Lyrics List Motywacyjny - TAU , Paluch
Pamiętam
czasy,
kiedy
miałem
same
problemy
Ciągle
bez
pieniędzy,
miłości.
Zastanawiałem
się,
czemu
wciąż
pakuje
się
w
nowe
problemy
Nie
wiedziałem
skąd
to
się
bierze
i
tak
się
zastanawiałem
skąd
się
to
może
brać
I
w
końcu
to
pojąłem,
w
końcu
to
zrozumiałem!
Czemu
mamy
nierówne
szanse?
Kiedy
mamy
wspólny
cel
Boże,
powiedz,
jak
żyć
naprawdę
Nie
wiem
wcale
jak
mogę
chcieć
Czemu
mamy
nierówne
szanse?
Kiedy
mamy
wspólny
cel
Boże,
powiedz,
jak
żyć
naprawdę?
Nie
wiem
wcale
jak
mogę...
Czasami
nie
chce
Ci
się
żyć,
chciałbyś
leżeć
w
grobie
Jeden
problem
może
Ciebie
wbić
w
glebę,
jak
nagrobek
Człowiek
przecież
nie
jest
Bogiem,
uświadom
to
sobie,
sobie
Jeśli
jesteś,
powiedz,
czemu
nie
możesz
się
podnieść?
Jestem
listonoszem
Boga,
nosze
wiarę
po
domach
Nie
wchodzę
po
schodach,
częściej
po
częstotliwościach
I
wołam:
"Można
żyć
chwilą
i
w
chwile
stracić
życie"
Nie
jesteś
nieśmiertelny,
życie
to
jest
Twój
priorytet
Synek,
spójrz
najpierw
co
Cie
boli?
Może
to
alkoholizm,
który
powoli
Cie
wykończy
Bo
to
właśnie
on
pozwolił
stoczyć
się
ludzkości
To
zwykła
trucizna
stworzona
do
kontroli
tych
polskich
rodzin
To
boli!
Dalej,
bierzesz
narkotyki,
bracie?
To
nie
bułka
z
masłem,
tylko
twarde,
śmiertelne
substancje
Poważnie,
ryjesz
se
banie
tym
ćpaniem,
brat
Śmierć
nie
jest
asertywna,
zawsze
jest
na
"tak"
Siostro,
czemu
nie
szanujesz
tyłka?
Co
w
Twoich
ustach
ląduje
częściej
niż
Eucharystia?
Nadejdzie
dzień,
gdy
zostaniesz
matką,
a
przypadkowy
ojciec
powie
wtedy
Tobie
głośniej:
"Jesteś
szmatą"
Dość
już,
nie
wiesz
nawet
co
to
święty
spokój
Zmieńmy
sposób
myślenia,
na
sposób
wierzenia
Bogu
Miłość
istnieje,
trzeba
tylko
po
nią
sięgnąć,
człowiek
Teraz
wstawaj
i
naprawiaj,
bo
ja
tego
za
Ciebie
nie
zrobię
Czemu
mamy
nierówne
szanse?
Kiedy
mamy
wspólny
cel
Boże,
powiedz
jak
żyć
naprawdę
Nie
wiem
wcale
jak
mogę
chcieć
Czemu
mamy
nierówne
szanse?
Kiedy
mamy
wspólny
cel
Boże,
powiedz
jak
żyć
naprawdę
Nie
wiem
wcale
jak
mogę...
Jeśli
od
kogoś
kogo
kochasz,
ziom,
dostałeś
srogi
wpierdol
To
na
pewno
wiesz
czym
jest
ból,
pamiętasz
to,
na
pewno
W
szkole
sucha
gadkaL
"Yyy,
spadłem
ze
schodów"
Choć
myśleli,
że
wpadłeś,
ale
pod
osiem
samochodów
Dziś
to
nieistotne,
gniew
zdusił
uczucia
To
nerwobóle
kłucia,
duszności
i
ta
bezsenność
My
stanowimy
jedność,
dzieci
rozbitych
rodzin
Chcemy
pamięć
zagłodzić,
przez
tysiące
długich
godzin
Potraktuj
to
jak
znak,
bo
tak
jak
my
jesteś
wybrańcem
Twoim
bratem
strach,
napędza
w
codziennej
walce
Możemy
więcej,
choć
z
brudnych
ran
cieknie
ropa
Na
glebie
częściej
to
od
swoich
dostajemy
kopa
Nie
płacz
chłopak,
proszę,
bądź
silna
dziewczyno
Lepsze
dni
już
idą,
ich
nogi
związane
liną
Jebać
wczoraj,
osądzać
Ciebie
nikt
nie
ma
prawa,
gdyby
wiedzieli
gdzie
byłeś,
padliby
na
kolana
Zero
współczucia,
cały
dzisiejszy
świat
Użalając
się
nad
sobą,
marzenia
zostają
w
snach
Nie
jesteś
ofiarą,
ofiary
przykrył
zimny
piach
Już
do
ostatnich
dni,
miej
gotowości
stan
Zero
współczucia,
cały
dzisiejszy
świat
Użalając
się
nad
sobą,
marzenia
zostają
w
snach
Nie
jesteś
ofiarą,
ofiary
przykrył
zimny
piach
Już
do
ostatnich
dni,
miej
gotowości
stan
Ej,
sam
wiem
jak
to
jest
Kiedy
wracasz
na
kwadrat,
a
na
Ciebie
czeka
tylko
pies
Nie
każdy
miał
szanse,
by
kochać,
chłopak
Oni
nie
wiedzą
co
to
znaczy
biedować
Rozumiem
Cie
dziewczyno,
też
nie
miałem
ojca
Też
nie
miałem
szans,
żeby
poznać
Boga
Myślałem,
że
go
nie
ma,
skoro
nie
ma
szczęścia
A
właśnie
wtedy
trzeba
wstać
i
ruszyć
do
nieba
Nigdy
więcej
nie
uderzysz
mojej
matki
draniu
Nigdy
więcej
nie
chce
przytulać
pijaków
Rozumiesz?
Nie
mam
siły
się
za
Ciebie
wstydzić
Dopóki
nie
odmienisz
życia,
mówię
wypad,
słyszysz?
Nie
chcę
skończyć
jak
Ty,
ostatni
dziwkarz
Ja
chce
normalnie
żyć,
przestań
w
końcu
mnie
zabijać
Jak
mam
skończyć
edukację,
kiedy
przechlewasz
wypłatę?
Czemu
zabierasz
mi
szanse?
Już
nie
pamiętam,
kiedy
miałem
te
wakacje
Ale
pamiętam
zło,
które
wyrządziłeś
matce
Znowu
spałeś
na
klatce,
niuchałeś
za
przystanki
Znowu
patrzą
się
na
mnie,
kiedy
przechodzę
pod
placem
I
Cie
prowadzę,
mam
już
oficjalnie
dosyć
gnoju
Nie
chce
ćpać,
chlać,
puszczać
się,
mój
Boże
pomóż!
Chce
skończyć
szkołę,
znaleźć
prace
i
stworzyć
rodzinę.
I
zacznę
właśnie
dzisiaj
bo
nie
chce
umierać
w
syfie
Attention! Feel free to leave feedback.