Lyrics To ja, złodziej - Dżem
Pucujesz
gablotę
od
rana
w
niedzielę
Żeby
się
co
tydzień
pokazać
w
kościele
A
wystarczy
jedna
nieuważna
chwila
Żeby
ta
gablota
kierowcę
zmieniła
To
ja
złodziej,
to
ja
złodziej
Ja
pędzę
przed
siebie
w
twoim
samochodzie
Żuję
twoją
gumę,
słucham
twoich
płyt
A
twoja
świadomość
określa
mój
byt
200
na
godzinę,
glina
w
radar
pluje
Już
mnie
nie
dogoni,
nawet
nie
próbuje
Jak
znajdę
swój
koniec
na
przydrożnym
drzewie
Zostawię
ci
auto
na
parkingu
w
niebie
To
ja
złodziej,
to
ja
złodziej
Ja
pędzę
przed
siebie
w
twoim
samochodzie
Żuję
twoją
gumę,
słucham
twoich
płyt
A
Twoja
świadomość
określa
mój
byt
Diabeł
mi
szykuje
kocioł
pełen
smoły
Bo
ty
byłeś
smutny,
kiedy
ja
wesoły
Przypali
mi
boki
diabelskim
palnikiem
Bo
mu
też
zwinęli
całkiem
nową
brykę
To
ja
złodziej,
to
ja
złodziej
Ja
pędzę
przed
siebie
w
twoim
samochodzie
Żuję
twoją
gumę,
słucham
twoich
płyt
A
twoja
świadomość
określa
mój
byt
To
ja
złodziej,
to
ja
złodziej
Pogiąłem
zderzaki
w
twoim
samochodzie
A
jak
mi
się
znudzi
ta
twoja
gablota
Puszczę
ją
do
ludzi,
będzie
po
kłopotach
Attention! Feel free to leave feedback.