Текст песни Tort - B.R.O
Moi
goście
wiem
dlaczego
są
tu
Każdy
chce
choć
kawałek
tego
mojego
tortu
To
jest
część
tego
podłego
sportu
Żaden
z
nich
nie
chce
poczuć,
że
jest
gorszego
sortu
Na
przyjęciu
są
goście
w
kapturach
i
ci
w
garniturach
Fałsz
unosi
się
jak
dym
nad
nimi,
więc
tu
jest
na
sali
chmura
Ktoś
narzeka
na
kelnerkę,
jakby
płacił
burak
Wszyscy
rządni
władzy
jeszcze
bardziej
tu
niż
Kaligula
Nie
mów
mi
o
kanikułach,
mamy
u
nas
wiosnę
Paru
gości
sam
na
plecach
chyba
tutaj
wniosłem
Każdy
teraz
się
uśmiecha,
mówi:
"Kuba,
postęp"
Lecz
nie
budzą
zaufania
we
mnie
i
wyczuwam
podstęp
Nie
wiem,
może
to
tylko
te
fanaberie
Ale
fałszywych
uśmiechów
na
sali
tu
teraz
mam
galerię
Szukam
wzrokiem
szczerych
osób,
chyba
nadaremnie
Najchętniej
tych
skurwysynów
bym
tu
wrzucił
na
patelnię
Łypią
na
mnie,
ja
raczej
unikam
wzroku
Wszystkie
oczy
patrzą
jak
w
klubach
publika
wokół
Jest
tu
chyba
tysiak
osób,
tak
na
ulicach
bloków
Idę
powoli
między
nimi,
by
nikt
nie
usłyszał
kroków
Każdy
łasy
na
mój
tort
będzie
stał
z
widelcem
Sławy
raczej
żaden
nie
chce,
mówią:
"Masz
wisienkę"
Czekają,
aż
kelner
nóź
tylko
da
mi
w
ręce
Ze
swoim
talerzem
będą
dalej
tu
stali
w
kolejce
Moi
goście
wiem
dlaczego
są
tu
Każdy
chce
choć
kawałek
tego
mojego
tortu
To
jest
część
tego
podłego
sportu
Żaden
z
nich
nie
chce
poczuć,
że
jest
gorszego
sortu
(co?)
Moi
goście
wiem
dlaczego
są
tu
Każdy
chce
choć
kawałek
tego
mojego
tortu
To
jest
część
tego
podłego
sportu
Żaden
z
nich
nie
chce
poczuć,
że
jest
gorszego
sortu
Coraz
większe
party
robię
z
roku
na
rok
Po
paru
latach
na
tej
sali
teraz
osób
mam
tłok
Mówią,
że
to
dar
od
losu,
daj
mi
spokój,
tarot
Nie
chcę
więcej
twoich
kart,
bo
kłopotów
mam
stos
Wróćmy
na
bal,
każdy
pyta,
kiedy
wjedzie
mój
tort
Na
ten
moment
przecież
czeka
tutaj
teraz
w
chuj
mord
Słyszę
ich
głośne
uśmiechy,
dopisuje
humor
Widzę
upiory
i
demony,
nie
policzę
tu
zmor
Jest
ich
za
dużo,
otoczyli
mnie
tu
z
każdej
strony
Żaden
nie
brał
pod
uwagę,
że
opuści
ten
bal
ten
zawiedziony
Każdy
chce
być
najedzony,
wpada
mi
tu
nagle
pomysł
Odbieram
telefon,
bo
ktoś
do
mnie
tutaj
stale
dzwoni
Miło
pana
słyszeć,
panie
doktorze
Są
takie
sprawy,
których
chyba
tutaj
sam
nie
ułożę,
okej
Nie
wiem
co
zrobię,
jeśli
pan
nie
pomoże
Chyba
pójdę
na
tory
i
się
na
nich
zgrabnie
położę,
okej
Wspólnie
ustalamy
teraz
szybko
plan
działania
Oni
jeszcze
nie
kumają,
że
nadchodzi
nagła
zmiana
Peleryna
myśli
teraz
chyba
nas
zasłania
Doktor
mówi,
że
to
nie
czas
na
wahania
Nie
czas
na
wahania
Moi
goście
wiem
dlaczego
są
tu
Każdy
chce
choć
kawałek
mojego
tortu
To
jest
część
tego
podłego
sportu
Żaden
z
nich
nie
chce
poczuć,
że
jest
gorszego
sortu
(co?)
Moi
goście
wiem
dlaczego
są
tu
Każdy
chce
choć
kawałek
tego
mojego
tortu
To
jest
część
tego
podłego
sportu
Żaden
z
nich
nie
chce
poczuć,
że
jest
gorszego
sortu
Wychodzę
na
środek,
szmer
się
niesie
po
sali
Zapraszam
żonę
i
moich
najlepszych
czterech
ziomali
Puszczam
oko
wydawcy,
co
stoi
pewnie
w
oddali
Bez
niego
bym
nie
wydał
tu
na
płycie
przecież
wokali
Wie
o
planie,
więc
wychodzi
tutaj
tylnymi
drzwiami
Kelnerka
daje
mu
paczkę,
później
się
widzimy
sami
Póki
co,
towarzystwo
wbija
we
mnie
swe
gały
Co
drugi
je
tu
już
oczami
i
tort
pewnie
chce
cały
Drodzy
goście,
każdy
wie,
że
to
są
oszuści
W
drodze
do
nas
ten
nasz
tort
się
chyba
nieco
rozpuścił
Wznosi
się
szum,
pazery
nawet
zjedzą
okruszki
Zderzenie
z
rzeczywistością,
lecz
czy
wystrzelą
poduszki?
Świetna
zabawa,
mordy
znają
warunki
No
to
niech
teraz
kelnerki
tu
wam
wystawią
rachunki
Tymczasem
ja
się
będę
zbierał,
fajny
melanż
dla
kumpli
Ale
nie
mam
na
to
czasu,
jadę
teraz
na
półki
Dać
nowy
album
co
rozkurwi
tutaj
cały
interes
Nie
liczcie
na
to,
że
choć
trochę
się
tu
z
wami
podzielę
Mijam
oczami
tak
wiele
twarzy
- wy,
zdumienie
wieczne
Z
wydawcą
pokroję
tort,
a
później
zdmuchniemy
świeczkę
Внимание! Не стесняйтесь оставлять отзывы.