Текст песни Quattro - Sarius feat. Kubańczyk & Wowo
Na
cztery
łapy
jak
quattro,
zginiemy,
to
tylko
z
gracją
Na
cztery
spusty
jak
kantor,
zamknięty
dla
tych,
co
patrzą
Przez
wlewy
płynie
glutation,
potem
pizgam
worek
jak
Bangkok
Gdy
ty
kirasz
worek
jak
Punk
rock,
ja
zawijam
swoje
jak
bandzior
(jak
bandzior)
Ja
nie
mam
słabych
przyjaźni,
spierdolisz
dwa
razy,
to
sam
cię
tu
zrzucę
ze
skały
Ja
nie
mam
z
Wami
relacji,
mi
serce
nie
krwawi,
gdy
mówisz,
że
nie
dajesz
rady
Biorę
wszędzie
po
trzy
dokładki,
jestem
z
tych,
co
najpierw
dostali
I
to
jedyne,
co
kurwa
dostali,
a
resztę
musieli
wydzierać
łapami
(prr)
Pracować
latami,
jak
tego
nie
czaisz
- stracisz
(oh,
oh)
Nie
ma
tu
za
kasę
braci,
już
dawno
się
sami
sprzedali
(aj,
aj)
Dobermans
Aggressive,
jeden
strzał,
jeden
zryw
42-200
wchodzi
na
szczyt,
tu
się
chowa
gorzkie
łzy
Pamiętam,
jak
w
szkole
straszyli
mnie
życiem,
lecz
ja
się
nie
bałem
- wiedziałem,
gdzie
iść
Aż
w
końcu
wyszedłem
na
ludzi
i
za
każdą
sznytę
z
tych
bitew
możemy
już
pić
Ja
popatrzę,
biorę
Gin,
jak
na
ringu
rządzi
mistrz
Jak
na
winklu
wisi
dym,
jakby
w
kilku
chcieli
przyjść,
licz
Na
cztery
łapy
jak
quattro,
zginiemy,
to
tylko
z
gracją
Na
cztery
spusty
jak
kantor,
zamknięty
dla
tych,
co
patrzą
Przez
wlewy
płynie
glutation,
potem
pizgam
worek
jak
Bangkok
Gdy
ty
kirasz
worek
jak
Punk
rock,
ja
zawijam
swoje
jak
bandzior
Na
cztery
łapy
jak
quattro,
zginiemy,
to
tylko
z
gracją
Na
cztery
spusty
jak
kantor,
zamknięty
dla
tych,
co
patrzą
Przez
wlewy
płynie
glutation,
potem
pizgam
worek
jak
Bangkok
Gdy
ty
kirasz
worek
jak
Punk
rock,
ja
zawijam
swoje
jak
bandzior
(jak
bandzior)
Los
to
jest
tragikomedia
z
podziałem
na
role,
zabieram
pierwszoplanowe
Bo
sam
się
tu
skończę
jak
sam
się
zacząłem,
na
zimnej
ulicy,
lecz
nigdy
na
lodzie
Zawsze
wracam
jeszcze
mocniej,
jestem
kotem
Spadam
na
cztery
łapy
jak
quattro
pod
blokiem
(ej,
ej,
ej,
ej)
Nie
ma
tu
słabych
w
szeregu,
odpadli
w
przedbiegu
i
nigdy
nie
ujrzą
Valhalli
Bo
gdy
nie
trzymałem
już
sterów
okrętu
na
fali,
to
oni
mi
wciąż
dolewali
A
potem
się
śmiali,
jak
spadałem
na
dno,
fałszywe
przylepy
jak
większy
jest
banknot
I
podjeżdżam
w
quattro
i
zjada
to
miasto,
i
jebią
tu
starą
winiarnią
(oh)
Jebię
show-biznes,
wszystkie
te
mordy
są
takie
nieczyste
Każdy
się
śmieje
i
ciśnie,
jak
zrobisz
wynik,
to
przyjaźń
już
kwitnie
Mam
duże
plecy,
nie
byłem
na
siłce,
robię
muzykę,
mam
spółkę
i
firmę
Dochód
w
milionach
i
ten
czar
nie
pryśnie,
głowa
na
karku,
picie
symbolicznie
(ej,
ej)
Setki
załamań
nerwowych,
ściągały
nałogi,
lecz
robię,
co
kocham
od
lat
Obiecałem
sobie,
że
jak
na
salony,
to
nie
wjeżdżam
sam,
tylko
ja
i
mój
skład
(skład)
Na
cztery
łapy
jak
quattro,
zginiemy,
to
tylko
z
gracją
Na
cztery
spusty
jak
kantor,
zamknięty
dla
tych,
co
patrzą
Przez
wlewy
płynie
glutation,
potem
pizgam
worek
jak
Bangkok
Gdy
ty
kirasz
worek
jak
PunkRock,
ja
zawijam
swoje
jak
bandzior
Na
cztery
łapy
jak
quattro,
zginiemy,
to
tylko
z
gracją
Na
cztery
spusty
jak
kantor,
zamknięty
dla
tych,
co
patrzą
Przez
wlewy
płynie
glutation,
potem
pizgam
worek
jak
Bangkok
Gdy
ty
kirasz
worek
jak
Punk
rock,
ja
zawijam
swoje
jak
bandzior
(jak
bandzior)
Внимание! Не стесняйтесь оставлять отзывы.