Lyrics Papier, kamień, nożyce [QQ Untitled01] - Bonson
Czasem
wychodzę
na
dach,
gdy
śpicie
I
próbuje
zrobić
ten
ostatni
krok
Gram
w
"Papier,
kamień,
nożyce"
I
chyba
mam
pechowy
dzień,
miesiąc,
ostatni
rok
Ktoś
chciał
mi
wciąć
się
w
rozmowę
ze
mną
samym
Na
trzeźwo
słabym,
więc
no
stary,
bez
obawy
Znów
nie
odbieram
telefonów,
sms'y
piszę
nie
wiem
komu
Leczę
stresy
spliffem,
flachą,
ściechę
dołóż
Oni
i
tak
pójdą
ze
mną
do
grobu
Nie
chcę
być
Lil
Peep'em,
Mac
Millerem,
choć
też
se
gram
z
życiem
I
wiem,
że
zmienisz
zdanie
o
mnie,
widząc
w
necie
zdjęcie
jak
wiszę
Wszystko
jest
dla
mnie
takie
jak
wszystko
I
mam
wrażenie,
że
z
życiem
tańczę
jak
z
dziwką
Sorry
skarbie,
tak
wyszło
Wszystko
inne
niewarte
jest
by
nawet
na
nie
kichnąć
Policz
skarbie
na
trzy
skok
Dziękuję
za
moich
przyjaciół
i
szczerze
współczuję
im
za
mnie
Zawsze
kiedy
robię
głupsze
rzeczy
niż
Adam
Sandler
Sam
się
czasami
widzę
z
podciętym
gardłem
w
wannie
Bo
szkoda
by
zniszczyć
ten
parkiet,
na
którym
tańczę
A
wciąż
nie
znam
kroków,
więc
na
chuj
mi
klaszczesz?
Niszczę
się
publicznie
specjalnie
dla
Ciebie,
bo
przecież
tak
lubisz
patrzeć
Mam
cię,
płacisz
więc
baw
się
Ale
boje
się,
że
mnie
uratujesz,
więc
już
nie
pytaj
jaki
jest
adres
Wszystko
jest
dla
mnie
takie
jak
wszystko
I
mam
wrażenie,
że
z
życiem
tańczę
jak
z
dziwką
Sorry
skarbie,
tak
wyszło
Wszystko
inne
niewarte
jest
by
nawet
na
nie
kichnąć
Policz
skarbie
na
trzy
skok
Attention! Feel free to leave feedback.