Lyrics Nagapiłem się - Pezet , Małpa , Małolat , The Returners
Myślę,
że
mam
to
już
za
sobą
i
nagapiłem
się
dość
Choć
widzę
jak
wokoło
idzie
towar
z
rąk
do
rąk
I
robią
brudny
sos,
fucha
do
czasu
jest
klawa
Gdy
wpadasz
w
ręce
psom,
bo
wspólnik
na
Ciebie
nadał
Taki
sztos,
kobieta
teraz
rogi
Ci
doprawia
Cały
hajs
zabrał
Ci
sąd,
pod
celą
czarna
kawa
Tak
się
zdarza,
nagapiłem
się
wystarczająco
Wokół
szyi
wiążesz
krawat,
ja
cieszę
się
wolnością
To
miasto
wciąż
takie
samo,
wczoraj
byłaś
młodą
miss
I
jesteś
młodą
mamą,
dziś
nic
nie
zdziwi
mnie
Właściwie
nie
kumam
takich
jak
Twój
koleś
Który
całe
życie
chce
spędzić
pod
monopolem
i
Wstydzę
się
za
to
kim
byłem,
gdy
byliśmy
jeszcze
w
szkole
Moje
uczucia
dziś
są
gdzieś
na
dole
I
wolę
nie
wchodzić
już
w
tą
grę,
bo
nagapiłem
się
już
dość
Jak
wciągasz
koks
i
staczasz
jak
Kate
Moss
Mam
pokój
z
widokiem,
do
którego
nie
przywykłem
A
nie
mogę
zamknąć
okien,
jakby
zawiesił
się
system
Krążę
tam
i
z
powrotem
wzrokiem
między
blokiem,
a
boiskiem
Gdzie
dzieli
flotę
osiedlowy
establishment
Dziś
znowu
sztucznie
zmniejszam
wielkość
źrenic
Bo
nie
chcę
patrzeć
na
świat,
którego
nie
zdołam
zmienić
Wiem
ile
jest
wart
mój
spokojny
sen
I
nagapiłem
się
już
dość
na
to,
co
widzisz
za
szkłem
Popatrz
tu,
spójrz,
wszystko
jest
niby
okey
W
tym
mieście,
tak
jak
wszędzie
walą
wódę
i
kokę
Widziałem
wiele,
ten
świat
uczy,
którą
drogę
wybrać
Nic
się
nie
zmienia,
znam
swój
cel,
chcę
ten
wyścig
wygrać
Jesteś
sam,
to
nie
przyjdzie
kurwa
pies
z
kulawą
nogą
A
jak
skołowany,
jeden
po
drugim
chcą
melanżować
Ledwo
stoję
na
nogach,
gdy
zbyt
dużo
wypiję
A
nieraz
ktoś
przedawkował
w
międzyczasie
kokainę
Nie
będę
się
w
to
pakował,
już
dość
się
nagapiłem
Na
tych
co
walą
towar
i
na
haju
są
co
chwilę
Diler
kosi
na
nich
sos
i
śmigają
po
odwykach
Jadą
w
żyłę
czy
w
nos,
czeka
na
nich
już
kostnica
Nie
mów
nawet
mi
ile
można
na
tym
zgarnąć
Jak
chcesz
zarobić
kwit,
proszę
bardzo
to
jest
za
mną
I
ciągnie
się
do
dziś,
a
nie
mamy
siedmiu
żyć
Więc
fajnie,
że
jest
zysk,
ale
nie
chcę
w
pierdlu
gnić
I
gówno
mnie
obchodzi
co
i
kto
przywiózł
na
cargo
Nagapiłem
się
już
dość
na
tych,
co
mieli
mieć
Gallardo
Prokurator
zajął
im
nawet
ich
starą
Mazdę
Zresztą
chyba
żona
przez
to
zostawiła
Cię
niedawno
Popatrz
tu,
spójrz,
wszystko
jest
niby
okey
W
tym
mieście,
tak
jak
wszędzie
walą
wódę
i
kokę
Widziałem
wiele,
ten
świat
uczy,
którą
drogę
wybrać
Nic
się
nie
zmienia,
znam
swój
cel,
chcę
ten
wyścig
wygrać
Dupy
rżnięte
mechanicznie,
absolwentki
dyskotek
Nie
znalazłem
chuja
w
śmieciach,
by
wkładać
w
byle
jaką
procę
I
choć
ładnie
się
uśmiecha
i
mówi
na
ucho,
"Kotek"
To
znam
takie
jak
one,
za
szluga
oddały
cnotę
Znam
takie
co
lubią
się
rżnąć,
wiedzą
jak
kusić
Mają
wszystko
czego
dusza
zapragnie,
prócz
duszy
Nagapiłem
się
dość
na
takie
kurwa
zimne
suki
By
za
każdym
razem
omijać
je
szerokim
łukiem
Stoję
pośród
świadków
cudów
i
tragedii
Których
ten
rząd
ma
w
dupie,
tak
jak
każdy
poprzedni
I
chcemy
czegoś
dokonać
zanim
nasi
krewni
Rozstawią
pamiątki
po
nas
po
zakamarkach
mebli
Choć
nagapiłem
się
już
dość,
nie
tracę
wiary
Idę
odebrać
swój
sos
błogosławiąc
kapitalizm
Mijam
o
mały
włos
zwątpienie,
więc
nie
pierdol
Że
mam
opanować
złość,
bo
nie
jest
mi
wszystko
jedno
Popatrz
tu,
spójrz,
wszystko
jest
niby
okey
W
tym
mieście,
tak
jak
wszędzie
walą
wódę
i
kokę
Widziałem
wiele,
ten
świat
uczy,
którą
drogę
wybrać
Nic
się
nie
zmienia,
znam
swój
cel,
chcę
ten
wyścig
wygrać
Attention! Feel free to leave feedback.