Текст и перевод песни Alberto Vázquez - Jornada Sentimental

Jornada Sentimental

Miałem sen jak Luther King,
Chciałem być jak Malcolm X u Spike′a Lee
Wciąż pamiętam tamte dni,
Chociaż śni mi się teraz inne dziś
Ta, to była walka z systemem
Gdzie górował kicz nad ambitnym brzmieniem na zamówienie
A my, robiliśmy coś dla siebie
Zgodnie z otoczeniem na scenie
Pamiętam, browar na ławce, słuchawki, walkman w kielni
Rap na klatce, ustawki i kosę dzielnic
Bitwy - nie internetowa walka jak teraz
Kiedy mogłeś nas policzyć na palcach sapera
Hajs nie grał roli, Hybrydy za drobne
I nas wspólny olimp założony przez Volta i Bognę
Pamiętam dobrze to nie żadne mity
Bo mam to przed oczami ciągle jak te starsze klipy
Pamiętam, to było jakiś czas temu
Klimat graffiti jamów, każdy znał każdy przebój
To cały czas, siedzi w nas, te wspomnienia
Radio Jazz, Ślizg, Klan, rozgłośnia harcerska
Było pięknie, nawijki z królewszczakiem w ręce
Pod Remontem, sceną Alfą, chuj wie gdzie jeszcze
Składaki Volta i, wielka rewolta i
A pamiętasz jak, hip-hop wtedy wyglądał?
Pamiętam jak przy Capitolu Gutek siekał kickflipa
A Ślizg nie był żadnym forum, mogłeś z papieru czytać
Rap na kasetach pod domem, choć nie było Empików, my
W dresach na szkole, przesiąknięci do szpiku
Pamiętam te pierwsze bity od Volta na Smak Beat Records, i
Jeden za wszystkich jak MOP Skład na ścianach beton
Pierwszego jointa do domu, nocnym się wlecząc, i
Dziesięć i pół, na słońcu wolniejsze tempo
I to wraca jak flesze, tamte wtorki w Remoncie
Klipy na VHS-ie, w klubach - DJe z wąskiem
Choć pusta kieszeń, i za zwroty koncert
Wiem że nie dla hecy te czasy były początkiem
Dziś palę funk i jointa, i wracam do chwil takich
Gdy wszyscy wierzyliśmy w track czwarty z Illmatic
Dzieciaki, co nie liczą strat i zysków
Tylko mają rap w sobotę, i kumpli na boisku
To czasy, gdy zostawiałem cały hajs w klubach
I śmiertelnie nas zaraził, zastrzyk Ice Cube'a
Każdy miał kurtkę, w stylu Boot Camp
W której wódkę, ze sklepu, wynosił hurtem
Mama z mąki, kleju, zrobiła pół wiadra
Wieszaliśmy plakaty żeby się wyrwać z bagna
I gdy w podstawówce, kończyłeś pierwszą klasę
My kończyliśmy pierwszą trasę, sprawdź datę
Rok wcześniej na żywo, w audycji u Volta
Padło parę bluzgów, ktoś odpalił jointa
Ktoś z wytwórni wziął kontakt, dał kontrakt
I do dzisiaj wpłaca ten śmieszny hajs na konta
A pamiętasz jak, nie było gimnazjów?
Czipsy Ruffles były nie złą okazją
A jak banknot dostałeś na urodziny
To kupowałeś wtedy baggy, airy, czy Ivy?
Hmm, prymitywizm, z tym mnie nie kojarz, ja jednak
Przypomniałem bardziej dresa niż skejta onegdaj
śródmiejska moda znam ją ze starych planów
Ja to sekcja skate, od Vansów, i lenarów
Ikarus - łączył dwa światy, dwie dzielnice
Nie czaruj, Ty nie słuchałeś 2 Unlimited?
Co weekend, próbowałem wbitę na domówkę
Było nas dwunastu, mówiłem "będziemy we dwójkę!"
