Lyrics Weneckie Lustro - PIH
Sala,
personel,
uciec
tym
sukinsynom
Wokół
łapy
przesiąknięte
nikotyną
Mokry
jak
szczur,
koszula
przepocona
Wyciąga
z
kieszeni
spodni
chustkę,
ściera
krople
potu
z
czoła
Ja
płytki
oddech,
leżę,
sen
udaje
Tete-a-tete
z
kaftanem
w
pokoju
bez
klamek
Cztery
strony
świata
zbite
z
gąbek
Tu
lokatorzy
wpierdalają
obiad
przez
słomkę
Nakłuta
już
nieraz
żyła,
skopolamina
Prawdy
serum,
świat
chłodnej
stali,
linoleum
Pranie
mózgu,
przeżytkiem
jest
fizyczny
ból
Deska
wodna
i
przerwa
na
deprawację
snu
Chcą
czytać
ze
mnie
jak
z
książki
telefonicznej
Nie
mam
żółtych
stron,
żółte
papiery?
Chryste
I
ciągle
słyszę
na
swój
temat
szepty
Pod
językiem
schowany
kolejny
neuroleptyk
Mój
pamiętnik?
znają
słowo
w
słowo
O
tym
jak
pokochałem
bombę
atomową
Nawet
kiedy
jestem
sam,
ściany
nie
są
puste
Czuję
ich
spojrzenia
za
weneckim
lustrem
Oczy
zdradzają
zawsze
fałsz
mowy
Sąd
kapturowy
bez
prawa
do
obrony
Dają
mi
żarcie
niegodne
nawet
świni
Historia
choroby
W
karcie
pacjenta
- szowinizm
Dwie
sale
dalej
z
ich
listy
kolejne
nazwisko
Projekcja
wszystkich
fobii,
Arkadiusz
Onyszko
I
wiesz
co?
to
dziś
wydarzy
się
na
stówę
W
tym
pierdolonym
bladym
świecie
jarzeniówek
Nie
ma
dymu
bez
ognia,
bez
chmur
nie
ma
burzy
Nigdy
tanio
nie
sprzedam
skóry
Bez
drogi
na
skróty,
musisz
ręce
ubrudzić
To
nie
jest
kraj
dla
słabych
ludzi
Badają
mnie,
kolor
oczu,
wzrost
i
wzrok
Uzębienie,
szczegóły
jak
z
sekcji
zwłok
Ich
całe
bezpieczeństwo
Nagle
obracam
w
żart
Ze
stołu
chwytam
skalpel,
podcinam,
zrywam
skalp
Metaliczny
smak,
krew
na
moich
rękach
Lepka,
ciepła,
w
skrzepach,
krew
ucieka
z
człowieka
W
ciemię
bita
cipa
chciała
zajść
mi
drogę
Poślizg,
uderza
tyłem
głowy
o
podłogę
Przez
całą
noc
kiedyś
musiałem
jej
słuchać
Z
gadki
wypisz
wymaluj
te
ścierwo
Szczuka
A
przez
konusa
też
nie
miałem
życia
Z
pyska
podobny
trochę
do
Piesiewicza
Pluł
mi
w
jedzenie
na
moich
oczach
Pielęgniarz,
klepiąca
nasieniem
lewacka
ciota
Jego
krzyk
dla
moich
uszu
muzyka
Idzie
ad
acta,
martwy
w
chwili
przybycia
Wahadłowe
drzwi
otwieram
butem,
z
hukiem
Ktoś
ciągnie
za
sobą
jak
flaki
kroplówkę
Biegnę,
wokół
śnieżnobiałe
ściany
Przez
jęki
opętanych
i
ich
ropiejące
rany
Za
godzinę
psy
rozstawią
blokady
Policja
prawdy,
szturm
na
szpital
Rozszczepiona
psychika
na
żywo
w
pułapce
Masz
kamery,
światła,
akcję,
chód
stóp
na
klatce
Jak
katatonik
zastygłem
za
winklem
Pierdolę
windę,
schody
ewakuacyjne
Labirynt
korytarzy,
ale
znam
marszrutę
Poziom
piwnicy,
jestem
tam
w
minutę
Idę
po
ciemku,
kalkulacja
chłodna
Obca
jest
mi
klaustrofobia
Otwieram,
przede
mną
tylko
pusta
hala
Tu
przychodzi
transport
Mięsa
do
tego
szpitala
Zobaczę
dzisiaj
żonę,
nadzieja
się
tli
Przekupiony
strażnik
zostawił
otwarte
drzwi
Ostatnia
rzecz,
wszystko
idzie
swym
torem
Od
2000
dzieciak,
wiesz
kto
ma
ogień
Nie
ma
dymu
bez
ognia,
bez
chmur
nie
ma
burzy
Nigdy
tanio
nie
sprzedam
skóry
Bez
drogi
na
skróty,
musisz
ręce
ubrudzić
To
nie
jest
kraj
dla
słabych
ludzi
Mam
swoją
chwilę
kiedy
widzę
Pejzaż
bladoniebieskich
świateł
i
płaczących
syren
Szpital
idzie
z
dymem,
ciało
spływa
z
kości
Krwawa
łuna,
popiół,
fetor
wnętrzności
Ofiary
wyciągnięte
ze
zgliszcz
budynku
Leżą
przykryte
w
rzędach
na
parkingu
Tanio
nie
sprzedam
skóry
To
nie
jest
kraj
dla
słabych
ludzi
Nie
ma
dymu
bez
ognia,
bez
chmur
nie
ma
burzy
Nigdy
tanio
nie
sprzedam
skóry
Bez
drogi
na
skróty,
musisz
ręce
ubrudzić
To
nie
jest
kraj
dla
słabych
ludzi
1 Wstęp Surowo Wzbroniony (Intro)
2 Weneckie Lustro
3 Ambicje Nie Dają Mi Żyć (Peiha Polish Pride)
4 Brutalna Leksyka
5 Czas Patriotów
6 Zgniłych Sumień Cmentarz
7 Femme Fatale
8 Gloria Victis
9 Dokument (Słodko-Gorzki Smak)
10 Śniadanie Mistrzów
11 Śniadanie Mistrzów
12 100G (Szyja)
13 100G (Szyja)
14 Szatańskie Wersety
15 Szatańskie Wersety
16 Puszka Pandory
17 Zasznurowane Usta, Zaciśnięta Pięść
18 Zasznurowane Usta, Zaciśnięta Pięść
Attention! Feel free to leave feedback.