Lyrics and translation Pięć Dwa Dębiec - Koniec Fantazji

Koniec Fantazji

Ten uśmiech, w którym tonę jest mój, lecz jakiś obcy
Wewnątrz cały płonę, wokół sami nałogowcy
Upojony tłum siny w powodzi serotoniny
Jest tylko ona i my, ucieczka od życia, kpiny
O Boże, błagam zatrzymaj ruch Ziemi uff
Niemi ludzie, tu gdzie w brudzie żyją
Teraz płyną chwilą do szczęścia brzegów
W gramach cudu białych śniegów
Bez cierpienia i reguł, nienawistnych oczu szpiegów

Pot spływa po ciałach, ekstazą spływa cała sala
Ja już się nie mieszczę w sobie, ta powłoka jest za mała
Widzę dłonie, twarze, światła, dziwne pejzaże
Nie wiem, ja to świat, świat to ja, nie wiem, tylko marzę
Kto ten czar zna, zna dar zła i wiara w nim zamarzła
Że raz przechylając czarę, rozstanie się z tym nektarem
Pukam do raju bram, oddam Bogu to co mam
Spytam dlaczego tu oddał całą władzę złu
Wzlecę w mydlanej bańce, w nieba krańce
I tam zatańczę, potem rozkroję księżyc niczym pomarańczę
I klasnę głośno, aż spadnie na mnie nieboskłon
By chwycić w ręce gwiazdy, tutaj tak może każdy
Spoglądam nieprzytomnie jak anioł zstępuje po mnie
Bym uleciał na skrzydłach nad szarość, która zbrzydła
Nad świadomość nikłości, bym widział lepiej jutro z rana
Swą wolność woli pojmaną przez szatana

Ból budzi ze snu, to koniec fantazji
Przetrzyj oczy bez słów rozdwojonej jaźni
Wywiódł cię z niewoli tej naiwnej wyobraźni
Nad morze czerwone, czerwone od kaźni
Ból budzi ze snu, to koniec fantazji
Przetrzyj oczy bez słów rozdwojonej jaźni
Wywiódł cię z niewoli tej naiwnej wyobraźni
Nad morze czerwone, czerwone od kaźni

Fluoksetyna, pramolan, imipiramina
Z kolan wstań kolejny wiraż, komipramin
Oksaflazon, kilogram ołowiu obciąża ciało
Kamień u szyi ciągnie cię na dno
Ten czarny dół wypełniony smołą, to bagno opływa
Chcąc dusić, trudno się ruszyć, trudno wstać, zrobić coś z sobą
Tym trudniej, że ja nie mogę, a inni mogą
Nie potrafię chcieć, a nawet zmusić się do chcenia
Wystarczy przecież krok by to pozmieniać
Tylko ten krok jest tak bardzo nie do zrobienia
Tianeptyna, sulpiryd, zawieszony w tej cieczy bez siły
Toloksaton, karbamazepina, to jak szatan
I jego kpina z nich i nas, on nie zabija
Lecz pokazuje, wolność jest tak blisko, Ty jej nie zakosztujesz
Wystarczy sięgnąć ręką, rękę masz za ciężką
To przecież łatwe, lecz emocje jak martwe
Więc kto ma podjąć walkę
Wiloksazyna, nomifenzyna i moklobemid
Ile razy zaczynam zaciskam zęby
By znów czuć się pusty, wyprany i zmięty
Bezsilny po raz setny, w kawałkach, w proszku
Jak namiastka, dość już
Może rozpuszczę się w alkoholu
Zmieszam i wyleję się znowu, wsiąknę w dywan
Wyschnę i wstanę w całości, nim przeciąg zdmuchnie proszek
A ktoś zdepta pozostałości?
A gdzie światło w ciemności?
Jak głęboka jest ta studnia?
Gdzie to by się odbić i wyrównać?
Czy spadam wciąż, czy może lecę? Nie wiem
Może zapytam się tabletek?

Ból budzi ze snu, to koniec fantazji
Przetrzyj oczy bez słów rozdwojonej jaźni
Wywiódł cię z niewoli tej naiwnej wyobraźni
Nad morze czerwone, czerwone od kaźni
Ból budzi ze snu, to koniec fantazji
Przetrzyj oczy bez słów rozdwojonej jaźni
Wywiódł cię z niewoli tej naiwnej wyobraźni
Nad morze czerwone, czerwone od kaźni

End of Fantasy

This smile I'm drowning in is mine, yet somehow strange
Inside I'm burning up, surrounded by addicts
An intoxicated, blue crowd in a flood of serotonin
It's just her and us, an escape from life, a mockery
Oh God, I beg you, stop the Earth's rotation, phew
Silent people, here where they live in filth
Now they flow with the moment to the shores of happiness
In grams of the miracle of white snow
Without suffering and rules, the hateful eyes of spies

Sweat drips down bodies, the whole room is dripping with ecstasy
I no longer fit inside myself, this shell is too small
I see hands, faces, lights, strange landscapes
I don't know, I am the world, the world is me, I don't know, I just dream
Whoever knows this spell, knows the gift of evil, and faith in it has frozen
That once they tip the cup, they will part with this nectar
I knock on the gates of paradise, I will give God what I have
I will ask why he gave all power to evil here
I will soar in a soap bubble, to the ends of the heavens
And there I will dance, then I will cut the moon like an orange
And I will clap loudly until the sky falls on me
To catch the stars in my hands, anyone can do it here
I gaze unconsciously as an angel descends for me
So that I may fly away on wings above the grayness that has become ugly
Above the awareness of insignificance, so that I may see tomorrow better in the morning
His freedom is captured by the devil

Pain awakens from sleep, it's the end of fantasy
Wipe your eyes without words, your split self
He led you out of the captivity of this naive imagination
To the red sea, red with torment
Pain awakens from sleep, it's the end of fantasy
Wipe your eyes without words, your split self
He led you out of the captivity of this naive imagination
To the red sea, red with torment

Fluoxetine, Pramollan, Imipramine
Get up from your knees, another bend, Comipramine
Oxaflazone, a kilogram of lead weighs down your body
A stone around your neck pulls you to the bottom
This black hole filled with tar, this swamp surrounds
Wanting to suffocate, it's hard to move, hard to get up, do something with yourself
It's harder because I can't, and others can
I can't want, or even force myself to want
Just one step is enough to change it
Only this step is so impossible to take
Tianeptine, Sulpiride, suspended in this liquid without strength
Toloxatone, Carbamazepine, it's like the devil
And his mockery of them and us, he doesn't kill
But shows, freedom is so close, you won't taste it
Just reach out, your hand is too heavy
It's easy, but emotions are dead
So who is to fight
Viloxazine, Nomifensine, and Moclobemide
How many times do I clench my teeth
To feel empty, washed out, and crumpled again
Powerless for the hundredth time, in pieces, in dust
Like a substitute, enough already
Maybe I'll dissolve in alcohol
Mix and spill out again, soak into the carpet
Dry up and stand up whole before the draft blows away the powder
And someone tramples the remains?
And where is the light in the darkness?
How deep is this well?
Where would it reflect and level?
Am I still falling, or am I flying? I don't know
Maybe I'll ask the pills?

Pain awakens from sleep, it's the end of fantasy
Wipe your eyes without words, your split self
He led you out of the captivity of this naive imagination
To the red sea, red with torment
Pain awakens from sleep, it's the end of fantasy
Wipe your eyes without words, your split self
He led you out of the captivity of this naive imagination
To the red sea, red with torment