Weź przemyśl tę wczuwkę, na Tamagochi
Panny jarały się tym gównem, zamiast psocić
Zgaga to czy kac gigant, tak myślałem po wtorku
I nie pamiętam jak wtedy wracałem z Remontu
Ja pamiętam jak to było, parę ładnych lat temu
Zrobiliśmy pierwszy klip, ale weź mi nic nie mów
Pamiętam to jak dziś, a wspomnienia są żywe
Pierwszy mixtape, potem pierwszy koncert w Proximie
Przewinę czas, tak jak taśmę w kaseciaku
Kilkanaście lat temu, Rakim uczył mnie rapu
Paru szczeniaków, na słuchawkach, na ławkach
Wpadałem na boisko dziś, do twojego miasta
Grać hip-hop na maxa, H do A do D
E do S, sama prawda, ale o tym już wiesz
Przepowiednia się sprawdza, nie oglądam zdjęć
We wspomnieniach jest magia!
Kiedyś wosk i skrecz, teraz plastik i ksero
Kiedyś funk i jazz, teraz to mniej niż zero
Lubię dobry rap, gdzie winyl szumi, trzeszczy
Niż katować ucho, kiedy brzęczy mp3
Ta muzyka, ta liryka, specyfika czasów naszych
Cztery elementy, każdy dla nas wiele znaczy
Pozdrawiam wszystkich graczy których rap wychował
Nadal czuję się lepiej jak jest ładna pogoda
Ero pamiętasz 96′, chyba było to lato
JWP, ASC, kolabo ziom do dziś trwa to
Chuj z datą, jeszcze pierwsze wbitki na yard
Skuna smagało się z fifcią, wciąż brakowało nam farb
żółw za to, tych chwil nikt nam nigdy nie zabierze
Jesteśmy weteranami, lecz flow wciąż mamy świeże
Wtedy, dobre ciuchy kupowałeś na Smolnej
A najlepsze dupy same były namolne
Melanże, awantury - w Hybrydach to już są dzieje
Widziałem typa jak rzyga, ja byłem tym co się śmieje
Miałem wtedy lat 16, ja też, gdzieś tak z 20
Była polewka z rolkarzy że dla nas deska jest lepsza
Czasy gdy żył Biggie, i żył Big L
W telewizji YO! MTV Raps, gdzie to dziś jest?
Nigdzie, i nikt nie, będzie tu płakał
Rap nigdy nie zniknie, on żyję na tych trackach
Ja wiedziałem że tak będzie jak na pierwszej Moleście
Osiedlowe akcje, wkrótce u ciebie w mieście
Kochana Polsko, dzięki za mądrość
Jest jedna rzecz, i szczerze wierzę że damy radę
Pada Warszawski Deszcz, ja jadę dalej
Jak podróżować po mieście, autobusy, tramwaje?
Stare Miasto, zaraz bankowy przystanek
Przy błękitnym wieżowcu, kilku hip-hopowców
Blanty, mamy browców parę
Zapomnieliście? czy jeszcze pamiętacie
Nie ma nic za friko, nie ma nic na starcie
Jeśli nie otworzysz zasuw, nie ma whisky do ananasów
Nie mam nic w kieszeniach jakby pytał mnie policeman
Jak za małolackich lat, gram do ostatniego gwizdka
Na pięć, na pięć, adaptery i majk
Ja nie potrzebuję zdjęć żeby pamiętać jak!
A pamiętasz jak w 96', u nas na blokach
Na walkmanach grał Nas, na wideo istota
Każdy latał tu brat, w tych sześćdziesiątkach piątkach
No i kitrał w nich stuff, by dorzucić do jointa
Psów jak dziś było w chuj, raperów było paru
W MTV grali rap, a nie randki pedałów
Na bazarach był syf, za to klimat był zdrowy
Pierwsze płyty sprzedawali nam z łóżek polowych
Doniu w sumie jak dziś, wtedy także był nikim
Liroy zgarnął te zasłużone dwa Fryderyki
Każdy chciał być jak Biggie, tyle że nie chciał zginąć
A pamiętasz, wracamy do tamtych czasów synuś
Siedziałem wtedy na podwórku, zrywałem się ze szkoły
żeby kleić triki na murku, beztroski i wesoły
Zanim narkotyki wielu kumplom zrobiły w mózgu szkody
Wynosiliśmy boombox na pobliskie schody
93', 94′, to był przełom
Nagrywaliśmy klipy na video, nie było Vimeo
Przegrywaliśmy kaset tony, na pierwszym Sony
Gdy oni odbijali notatki na ksero, moje ziomy
Swoim Beltonem tagowali swe imiona
I co innego znaczyło kupić chromy niż mieć fajne koła
Stara szkoła, bit V.O.L.T.
