Текст песни Lament Tytana - Jacek Kaczmarski
Więc
jest
na
szczycie!
Wreszcie
na
szczycie!
W
końcu
doczekał
się
chwały!
Łeb
nurza
w
niewyczerpanym
błękicie,
Pod
stopą
głazów
zawały.
Własnym
pomnikiem
stał
się
za
życia
Już
nieoddzielny
od
skały.
Więc
skąd
z
ust
jego
nieludzkie
wycie,
Któremu
świat
jest
za
mały?
W
mglistych
dolinach
ludzkie
siedliska
Jasny
żar
grzeje
i
krzepi.
To
z
jego
żagwi
błysły
ogniska,
To
on
tych
ludzi
ulepił.
Tak
ich
niedola
była
mu
bliska,
Że
dla
nich
Bogów
zaczepił
I
teraz
piorun
nocą
mu
błyska,
A
ci
- na
los
jego
- ślepi!
W
ludzkich
siedliskach
kowadła
dźwięczą
I
ogień
pod
miechem
huczy;
To
on
im
przecież
narzędzia
wręczył,
On
ich
do
kunsztu
przyuczył.
Tak
ich
ukochał
- swój
twór
niewdzięczny,
Tak
ich
wolnością
obruszył,
Że
kiedy
wyciem
jego
wiatr
jęczy
-
Wciągają
czapki
na
uszy.
Wspomną
go
jeszcze
snując
swe
mity
(Tak,
jakby
dawno
już
nie
żył)
-
Że
do
kaukaskich
szczytów
przybity,
Lecz
przecież
kto
w
to
uwierzy?
Że
go
zastąpi
w
męce
banity
Jakiś
półczłowiek,
półzwierzę,
Któremu,
w
życiu
pragnień
wyzbytym,
Na
niczym
już
nie
zależy.
Tak
sobie
świat
tłumaczą
naprędce
Zlepieni
z
mułu
i
gliny,
Przy
ogniu
grzejąc
bezczynne
ręce,
Wolni
- od
długu
i
winy.
Альбом
Między nami
1 Motywacja
2 Lament Tytana
3 Źródło wszelkiego zła
4 Pytania Retoryczne
5 Weterani
6 Pochwała człowieka
7 Dęby
8 Rytmy
Внимание! Не стесняйтесь оставлять отзывы.