Lyrics Poranek - Jacek Kaczmarski
Słońce
wstaje,
złocą
się
gnojówki,
W
rosy
mgle
ogródki
i
dachówki;
Pies
przeciąga
się
w
nastroju
pieskim,
Pijak
w
rowie
budzi
się
bez
kieski.
Galant
oknem
zgrabnie
się
wymyka,
Dmucha
w
żar
uczeń
czarnoksiężnika.
Szewc
wystawia
warsztat
na
podwórze
Kroi
nożem
stopę
w
twardej
skórze...
Stuk
- puk,
stuk
- puk
Byleby
biedy
nie
wpuścić
za
próg
Zrobię
wszystko,
co
będę
mógł:
Stuk
- puk.
Na
zapleczu
szynku
huczą
beczki,
U
rzeźnika
pierwszy
krzyk
owieczki.
Nad
stolarnią
dym
z
wczorajszych
wiórów,
W
refektarzu
ranna
próba
chóru.
Chleba
zapach
bucha
z
drzwi
piekarza,
Po
judaszach
zorza
się
rozjarza,
Widać
z
wieży
jak
w
podmiejskie
pola
Idą
żeńcy
z
sierpami
u
kolan.
Siuch
- ciach,
siuch
- ciach
Byleby
głodu
nie
groził
strach
Trud
całodzienny
to
spokój
w
snach:
Siuch
- ciach.
Wybiegają
dzieci
z
bram
podwórek
Żeby
pierwszą
z
kolan
zedrzeć
skórę.
Stróż
opędza
od
nich
się
zawzięcie,
Sprząta
rynek
po
wczorajszym
święcie.
Rynsztokami
płynie
złota
piana,
Złocą
się
owoce
na
straganach;
Sznura
skrzyp
i
jęk
na
wszystkie
strony:
To
Dzień
Boży
- obwieszczają
dzwony:
Ding
- dong,
ding
- dong
Byleby
żywych
nie
wypuścić
z
rąk
Strasząc
ich
wizją
piekielnych
mąk:
Ding
- dong.
Sąd
się
jawny
zaczął
na
Ratuszu
-
Pokrzywdzonym
i
wykorzystanym
Sprawiedliwość
doda
animuszu,
Zadowoli
wszystkie
wolne
stany.
Po
to
przecież
była
rewolucja:
Będzie
wyrok,
może
egzekucja!
Pysznie
uczestniczyć
w
epopejach!
Jest
nadzieja
dla
nas!
Jest
nadzieja!
Chrup
- chrup,
chrup
- chrup
Byle
mieć
komu
wykopać
grób,
By
się
wśród
żywych
nie
pętał
trup
-
Chrup
- chrup.
1 Antylitania Na Czasy Przejsciowe
2 Kuglarze
3 Wojna Postu Z Karnawałem
4 Poranek
5 Astrolog
6 Bankierzy
7 Syn Marnotrawny
8 Cromwell
9 Szulerzy
10 Bajka Średniowieczna
11 Ja
12 Portret Zbiorowy W Zabytkowym Wnętrzu
13 Marcin Luter
14 Włóczędzy
15 Koniec Wojny 30-Letniej
16 Siedem Grzechów Głównych
17 Rozmowa
18 Kantyczka Z Lotu Ptaka
Attention! Feel free to leave feedback.