Zanim nagrałem pierwszą z płyt, pierwszy track na pro LP
Dobrze pamiętam, osiemdziesiąty ósmy i dziewiąty
Miałem 11 lat, usłyszałem pierwszy rap
Już wiedziałem co to jointy
Szybki start, nie jeden kozak wtedy nie był taki mądry
Pierwszy pełny track, 96′ Zip Skład
Wiecznie na kolendzie mordy, sample, farby, małolatek chordy
Hybrydy to był ten czas, ten biznes
Na rapie te uliczne sporty
Pamiętam to dobrze, pamiętam cały czas
Zajebiste stare czasy które obudziły w nas (co?)
Nadzieję! czas zapierdala, a ryj mi się śmieje
Choć starzeję się przy tym
Głęboko w pamięci świat wspomnień ukryty
Wspomnienia jak bity, pozostawiają ślad
Pamiętasz to dobrze, pamiętam też i ja
(Pamiętasz tamtych ludzi?) proste że pamiętam
(Pamiętasz tamte miejsca?) w nich siła zaklęta
(Pamiętasz na wirażu ominięty stopu znak?)
Pamiętam to dobrze, Ty, a pamiętasz jak? a pamiętasz jak?

Sentimental Journey

I had a dream like Luther King,
I wanted to be like Malcolm X in Spike Lee's film
I still remember those days,
Even though I dream of a different today
Yeah, it was a fight against the system
Where kitsch prevailed over ambitious sounds made to order
And we, we were doing something for ourselves
In accordance with the surroundings on stage
I remember, beer on the bench, headphones, walkman in the trowel
Rap in the stairwell, fights and the scythe of districts
Battles - not an internet fight like now
When you could count us on a sapper's fingers
Money didn't matter, Hybrydy for pennies
And our common olympus founded by Volt and Bogna
I remember it well, it's not a myth
Because I still have it before my eyes like those old clips
I remember, it was some time ago
The atmosphere of graffiti jams, everyone knew every hit
It's still in us, these memories
Radio Jazz, Ślizg, Klan, the scout radio station
It was beautiful, raps with a King Szczecin in hand
Under Remont, Alfa stage, who knows where else
Volt's folders and, a great revolt and
Do you remember how hip-hop looked back then?
I remember how Gutek was doing kickflips at Capitol
And Ślizg wasn't a forum, you could read it from paper
Rap on tapes at home, even though there were no Empiks, we
In tracksuits at school, soaked to the core
I remember those first beats from Volt on Smak Beat Records, and
One for all like MOP Crew on concrete walls
The first joint to the house, dragging myself at night, and
Ten and a half, slower pace in the sun
And it comes back like flashes, those Tuesdays at Remont
Clips on VHS, DJs with narrow ties in clubs
Even though an empty pocket, and a concert for returns
I know that those times weren't just for fun, they were the beginning
Today I smoke funk and a joint, and I go back to moments like this
When we all believed in track four from Illmatic
Kids who don't count losses and profits
They just have rap on Saturday, and friends on the court
Those were the times when I left all my money in clubs
And Ice Cube's injection fatally infected us
Everyone had a jacket, Boot Camp style
In which they took vodka, from the store, wholesale
Mom made half a bucket of flour and glue
We hung posters to get out of the swamp
And when you were finishing first grade in elementary school
We were finishing our first tour, check the date
A year earlier, live on Volt's show
A few swear words fell, someone lit a joint
Someone from the label took the contact, gave the contract
And to this day, he pays that ridiculous money into accounts
Do you remember when there were no middle schools?
Ruffles chips were a good deal
And when you got a bill for your birthday
Did you buy baggy, airy, or Ivy then?
Hmm, don't associate me with primitivism, I still
I remembered more of a tracksuit than a skateboard back then
I know the inner city fashion from old plans
I'm the skate section, from Vans, and loafers
Ikarus - connected two worlds, two districts
Don't pretend, you didn't listen to 2 Unlimited?
Every weekend, I tried to get into a house party
There were twelve of us, I said "we'll be two!"
