dressed in beautiful robes of night and a naked piece of sky
Suddenly the film breaks and the morning murmur wakes us up
Everything is somehow different, and I don't have the eternal pen in my jacket
I feel awful about it
The city, which dreamed beautiful poems, groans dejectedly
And in the notebook, the words don't stick together and have little meaning
It's true, I described the whole world, but only one walk
And above all, where is the figure I
Persuaded to fall asleep with me under this cloud yesterday
I notice a piece of paper, I read aloud with great effort
The leaves will explain everything to me, they will be written with the eternal pen