Lyrics Tata - Ralph Kaminski
Już
mnie
nie
odbierzesz
spod
bramy
domu
mamy
Już
nie
wypożyczysz
na
niedzielne
spotkanie
z
koleżkami
Już
nie
popłyniemy
ku
słońcu
babci
Ładą
Babcia
już
dawno
mieszka
z
aniołami
I
patrzy
z
góry,
rozmawiam
z
nią
czasami
Tato,
tato
Nie
jesteś
tatą
Tato,
tato
Nie
byłeś
tatą
Nie
raz
Nie
dwa
To
ja
To
nie
ja
Już
mi
nie
przywieziesz
żelek
z
zagranicy
Nie
zrobisz
wstydu
w
sklepie
kurwując
na
ulicy
Nie
powiem
Ci
sekretów,
co
długo
w
sobie
noszę
Wspomnień
garstkę
ukryję
gdzieś
głęboko
Pamiętam
mamę,
rzucała
granatami
Pisałem
coś
po
ścianach,
nie
wiedząc,
o
co
chodzi
Udaję
wciąż
przed
sobą,
że
to
już
mnie
nie
rusza
Tato,
tato
Nie
jesteś
tatą
Tato,
tato
Nie
byłeś
tatą
Nie
raz
Nie
dwa
To
ja
To
nie
ja
Tato,
tato,
wołałem
Ciebie
Chciałem
zawsze
być
obok
Ciebie
Choć
raz
Choć
dwa
To
ja
To
ja
To
nie
ja
Sam
miałem
dom
zbudować
Drzewo,
ogród,
syna
chować
Jakby
Ci
to
powiedzieć
To
co
nie
chcę
Ci
powiedzieć
To
nie
ja
1 Zielony samochód
2 2009
3 Autobusy
4 Kosmiczne Energie
5 Tygrys
6 Klub D
7 Tata
8 Młodość
9 Wszystkiego najlepszego
Attention! Feel free to leave feedback.