Think about this empathy, on Tamagotchi
Girls were into that shit instead of messing around
Heartburn or a giant hangover, that's what I thought after Tuesday
And I don't remember how I got back from Remont then
I remember how it was, a few good years ago
We made the first clip, but don't tell me anything
I remember it like it was yesterday, and the memories are vivid
The first mixtape, then the first concert at Proxima
I'll rewind time, just like the tape in the cassette player
Thirteen years ago, Rakim taught me how to rap
A few puppies, on headphones, on benches
Today I came to the court in your city
Play hip-hop to the max, H to A to D
E to S, it's true, but you already know that
The prophecy comes true, I don't look at pictures
There's magic in memories!
Once wax and scratch, now plastic and xerox
Once funk and jazz, now it's less than zero
I like good rap, where the vinyl rustles, crackles
Than to torture my ear when mp3 buzzes
This music, this lyric, the specifics of our times
Four elements, each one means a lot to us
Greetings to all the players who were raised by rap
I still feel better when the weather is nice
Ero, remember 96', I think it was summer
JWP, ASC, collab bro, it's still going on
Fuck the date, still the first entries to the yard
Skuna was whipped with a fifcia, we still lacked paints
The turtle, on the other hand, no one will ever take those moments away from us
We are veterans, but our flow is still fresh
Back then, you bought good clothes on Smolna
And the best asses were pushy themselves
Parties, riots - in Hybrydy, it's history now
I saw a dude puking, I was the one laughing
I was 16 then, me too, somewhere around 20
There was soup from the rollers that the board is better for us
Times when Biggie lived, and Big L lived
On TV YO! MTV Raps, where is it today?
Nowhere, and no one will cry here
Rap will never disappear, it lives on these tracks
I knew it would be like that on the first Molest
Housing estate actions, soon in your city
Dear Poland, thanks for the wisdom
There is one thing, and I honestly believe that we can do it
Warsaw Rain is falling, I'm moving on
How to travel around the city, buses, trams?
Old Town, soon a bank stop
At the blue skyscraper, a few hip-hop artists
We have a few beers
Did you forget? or do you still remember
There's nothing for free, there's nothing at the start
If you don't open the bolts, there's no whiskey for pineapples
I have nothing in my pockets as if a policeman asked me
Like in my younger years, I play until the last whistle
Five on five, adapters and mic
I don't need pictures to remember how!
Do you remember how in 96', on our blocks
Nas played on walkmans, the essence on video
Everyone flew here, bro, in those sixty-five-fives
And he stuffed stuff in them to add to the joint
There were a lot of dogs like today, there were a few rappers
They played rap on MTV, not faggot dates
There was a mess at the bazaars, but the atmosphere was healthy
They sold us the first records from camp beds
Doniu, in fact, as today, was also a nobody then
Liroy took those well-deserved two Fryderyks
Everyone wanted to be like Biggie, except they didn't want to die
Do you remember, we're going back to those times, son
I was sitting in the yard then, skipping school
to glue tricks on the wall, carefree and happy
Before drugs did damage to many friends' brains
We used to take the boombox out to the nearby stairs
93, 94, it was a breakthrough
We recorded clips on video, there was no Vimeo
We played tons of tapes, on the first Sony
When they were making copies of notes on xerox, my friends
They tagged their names with their Belton
And it meant something else to buy chromes than to have cool wheels
Old school, bit V.O.L.T.
Before I recorded the first of the albums, the first track on the pro LP
I remember well, eighty-eighth and eighty-ninth
I was 11 years old, I heard the first rap
I already knew what joints were
Quick start, more than one tough guy wasn't that smart back then
First full track, 96' Zip Crew
Faces forever on carols, samples, paints, chords of a youngster
Hybrydy was that time, that business
On rap, those street sports
I remember it well, I remember all the time
Awesome old times that awakened in us (what?)
Hope! time is fucking up, and my face is laughing
Even though I'm getting old
Deep in my memory, a world of memories hidden
Memories, like beats, leave a mark
You remember it well, I remember it too
(Do you remember those people?) of course I remember
(Do you remember those places?) there's a power trapped in them
(Do you remember the stop sign bypassed on the bend?)
I remember it well, do you remember how? do you remember how?