Lyrics Koła - Taco Hemingway
Felipe,
a
więc
tak
Mamy
Warszawę,
pięć
dni
później
Katowice
Szybki
powrót
do
Wwa
i
jedziemy
Trójmiasto
Tam
dwa
razy
Sopot
Tydzień
później
dwa
razy
Wrocław
Potem
Lublin,
trzy
razy
Poznań
Kraków,
chyba
dwa
razy
Janek
mówi
o
koncertach
Pytam,
ile?
Mówi
- ile
zdołasz
Łapię
za
karafkę,
biorę
kielich,
żeby
winem
polać
Janek
mówi
dalej
Biorę
łyk,
pytam,
ile
koła?
Łypie
na
mnie
jak
Bonifacy
na
Filemona
Oczy
dwuzłotówki
Świecą
się
jak
bryle
Bona
Z
jego
ust
płyną
sumy,
to
nie
byle
kwota
Znów
w
panice
mózg,
więc
chyba
wychylę
szota
W
żyłach
szybki
puls,
jakbym
natrafił
na
żyłę
złota
Te
koncerty,
Janek,
ile
ich
będzie?
Ile
razy
w
tygodniu
i
przez
ile
miesięcy?
Ile
grać
mam,
z
kim
i
za
ile
pieniędzy?
Chcę
mieć
tyle
hajsu,
by
krążyły
dziwne
legendy
Póki
co
mi
parę
marek
daje
dziwne
prezenty
Chyba
chcą,
bym
otagował
im
te
Insty
i
Fejsy
Parę
ładnych
piosenkarek
chce,
bym
pisał
im
teksty
Wolę
jednak
lecieć
sam,
kłaść
na
bitach
te
wersy,
oh
Czasami
się
martwię,
że
nie
zauważę
Żarówki
spalonej
przez
złoty
klosz
I
nie
zauważę,
że
boli
coś
strasznie
Bo
czasu
brak
Trzeba
tu
robić
grosz
Fajny
będzie
koncert
Ale
ile
pytam,
ile
koła?
Mówić
ma
mi
jaka
stawka,
ile
koła?
Płyta
przyjmuje
się
dobrze
Ale
ile
pytam,
ile
koła?
Mówić
ma
mi
jaka
sprzedaż,
ile
koła?
No
te
tłumy
śpiewające
Ale
ile
pytam,
ile
koła?
Mówić
ma
mi
wyświetlenia,
ile
koła?
W
sumie
dziwna
to
geometria,
nie,
Dawid?
Że
kwadraty
i
trójkąty
robią
tyle
koła,
huh,
huh
Że
trójkąty
i
kwadraty
robią
tyle
koła
Stary,
stary,
chylę
czoła
Chylę
czoła
stary,
chylę
czoła
Co
porabiasz
Fifi?
W
sumie
Gessleruję
- jeżdżę
po
Polsce
i
narzekam
ciągle
Wiecznie
truję
Nikt
nie
rozumie,
czemu
jakoś
się
nie
cieszę
w
sumie
Czasem
gdy
zasypiam,
mam
wrażenie,
że
już
leżę
w
trumnie
Staram
się
udawać,
że
się
mężnie
czuję,
huh
Pod
czupryną
dziwny
strach
się
niebezpiecznie
snuje
Mama
pyta,
czy
chcę
jakiś
przelew,
mówię
nie
dziękuję
Sam
odkładam
pieniądz,
bo
od
sierpnia
będę
wujem
Siostra
w
ciąży
Ja
się
martwię
wirusem
Zika
U
mnie
brak
bocianów,
nowe
życie
przyniósł
Pelikan
Piszę
piórem
bzdury,
cudem
jest
to
w
kilku
Empikach
Nie
chcę
stracić
duszy,
muszę
kluczyć
w
stylu
Kendricka
Paru
z
Was
tego
posłucha,
ale
ilu
przeczyta?
Ha?
O
materiał
nowy
tylu
mnie
pyta
Trzydzieści
wiadomości
na
godzinę
w
stylu
"gdzie
płyta?"
Cierpliwości,
większość
drogi
jest
już
synu
przebyta
Fajny
będzie
koncert
Ale
ile
pytam,
ile
koła?
Mówić
ma
mi
jaka
stawka,
ile
koła?
Płyta
przyjmuje
się
dobrze
Ale
ile
pytam,
ile
koła?
Mówić
ma
mi
jaka
sprzedaż,
ile
koła?
No
te
tłumy
śpiewające
Ale
ile
pytam,
ile
koła?
Mówić
ma
mi
wyświetlenia,
ile
koła?
W
sumie
dziwna
to
geometria,
nie,
Dawid?
Że
kwadraty
i
trójkąty
robią
tyle
koła
Że
trójkąty
i
kwadraty
robią
tyle
koła
Tyle
koła
stary,
chylę
czoła
Chylę
czoła
stary,
chylę
czoła
Nie
wiem,
czemu
się
stresuję
koncertem
Chciałbym
milczeć,
jakbym
obietnice
ujął
w
Omertę
Miałem
mieć
wakacje,
Janek
przyjął
dużą
ofertę
Inna
sprawa,
miło
widzieć
coraz
grubszą
kopertę,
hoh
Niniejszą
EPkę
rzucę
na
torrenty
Na
stronie
zrobię
sobie
wielki
napis
"Taco
tędy"
Pierdolę
kasę
z
empetrójek,
przychodź
na
koncerty
Zależy
mi
byś
znał
te
teksty,
jak
się
zna
kolędy
Mimo
wszystko
jestem
jakoś
spięty
Wszystko
nagrywa
się,
bo
cały
lokal
snapy
kręci
Patrzę
w
kalendarz,
nagle
taki
dziwny
plan
mnie
nęci
Olać
trasę
koncertową
i
z
tej
trasy
skręcić
Pomysł
może
jest
marny,
ale
ucieknę
w
Polskę
Wśród
flory
i
fauny
Może
morze
mi
pomoże,
może
porwie
mnie
halny
Porzucam
auto,
łapię
taksę,
proszę
Dworzec
Centralny
Attention! Feel free to leave feedback.