Текст и перевод песни MAŁACH & RUFUZ - O poranku

O poranku

Poranek budzik szósta pierwsze co dług na ustach
Spłata dziesięć stów ludzi tutaj wkurwia
Lecz przez całe życie, wszystko na kredycie
Jesteś sobą lub pakujesz komuś kieszeń
Niedobrze jak nie wiecie, wiadomo przecież
Wpadłeś na to wcześniej, tutaj na mieście
Najlepiej z rana się podnieście, idę tam gdzie chcę
Nie wiem w sumie jak będzie nim to nadejdzie
Poranek we mgle, taki chce być, podam Ci rękę
Tak jak Ty mi, w życiu na zakręcie, proste podejście
Trzymaj lejce, dźwigniesz każdy ciężar
Działań jak pewniak życzę Ci dziś, nigdy nie przestań
Wiesz co pamiętać, a co pożegnać
Do rana musisz przetrwać, głęboki sen, jedna tabletka
Nadzieja matką głupich, przy życiu trzyma ludzi
Poranek nowy dzień powoli wszystko budzi

Ta, już chyba świta, poranek wita, z uśmiechem
Ziomek zawsze mówił "Będzie lepiej"
Bułka, jogurt w sklepie, na dole
Fajnie jak jest coś w lodówce, żeby móc położyć to na stole
Poranek, oczy te same, oczy zaspane
Ciuchy, kartki po pokoju porozrzucane
I myśl w głowie taka, że jakbym wczoraj nie miał smaka
To bym w portfelu miał ze dwie banie nie piątaka
A paru tamtych co się wczoraj bawiło z nami
Gdzie byli gdzie są dziś, nie wiedzą sami
Najgorzej jak z długami, z nieswoimi dupami, ale
Spokojny o poranku to wszystko naprawi
Kiedy wstaje słońce dajesz czemuś koniec, co nie?
Jakbyś po nocy z brudu mył dłonie
Co w płuco niech spłonie, a co w szyje to się wypije
Witam nowy dzień chyba czuję, że żyję

Nowy dzień, nowy nowy dzień, nowa jazda
Problem nowy czy pociecha czy szansa
Czy zjechał? Czy fart ma? Czy pusty? Czy hajs wpadł?
Co przyniesie nowy dzień, spiszę na kartkach

Elo
To już nie to co w pamięci
To prawda
Zawsze hip hop tylko miałem w głowie

In the morning

Morning alarm at six o'clock, the first thing on your lips
Paying back the debt of ten hundred pounds is annoying people here
But all your life, everything is on credit
You are yourself or you are lining someone's pocket
It's bad if you don't know, it's obvious
You've noticed it before, here in the city
It's best to get up in the morning, go where you want
I don't really know what will happen untill it comes
A foggy morning like that is what I want to be, I will give you a hand
Just like you did for me, in life on the bend, a simple approach
Hold the reins, you will lift any weight
I wish you a sure bet, never stop
You know what to remember and what to say goodbye to
You have to survive until morning, a deep sleep, one pill
Hope is the mother of fools; it keeps people alive
Morning a new day slowly wakes everything up

Yeah, it's probably dawn, morning is coming, with a smile
My friend always said, "It'll get better"
A bun, yogurt in the store, downstairs
It's nice when there's something in the fridge to put on the table
Morning, the same eyes, sleepy eyes
Clothes, papers scattered around the room
And a thought in my head that if I hadn't had an appetite yesterday
I would have two hundred in my wallet, instead of fifty cents
And a few of those who were partying with us yesterday
Where were they, where are they today, they don't know themselves
Worst of all with debts, with other people's asses, but
Calm in the morning will fix it all
When the sun rises, you put an end to something, don't you?
As if you were washing your hands of dirt after the night
What goes into the lungs, let it burn, and what goes into the neck, let it be drunk
I greet the new day, I think I feel alive

New day, new day, new day, new ride
A new problem, or consolation, or a chance
Has the day gone down? Is he lucky? Is the day empty? Has he come up with cash
What the new day will bring, I will write on slips of paper

Yo
It's not like the old memory
That's true
All I ever had in my head was hip hop