paroles de chanson Samotność - Prozak420
Znów
samotność
mnie
dobija,
nie
wiem
który
dzień
z
rzędu
Nie
pamiętam
w
pełni
przespanej
nocy
i
żadnego
sensu
Chyba
mnie
kłamali,
mówiąc,
że
prawdą
trzyma
się
na
wierzchu
Wtedy,
gdy
przekroczyłem
wszelkie
granice
stresu
Nie
mogłem
nic
w
siebie
wlać,
wylewałem
na
głowę
na
przekór
Jak
ten
dzień
nadejdzie,
nie
przynoś
mi
wieńców
Spal
mnie,
weź
mnie
w
garść
i
rozsyp
w
fajnym
miejscu
Nieraz
czułem,
że
to
blisko,
ale
chyba
nie
mam
węchu
Przećpałem
i
przepchałem
go
przy
tym
złamanym
sercu
I
to
nie
zawody
miłosne
pozbawiły
moje
życie
sensu
Zanim
dowiedziałem
się
co
to
pizda,
już
nie
miałem
siły
żyć
Biedny,
ten
samotny
dzieciak,
dostał
na
początku
pokaz
sił
Ośmiolatka
brat
jak
ojciec,
prawdziwym
mężczyzną
był
Tir
na
pasie,
czołówka
na
trasie,
wróciłem
ze
szkoły
i
już
nie
żył
Nie
dziw
mi
się,
że
zrzędnie
mi
mina,
widząc
logo
Scania
Parę
lat
temu
dojechała
mnie
jedna
na
angielskich
autostradach
I
też
leciałem
z
tematem
jak
on,
śmierci
barana
Serce
nie
wytrzymało,
gdy
mama
mi
o
tym
powiedziała
Lot
do
szpitala
na
podtrzymania
i
badania
Rok
później
w
piach
zawinął
się
mój
tata
I
było
mi
przykro,
bo
poznałem
go
dopiero
jak
straciłem
Bartka
Starego
już
nie
szkoda,
gdy
dowiedziałem
się,
że
to
w
sumie
łajza
Hajs
nie
usprawiedliwia
alkoholu
i
przemocy
w
domu,
prawda?
Kiedyś
sam
miałem
ambicje,
by
też
zostać
gangsta
Miałem
farta,
dostałem
największy
prezent:
życie
Najlepszy
przyjaciel
na
moich
oczach
od
życia
otrzymał
stryczek
Kula
spenetrowała
go
[???]
wyszła
krzyżem
Rozjebane
wszystkie
organy,
bez
szans
na
przeżycie
I
ta
chora
egzystencja
po
roku
obdarowała
mnie
synem
Dzisiaj
nie
chcę
się
targnąć,
odpokutowałem
swoją
winę
Mam
powód,
by
być,
dawno
odstawiłem
na
półkę
linę
Choć
walczę
o
każdą
minutę
z
synem,
wciąż
kocham
wszystkie
chwile
Wiem,
że
głębokie
rany
wkrótce
się
zasklepią
Błędy
z
przeszłości
w
niepamięci
zwiędną
Zaznam
spokój,
sen,
nie
będę
więcej
chlał,
dzień
w
dzień
Wiem,
że
wkrótce
wygram
batalię
i
odejdę
sobie
w
cień
Trzydniowe
melanże,
samodestrukcja,
zaznasz
swój
kres
Nie
ułatwiam
sobie
nic,
na
każdym
polu
dojeżdżam
się
Zapierdalam
na
przyszłość
każdy
jeden
dzień
Zapierdalam
na
przyszłość
każdy
jeden
dzień,
suko
Niech
się
śmieją
z
mojego
syna,
że
ma
w
życiu
łatwiej
Ambicja
nie
zepchnie
go
na
drogi,
jakie
sam
miałem
dawniej
Posmakowałem
życia,
jest
fajnie,
co
dzień
żyjąc
w
bagnie
Na
ulicy
nikt
nie
kocha,
nie
ma
miłości
w
tym
stadzie
Wbiją
ci
kosę,
zabiorą
twój
hajs
i
jeszcze
zerżną
ci
pannę
Czy
naprawdę
chcesz
być
jak
ja,
by
dostać
taką
karę?
Insomnia,
depresja,
panika,
trauma,
bóle
w
klatce
Wyciągaj
wnioski
z
otoczenia
i
wykorzystaj
swoją
szansę
Bo
dobry
ojciec
to
największy
twardziel
I
nie
pytaj
którą
sam
ze
sobą
toczę
walkę
Walczyłem
całą
dekadę,
by
zapełnić
tę
kartkę
Jeżeli
dożyję,
będę
wydziaranym
hardkorowym
dziadkiem
Już
nie
w
kryminale
chce
ogłaszać
swą
dynastię
Przeżyłem
to
wszystko,
by
przynieść
wam
prawdę
Wyrzuciłem
Nokię,
latam
z
dotykowym
ekranem,
wiesz?
Nie
wszystko
w
polskiej
rapgrze
było
powiedziane
też
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.