Szopeen - Wiraże Lyrics

Lyrics Wiraże - Szopeen



Ha, piona, siema strzała, kurwa każdy z każdym
Mnie dziś środowisko drażni, nie wychodzę z klatki
Czasem jestem niepoważny, mam za dużo racji
Dosyć mam atrakcji, zastój wyobraźni - chore fazy
Nie pisz mi na DM czy się znamy razem z klasy
Robi słodką minę i przewija mi, że się kumamy
Nie pisz mi na DM czy nagramy nowe tracki
Ja mam swoich braci z nimi będę robić z fury paki
Mamy stuff i lizaki
Gramy czekoladę, muzę dla zabawy, nie pijemy nafty
Unikam komentarzy, czasem mi się zdarzy
Pytam mamy czemu każdy w bani zawiść - no nie może tak być
Lepiej zamknij mordę, mordo, kiedy się nie znamy
Wolę kłapać mordą, mordo, zamiast pisać do szuflady
Z kolegami pokopiemy piłę, w dłoni mamy wrapy
Za garażem każdy zyskał mocno zawieszone czasy
A ty na-nawet nie wiesz co to znaczy
Choć Warszawa nie Las Vegas to podobnie się zabawisz
Kolorki, neony, odbijają się na znaki
Automaty pełne kasy, on próbował wiele razy
Ciągle zalatany, bo się bawił, bo mu nie wystarczy
Ciągle zalatany bo ma sprawy - no nie przetłumaczysz
Znowu chore jazdy, przecież miał dziś nie wydawać kasy
Wstaję wolno, walę bongo, on pisze, że mnie kojarzy
Ha, ja póki mam kasę to zapalę
I póki mam na stratę to na bakę wydaję
I wcale nic nie tracę, w trudnych czasach żerowałem
Teraz jest trochę inaczej, choć stawiają mi wiraże
Za garażem, kminię sobie opcje na wynajem
Wiem to jest niepoważne
Ale bym odciążył mamę swoim spaniem do dwunastej
I drapaniem się po czaszce, przecież to jest nienormalne
Znowu się obudzę z kacem
Ha, ja póki mam kasę to zapalę
I póki mam na stratę to na bakę wydaję
I wcale nic nie tracę, w trudnych czasach żerowałem
Teraz jest trochę inaczej, choć stawiają mi wiraże
Za garażem, kminię sobie opcje na wynajem
Wiem to jest niepoważne
Ale bym odciążył mamę swoim spaniem do dwunastej
I drapaniem się po czaszce, przecież to jest nienormalne
Znowu się obudzę z kacem
Hej, ja nie pytam, ja nie pytam
"Ej, jaka to ekipa, z którą buja się i przylazł?"
Weź koleżankę na bok, stary lepiej przyzwyczaj
Albo lepiej niech nie wnika, ej dawaj nie rozkminiaj, chodź na drinka
Moje chore jazdy, ciągłe rise'y i głośna muzyka
Mówi, że musi zawijać, a przecież dopiero przyszła
Zadzwonię do Krzycha, on nie pyta gdzie zapita jest
Na przypał kielicha to mi nigdy nie odmówi, wiem
Każdy dobry człowiek ma w swej głowie taki zwyczaj, ej
Każdy dobry człowiek zbije pionę, mi to przyzna, ej
Na salonie colę z alkoholem, lodem podam jej
Pyta co do picia, ona lepiej niech nie wnika, nie
Mi, szkoda nerwów na sukę
Dziś mam dużo niuniek, żadnej nie darzę uczuciem
Wcale nie żałuję, w sumie myślę kiedy stałem u niej
Dziś idę po sztukę z kumplem, bach i łapię za komórkę
Za pracę nie tyle co kasą, bo płacą mi szacunkiem
Byłem małolatem, miałem CD byłem durniem
Zadowoloną buźkę, że to idzie jakimś nurtem
Za projekt, który tak doceniasz to dostałem stówkę
Ha, ja póki mam kasę to zapalę
I póki mam na stratę to na bakę wydaję
I wcale nic nie tracę, w trudnych czasach żerowałem
Teraz jest trochę inaczej, choć stawiają mi wiraże
Za garażem, kminię sobie opcje na wynajem
Wiem to jest niepoważne
Ale bym odciążył mamę swoim spaniem do dwunastej
I drapaniem się po czaszce, przecież to jest nienormalne
Znowu się obudzę z kacem
Ha, ja póki mam kasę to zapalę
I póki mam na stratę to na bakę wydaję
I wcale nic nie tracę, w trudnych czasach żerowałem
Teraz jest trochę inaczej, choć stawiają mi wiraże
Za garażem, kminię sobie opcje na wynajem
Wiem to jest niepoważne
Ale bym odciążył mamę swoim spaniem do dwunastej
I drapaniem się po czaszce, przecież to jest nienormalne
Znowu się obudzę z kacem



Writer(s): Faded Dollars


Szopeen - Od Początku
Album Od Początku
date of release
24-08-2018




Attention! Feel free to leave feedback.