Текст и перевод песни Spinache - Parrot

Parrot

Mówią połóż swoje wersy, ja podnoszę je raczej
Słyszę znowu kto był pierwszy
Skala nie skacze nawet
Dobra masz flagę, wagę, zwarzone towarzystwo od parkietu po bar
Dobrze wszystko, w pysk wal
Pani Grażynka powie jaka szynka dzisiaj
Gdzie łazisz? tu się kończy zdanie, farby na tynkach, nisza
Kto to napisał i kto to widział tak robić
Zadyszał – razem będzie dycha – i ozdobił jeszcze
– Drobniej nie będzie? Bo nie mam wydać
Są wydawcy, zbawcy, oprawcy, lokalna liga
Global, bigup, kosmos i śmigam
Tak mało się pokrywa, a chłopcy chcą zarywać
Chcesz pussy magnet, dostaniesz Pussy Riot
Co, sztywniutko Cię wspierają? Nadal jesteś miękką fają
Głos drży jak Bajor, ręce opadają
Tak się razem trzymają, każdy chce drugiego miejsce zająć
Mam klucze, klucze, klucze, Lavo Lavo, Klucz Major
Rap tuczę, tłuczę, zrzucę trochę dla tych, którzy ogarniają
Tamci nie czają lotu, a czają się do skoku
Yyyyy... Dajcie spokój

Co się spinasz podróbo?
Bieda aż piszczy, a miało być na grubo
Miał być progres, a wieje nudą
Za, za, zamknij dziób papugo
Za, za, zamknij dziób papugo
Za, za, zamknij dziób papugo
Za, za, zamknij dziób papugo
Za, za, zamknij dziób papugo

Przychodzę po:
Poczet Króli, po czek, bulić, fully
Dziób stulić, co Cię kto ile przytulił
Kiedyś pluli, piją to, co naważyli
8 mili, mówią, że się zatracili, a się pogubili
Mocny odjazd, euforia, metropolia
Dawid i Goliat, kogo przykryje folia
Powtarza się historia, tylko cyfry inne
Syf tym nie da się przykryć, słaby ten bimber
Pies się wysrał, rzeźba na chodniku wyschła
Wystaw batyskaf, poszukiwana czysta wyspa
Patrzę po pyskach i mądrość z nich nie bije
Tu się nie ma z czego śmiać, a cieszą się ryje
Ryje banię taki widok, wszystko krzywo
Fago figo, ciepłe piwo, zimny bigos
Marny festyn, widać, nie jedną ścieżkę przeszli
Yyyyy... W głowach kolejka i orzeszki
Co Cię tknęło by teraz to tutaj wyciągać?
Może to, że raperzy zgubili gdzieś jądra
Albo to, że się nie da już słuchać, oglądać
Kto to posprząta? Nie wiem
Zdrowa będzie chwilowa rozłąka

Co się spinasz podróbo?
Bieda aż piszczy, a miało być na grubo
Miał być progres, a wieje nudą
Za, za, zamknij dziób papugo
Za, za, zamknij dziób papugo
Za, za, zamknij dziób papugo
Za, za, zamknij dziób papugo
Za, za, zamknij dziób papugo

Perroquet

Ils disent, pose tes rimes, je les lève plutôt
J'entends encore qui était le premier
L'échelle ne saute même pas
D'accord, tu as un drapeau, un poids, une compagnie soudée du parquet au bar
Tout est bien, allez-y, frappe-le
Mme Grażynka dira quelle est la jambon aujourd'hui
Où est-ce que tu vas ? La phrase se termine ici, des peintures sur les plâtres, une niche
Qui a écrit ça et qui a vu ça se faire
Il a haleté - ensemble ce sera dix - et il a encore décoré
- Moins fin ne fera pas ? Parce que je n'ai pas de monnaie
Il y a des éditeurs, des sauveurs, des bourreaux, une ligue locale
Global, bigup, cosmos et je me barre
Si peu se chevauchent, et les gars veulent se lancer
Tu veux un aimant à chatte, tu auras Pussy Riot
Quoi, ils te soutiennent fermement ? Tu es toujours une douce salope
La voix tremble comme Bajor, les mains tombent
Ils s'accrochent ainsi, chacun veut prendre la deuxième place
J'ai les clés, les clés, les clés, Lavo Lavo, Clé Majeure
Je nourris le rap, je le casse, je jette un peu pour ceux qui comprennent
Ceux-là ne comprennent pas le vol, mais ils se cachent pour sauter
Yyyyy... Laissez-moi tranquille

Pourquoi tu te pètes les plombs, imitation ?
La pauvreté est omniprésente, et c'était censé être énorme
C'était censé être le progrès, mais ça sent l'ennui
Za, za, ferme ton bec, perroquet
Za, za, ferme ton bec, perroquet
Za, za, ferme ton bec, perroquet
Za, za, ferme ton bec, perroquet
Za, za, ferme ton bec, perroquet

Je viens chercher :
La suite des rois, un chèque, payer, entièrement
Fermer le bec, combien chacun a-t-il serré dans ses bras
Une fois qu'ils crachaient, ils boivent ce qu'ils ont brassé
8 millions, ils disent qu'ils se sont perdus, mais ils se sont égarés
Un départ puissant, l'euphorie, la métropole
David et Goliath, qui sera couvert de film
L'histoire se répète, seuls les chiffres sont différents
La saleté ne peut pas être recouverte de ça, ce mauvais schnaps
Le chien a chié, la sculpture sur le trottoir est sèche
Sortez le bathyscaphe, une île propre est recherchée
Je regarde les gueules et la sagesse n'en sort pas
Il n'y a rien de quoi rire ici, et ils se réjouissent
Se fendre le crane d'un tel spectacle, tout est de travers
Fagot figue, bière chaude, choucroute froide
Maigre fête, on voit qu'ils ont traversé plus d'un chemin
Yyyyy... Dans leurs têtes, une file d'attente et des cacahuètes
Qu'est-ce qui t'a poussé à sortir ça ici maintenant ?
Peut-être que les rappeurs ont perdu leurs couilles quelque part
Ou bien que ce n'est plus possible d'écouter, de regarder
Qui va nettoyer ça ? Je ne sais pas
Une séparation saine sera temporaire

Pourquoi tu te pètes les plombs, imitation ?
La pauvreté est omniprésente, et c'était censé être énorme
C'était censé être le progrès, mais ça sent l'ennui
Za, za, ferme ton bec, perroquet
Za, za, ferme ton bec, perroquet
Za, za, ferme ton bec, perroquet
Za, za, ferme ton bec, perroquet
Za, za, ferme ton bec, perroquet