Lyrics Lubie Farbować Wróble - AyamCamani
Znowu
powybijam
szyby
z
okien
Lecą
kamienie
wielkości
pięści
Przeczytałem
twoje
oczy
od
Idy
do
deski
Płacze
starsza
pani,
ja
widzę
uśmiech
modelki
Ja
się
nie
uśmiecham,
zawsze
miałem
więcej
z
beksy
Nie
ufam
kobiecie,
która
bookuje
mi
bad
trip
W
sumie
taka
ładna,
że
pomijam
kwestie
treści
Rozmowa
nie
klei
się
nam
dobrze,
tak
jak
bletki
Muszę
iść
przed
siebie,
bo
jak
padać
no
to
deszczyk
Tak
mało
liter,
a
chcę
je
tutaj
pomieścić
Chcę
anonimowy
być,
tak
jak
ten
cały
Banksy
Mówię
niewerbalnie,
sporo
trenowałem
gesty
Szanuj
swoich
ludzi,
bo
inaczej
ktoś
się
zemści
Ktoś
na
posterunku
szczeka
głośno
tak
jak
pershing
Byłem
zakochany,
ja
i
moja
mała
Daisy
W
głowie
mam
jej
ciało,
łóżko,
czas
i
dzikie
seksy
Nie
jesteśmy
razem
już,
bo
robiła
przekręty
Nie
jesteśmy
razem
już,
bo
ja
jestem
jebnięty
Z
kolegami
lubiłem
pościgać
się
na
setki
Dawałaś
mi
wybór,
mogłem
z
tobą
albo
bez
nich
Bo
inaczej
na
blat
wpadały
te
białe
kreski
Mój
pierwszy
samochód
no
to
miał
kolor
niebieski
Koniecznie
przy
ciuchach
musiałem
mieć
znane
metki
Takie
priorytety
miałem
i
robiłem
błędy
Teraz
mi
to
wchodzi
tak
jak
kotek
do
kuwetki
Nie
ocieram
łez,
po
prostu
szkoda
tej
serwetki
I
nie
zastanawiam
się,
czy
przez
nie
jestem
męski
To
co
było
wielkie
musi
upaść
w
końcu,
wierz
mi
Z
czasem
każdy
sukces
staje
się
omenem
klęski
Strasznie
mnie
to
smuci,
więc
sobie
zapalę
sensi
Nie
rozumiem
ludzi,
zielenieję
tak
jak
Kermit
Oni
by
coś
chcieli,
ale
w
sumie
nie
są
pewni
Ona
by
go
chciała,
ale
znów
pod
nogi
belki
W
sumie
fajny
chłopak,
ale
dla
niej
trochę
biedny
On
postawił
wszystko
by
na
jedną,
dobra
dej
pin
Dej
pin,
dej
pin,
dej
pin,
ye,
ye
To
szalone,
ale
piękne
Skurwysynom
nie
na
rękę
Jakie
życie,
taki
refren
Jebać
ten
szary
świat
I
tabletki
na
receptę
Wolę
zawijać
to
w
bletkę
Nie
musimy
mówić
szeptem
Nic
się
nie
może
stać
A
ja
jadę
sobie
Rarri,
DB9
albo
Bentley
Gucci,
Vitkac,
Fendi...
(Stop,
stop,
stop,
stop)
(Przecież
Ci
nikt
w
to
nie
uwierzy,
Michał,
kurwa...)
No
dobra,
racja,
to
jeszcze
raz
A
ja
jadę
sobie
w
PKP
i
myślę,
że
to
Meksyk
Myślę,
że
ci
ludzie
to
już
nie
są
mi
potrzebni
Ja
od
zawsze
przecież
nie
lubiłem
słuchać
bredni
W
sumie
doskonale
sam
radziłem
sobie
bez
nich
W
sumie
tacy
mili,
ale
w
sumie
nie,
to
mierni
Jestem
tak
bezwzględny
tutaj
tak
jak
zero
kelvin
Mam
w
przedziale
pusto,
no
a
w
głowie
ciągle
mętlik
Jak
kogoś
nie
poznam,
to
nie
będę
za
nim
tęsknić
Posłuchałem
mądrej
rady,
kiedy
piszę
teksty
Z
tego
miejsca
chylę
czoła
do
pani
Agnieszki
Dobrze
będzie
czasem
chyba
zwariować
do
reszty
I
farbować
wróble
zamiast
pisać
tak
bez
puenty
To
szalone,
ale
piękne
Skurwysynom
nie
na
rękę
Jakie
życie,
taki
refren
Jebać
ten
szary
świat
I
tabletki
na
receptę
Wolę
zawijać
to
w
bletkę
Nie
musimy
mówić
szeptem
Nic
się
nie
może
stać
(Nic
nie
może
stać)
(Nic
nie
może,
nic
nie
może,
nic
się
nie
może
stać)
1 Blur
2 Dust 2
3 Kukly
4 Lubie Farbować Wróble
5 Pentatonix
6 QPWC
7 Selen
8 Serce
9 Wolves
10 TysonFury
11 Dirty Dancing
12 Generalnie
13 Białe demony
14 Candy Flyppyn'
15 Enter the Void
Attention! Feel free to leave feedback.