Lyrics Maltańskie tango - Szymi Szyms , Przyłu , Osaka , Miszel , Bober
Ye,
ye,
ye,
ye,
nie
mogę
spać
Ye,
ye,
ye,
ye,
nie
mogę
spać
Wychodzę
w
klapkach,
jestem
alright
Liczę
na
farta,
muszę
coś
wlać
Potem
na
fajka,
zanim
świt
zaskoczy
nas
Nie
mogę
spać
Wychodzę
w
klapkach,
jestem
alright
Liczę
na
farta,
muszę
coś
wlać
Potem
na
fajka,
zanim
świt
zaskoczy
nas
Nie
mogę
spać
Wychodzę
w
klapkach,
jestem
alright
Liczę
na
farta,
muszę
coś
wlać
Potem
na
fajka,
zanim
świt
zaskoczy
nas
(świt
zaskoczy
nas)
Worry
bye,
bye,
bye,
bye
W
końcu
powiedziałem
sobie
"Zrób
to"
jak
Nike
Dookoła
mnie
tyko
kaktus
i
palma
Tańczę
maltańskie
tango,
to
nie
kankan
Mmm,
na
jednej
z
dzikich
plaż
Zmontowałem
sobie
duży
pierdolony
traphouse
Ty
podaj
packa
mi
Raczej
żadne
radio
by
nie
chciało
tego
zagrać
V-v-vibe
mam
jak
Kendrick
Uśmiech
na
pętli,
wódy
do
gęby
lej
mi
Dobre
chwile
szybko
przemijają
mi
jak
trendy
Ale
robią
życie
mi
jak
błędy
Tera
to
se
leżę
w
jacuzzi
Za
najebane
wersy
z
Yakuzy
Potrzeba
mi
moich
ludzi,
gibonów
i
wódy
Bo
bez
tego
byłoby
do
dupy
Nie
mogę
spać
Wychodzę
w
klapkach,
jestem
alright
Liczę
na
farta,
muszę
coś
wlać
Potem
na
fajka,
zanim
świt
zaskoczy
nas
Nie
mogę
spać
Wychodzę
w
klapkach,
jestem
alright
Liczę
na
farta,
muszę
coś
wlać
Potem
na
fajka,
zanim
świt
zaskoczy
nas
Ducho
mam,
później
leję
ginu
Budzi
mnie
wzrok
wampirów
Mam
nos
jak
chirurg,
jej
wzrok,
mój
drink
Szyje
mnie
smak
jej
stylu,
mam
dość
złych
min
Ona
pokazuje
tyłek,
zrobię
wzrok
jej
duszy
na
chwilę,
wolę
węch
To
La
Vie
Est
Belle?
Dobrze
o
tym
wiem,
jak
rozbiera
mnie
Mam
ten
sen,
kiedy
znowu
jest
źle
Więc
lej
mi
więcej,
lej,
jest
lżej,
więc
lej
Drink
jej
gasi
mój
wdzięk,
gasi
mój
lęk
Ona
chce
zawijać
powie,
ja
raczej
nie
I
daj
mi
siebie
jak
sen
Dziś
chce
mnie,
dzisiaj
mnie
chce,
ale
ja
nie
Wspominam
te
chwile,
kiedy
budzi
mnie
sen
Co
mnie
nie
zabiło,
wyleczyło,
jest
ok
(Miszel)
Nie
mogę
spać
Wychodzę
w
klapkach,
jestem
alright
Liczę
na
farta,
muszę
coś
wlać
Potem
na
fajka,
zanim
świt
zaskoczy
nas
Nie
mogę
spać
Wychodzę
w
klapkach,
jestem
alright
Liczę
na
farta,
muszę
coś
wlać
Potem
na
fajka,
zanim
świt
zaskoczy
nas
Nie
śpimy,
gardło
zajebane
od
klimy
I
wóda,
i
gibon,
i
driny,
nad
ranem
kończymy
I
chrapie
mi
Szymi
nad
głową,
ale
luz
mam
Dookoła
same
chłopy,
ale
luz
mam
Po
tygodniu
nawet
* to
fajna
dupka
OsaKa
skacze
z
klifu
i
z
murka,
jakby
nie
było
jutra
Przyłu
coś
nuci,
Miszel
coś
wierci,
ubieraj
buty,
bo
robimy
dancing
Administracja
patrzy
co
się
kręci,
a
napiją
się
panowie
wódeczki?
Kurwa,
jesteśmy
młodzi,
więc
bądźmy
pojebani
Nie
wiem,
co
mi
przyjdzie
do
głowy,
ale
chcę,
byśmy
to
zapamiętali
Więc
skacz
ze
mną
z
klifu,
zostań
ze
mną
do
wschodu
słońca
Więc
tańcz
do
tego
bitu
i
zatrzymajmy
ten
czas
na
fotkach
Attention! Feel free to leave feedback.