Mezo - Głosy Lyrics

Lyrics Głosy - Mezo



Chcesz być martwym bohaterem czy człowiekiem sukcesu?
Chcesz zrobic karierę czy być męczennikiem jak Jezus?
Chcesz poznać prawdę, a nie bzdurne akty prawne?
To co powiem będzie może politycznie niepoprawne
Ciężko strawne dla tępnych mas żyjących tutaj
Minął twoich błędów czas, ja ci pomogę, posłuchaj!
Straszyli cię Bogiem rodzice w domu
W szkole opowiadano o utopijnym świecie komun
Jak być jednym z milionów i za miliony cierpieć
Jak zamiast korony na swą głowę wkładać ciernie
Jesteś skrzywiony przyzwyczajeniem do tych prawideł
Widzę, że w swoim życiu chcesz być tylko widzem
A nie grać główne role i rozdawać karty
Ja ci powiem, powiem ci co to prawdziwy artyzm
Gdy coś nie jest zgodne z twoim interesem bądź anty
Litość, ugoda przestarzałe jak antyk
Na nic twój pot u skroni, twój heroizm
Możesz dwoić się i troić, słabych świat kroi
Nie chcesz stać się ofiarą, musisz stać się katem
Albo wybuchniesz jak wulkan albo wygaśniesz jak krater
Ilu ludzi jest tylu chętnych na twoje miejsce
Im bardziej jesteś łagodny tym masz szanse mniejsze
Świat to wojna, na wojnie nie gra się czysto
To ciągła rywalizacja, spójrz na rzeczywistość
Czy władzę sprawują ludzie najuczciwsi? (nie)
Czy scenę okupują najlepsi emsi? (nie)
No właśnie poznaj co to faul, co to fałsz
(Poznaj szczęście) oddaj mi swą duszę jak Faust.
Słyszysz głos (nie ma ciszy) słyszysz głos, słyszysz go (go)
I nie uciszysz go
Wczoraj przed klubem stałeś, myśląc że jesteś twardy
Przeklinając jak debil, zamykałeś drzwi od Audi
Opcja constans, ona młoda ty po koksach
Chciałeś pokazać że rządzisz by ona poszła
Taki kaprys, zachowanie durne i bez nazwy
Ty kasy masz na styk a mentalność gwiazdy
Powiedz, czego chciałeś, (?)
Nazbierało Ci się trochę, chyba czas na spowiedź
Wczoraj przed klubem stałeś, dziś w kościele klęczysz
Wyznania przegranego, odcinek pierwszy
Ty, ukryty w mieście, krzyk, robisz hałas
Chciałbyś pochłaniać świat, by mieć wszystko na raz
A dziś oddałbyś wszystko by móc spędzić z nią przyszłość
Ta jedyna bliskość nie pozwala Ci iść stąd
To jest głos co przychodzi gdy opadną nerwy
To nadzieja, wiara, miłość i nieba błękit
Dopuść mnie do głosu albo sobie odpuść
Bronisz wejścia do serca jak twierdza (?)
Głos, wisząca siła zaszczepiona wewnątrz
Wybór, suma impulsów płynąca z zewsząd
Taki byłeś twardy, los podmienił Ci karty
Chciałeś być anty, od tatr po Bałtyk
To napięcie się gromadzi w powietrzu wisi
To jest głos, słyszysz go, nie ma ciszy
Słyszysz głos (nie ma ciszy) słyszysz głos, słyszysz go (go)
I nie uciszysz go



Writer(s): Bartosz Zielony, Jacek Mejer, Jacek Wieczorek


Mezo - Dekada
Album Dekada
date of release
25-05-2007




Attention! Feel free to leave feedback.