Текст и перевод песни Dwa Sławy feat. Gedz - Żółć

Żółć

Wciąż przypierać do ścian Ciebie
Chciałem, dzisiaj dość mam Ciebie
Wczoraj chciałem dojść na Ciebie
Dzisiaj muszę dojść do siebie
Ty puścisz wiązankę se w noc kupały
Zaraz czerwiec
Ja puszczę wiązankę Ci, bo z kurwami
Tak się jedzie
A może nie strzępić języka i tępych nie tykać
Być lepszy niż Ty?
A mój sentyment znika, zatęsknisz to wypas
Nie męczy Cię pycha? Spieprzaj do licha
Żółć mi się burzy, bo świat mi się burzy
Dopiero co zdążyłem się zadurzyć
A tu już nie widać światła w tej burzy
Wierny do bólu, a mogłem był zdradzać
Zamiast być lojalnym kłamliwej suce
Dzisiaj jedyne, co przyszło mi zdradzać
To tylko objawy żalu i furii
Chodź, pokażę Ci gdzie zimują raki
Ta grań jest piękna
Wespniemy się tam bez asekuracji
Aż spadniesz w przepaść
Coś miałaś i już tego nie masz
Nie jest mi Ciebie ani trochę szkoda
Coś miałaś i już tego nie masz
I nie oddadzą tego żadne słowa

To było tak, że chciałem oddać Ci wszystko
I chciałem oddać Ci cześć
A dzisiaj Twoje nazwisko
To chciałbym przenigdy nie poznać Cię
Tak wyszło
Nie jest mi szkoda, nie
Tak wyszło
Nigdy już nie dodam, "Cześć"

Kiedyś bym Ci salutował, dzisiaj raczej obrzygał
Byłem oddany jak pies lojalista
Dwa palce do czapki
Dziś dwa palce do ryja
Byłem oddany jak pies do schroniska
Nie odpiszę nawet szablonem
Bo Cię pierdolę jak coś
Skoro plujesz żółcią, to odejdź
Masz zielone światło
Każdy klub Cię już zna
Przechodzisz z ręki do ręki jak WZW-A
A ja zerkam, stoję tam oparty o blat
Zamiast werbla słyszę dźwięk łopaty o piach
Siedzimy w siódmym niebie na chmurze numer dziewięć
Ta, w naszym idealnym, kurwa, świecie
Piszę ten kawałek, tak jak wtedy, kiedy pisałem, że coś na stałe
Że źle myślałem, Radosny rozdrapany
Teraz jesteś cięta, dałaś mi gwarancję i miała być wieczna
Obyś zdechła w mękach, idziemy na noże, ja pójdę po gerlach

To było tak, że chciałem oddać Ci wszystko
I chciałem oddać Ci cześć
A dzisiaj Twoje nazwisko
To chciałbym przenigdy nie poznać Cię
Tak wyszło
Nie jest mi szkoda, nie

Nigdy już nie dodam, "Cześć"
Nigdy już nie dodam, "Cześć"
Nie
Nigdy już nie dodam, "Cześć"
Ye-ye-ye... O

Bile

I still wanted to push you against the wall
Today, I've had enough of you
Yesterday I wanted to cum on you
Today I need to get myself together
You’ll let out a string of curses on Midsummer Night
June is just around the corner
I'll let out a string of curses at you, because with whores
That's how it's done
Or maybe not shred my tongue and not touch the stupid
Be better than you?
And my sentiment fades, you’ll miss it, that’s for sure
Aren't you tired of pride? Get the hell out of here
My bile is raging because my world is raging
I just managed to fall in love
And there's no more light in this storm
Faithful to the bone, and I could have cheated
Instead of being loyal to a lying bitch
Today the only thing I had to betray
Are just symptoms of grief and fury
Come, I'll show you where the crayfish hibernate
This edge is beautiful
We'll climb there without belaying
Until you fall into the abyss
You had something and now you don't
I don't feel sorry for you at all
You had something and now you don't
And no words will bring it back

It was like this, I wanted to give you everything
And I wanted to give you respect
And today your name
Is something I would never want to know
That's how it turned out
I'm not sorry, no
That's how it turned out
I'll never say "Hello" again

I would have saluted you once, today I’d rather puke
I was devoted like a loyal dog
Two fingers to the cap
Today, two fingers to your face
I was devoted like a dog to a shelter
I won't even reply with a template
Because I fucking hate you
If you’re spitting bile, then go away
You have the green light
Every club knows you by now
You’re passed from hand to hand like hepatitis A
And I'm watching, standing there leaning against the counter
Instead of a snare drum, I hear the sound of a shovel hitting sand
We’re sitting in seventh heaven on cloud number nine
Yeah, in our perfect, fucking world
I'm writing this piece just like I did when I wrote that something was permanent
That I was wrong, Joyful, ripped apart
Now you're sharp, you gave me a guarantee and it was supposed to be eternal
May you die in agony, we're going at each other’s throats, I'll go for a gerlach

It was like this, I wanted to give you everything
And I wanted to give you respect
And today your name
Is something I would never want to know
That's how it turned out
I'm not sorry, no

I'll never say "Hello" again
I'll never say "Hello" again
No
I'll never say "Hello" again
Ye-ye-ye... Oh