Lyrics jeden jeden - Chillwagon
Chyba
znów
strzeliłeś
gola,
mordzia,
ja
strzeliłem
siedem
No
i
w
takiej
sytuacji
wcale
nie
jest
jeden-jeden
Jeden-jeden,
jeden-jeden,
jeden-jeden,
jeden-jeden
Ciągle
tak
tu
jest,
ciągle
jeden
krok
od
ciebie,
hej
Chyba
znów
strzeliłeś
gola,
mordzia,
ja
strzeliłem
siedem
No
i
w
takiej
sytuacji
wcale
nie
jest
jeden-jeden
Jeden-jeden,
jeden-jeden,
jeden-jeden,
jeden-jeden
Ciągle
tak
tu
jest,
ciągle
jeden
krok
od
ciebie,
hej
Fioletowy
łeb,
nie
od
kodeiny,
ej
Zarabiamy
cash,
ty
dalej
okupuj
sklep
Ej
i
szukaj
afery
Wasze
dupy
deski,
a
my
to
skejtery
Ja
se
tu
wpadam
mordziatku
na
traphouse,
za
dojebane
linie
aplauz
Trzymana
mocna
garda,
ja
i
300
spartan
Ty
się
tu
odzywasz
nawet
wtedy,
gdy
nie
trzeba
cię
Ma
nowa
muzyka
rozjebie
ci
mocno
łeb,
ej
Respect
Długie
noce,
krótkie
dni,
mało
witamin
W
głowie
te
pliki
w
.mp3,
i
te
z
królami
Kiedyś
kurwa
mać
nie
mieliśmy
nic
No
to
pa,
Louis
V,
Gianni
Versace,
ej
Łycha,
jazz,
forsa,
flex
Lambo,
McLaren,
Beamer
i8
W
mojej
głowie
wciąż
snuje
się
ten
polski
sen
Mówisz
jeden-jeden,
lecz
brakuje
ci
tam
trochę
zer
Czasem
muszę
se
polecieć,
żeby
sobie
wylądować
Na
moim
parapecie
kruszy
się
świeżutki
towar
Ona
cała
rozpalona,
choć
serce
zimne
jak
lód
I
wcale
nie
jest
zmęczona
kiedy
pada
mi
do
stóp
Chcę
przybijać
piątki
z
bramką,
ale
znów
zamknęli
klub
Te-teraz
kiedy
nie
mają
już
za
co
przymknąć
Kuby
Czasem
chciałbym
wszystko
jebnąć
i
wyruszyć
na
balety
Na
koszulce
numer
dziewięć,
chociaż
w
tym
nie
jestem
lewy,
suko
Chyba
znów
strzeliłeś
gola,
mordzia,
ja
strzeliłem
siedem
No
i
w
takiej
sytuacji
wcale
nie
jest
jeden-jeden
Jeden-jeden,
jeden-jeden,
jeden-jeden,
jeden-jeden
Ciągle
tak
tu
jest,
ciągle
jeden
krok
od
ciebie,
hej
Chyba
znów
strzeliłeś
gola,
mordzia,
ja
strzeliłem
siedem
No
i
w
takiej
sytuacji
wcale
nie
jest
jeden-jeden
Jeden-jeden,
jeden-jeden,
jeden-jeden,
jeden-jeden
Ciągle
tak
tu
jest,
ciągle
jeden
krok
od
ciebie,
hej
Zwycięski
squad,
squad
jak
Kaiserslautern
Każdy
celnie
trafia,
bo
pracuje
bańką
Nie
szukaj
nas
w
paczkach,
mamy
swoją
paczkę
Nie
ma
tu
dinozaura,
bo
to
nie
Toronto
Raptors
(rap
to
stres)
I
to
jest
właśnie
rap,
to
co
robimy
na
co
dzień
I
chodzi
mi
o
lifestyle,
a
nie
spodzień
czy
kajdan
Ona
przyszła
tutaj
w
łyżwach,
no
i
zostanie
na
lodzie
Dzisiaj
jej
nie
strzelisz
gola
Więc
się
nie
masz
czym
zamartwiać
(nie,
nie,
nie)
Na
wadze
jeden-jeden,
dla
dobrych
kumpli
Porządek
w
kuchni,
zagadka
dla
kundli
Mój
ziomo
kurczak,
ale
to
nie
kurnik
W
studiu
burdel,
ale
to
twój
ziomo
dziwka,
bo
się
skurwił,
ej
To
zioło
to
nie
bubel,
jedno
oko
już
przymyka
Podnosi
mnie
do
góry
pneumatyka
(skrrt,
skrrt)
Menadżer
składu,
za
gole
wyciągnę
bańki
W
klubach
zna
wszystkie
bramki,
piję
lean
do
kołysanki
Jeden-jeden,
jeden-jeden
Ciągle
tak
tu
jest,
ciągle
jeden
krok
od
siebie,
hej
Attention! Feel free to leave feedback.