paroles de chanson Paroksyzm - Filipek
Noce
są
coraz
krótsze,
pieprzony
noktambulista
Ciągle
dzieli
mnie
dystans,
od
firmamentu
Zimny
jak
egzosfera,
kto
by
pomyślał,
że
chęć
bycia
gwiazdą
przysporzy
tu
oponentów
Nie
mamy
już
kontaktu,
znów
stawiam
się
w
złym
świetle
Ciężko
jest
mówić
słońce
do
kogoś
w
aphelium
Najadłem
się
nieraz
strachu,
więc
i
ten
przełknę
Jak
miałaś
iść
przeż
życie
z
kimś
o
złym
podejściu
Chcę
rozwiać
wątpliwości
słów
wachlarzem
Dopisać
do
codzienności
tu
parę
marzeń
Wiem
to
utarty
frazes,
konfabuluję
Swoje
emocje,
no
bo
wpadłym
w
konfuzję
Parę
osób
ostatnio
zaszło
mi
tu
za
skórę
Spuszczę
im
wpierdol
jak
Ojciec
Chrzestny
żaluzje
Aluzje?
Znowu
się
grzebię
w
myślach
Dajmonion
sugeruje
mi
stację
benzynową
Konkluzje?
Intencja
jest
zgoła
czysta
Wyrzygaj
swoje
problemy,
tak
kurwa
hardkorowo
Uporządkowałem
życie,
jak
rozdziały
Cortazar,
a
ciągle
brak
mi
klasy,
welcome
to
patologia
Widuję
perspektywy,
lecz
tylko
na
obrazach
To
kurwa
wina
Tuska,
społeczna
apologia,
społeczna
apologia...
Znowu
powiedzą
o
mnie
kurwa
grafoman,
Bo
owijam
w
bawełnę
swoje
nici
Ariadny
Novum,
zgarnąłem
hajsy
ziomal
A
i
tak
mówię
sobie,
że
jestem
więcej
warty
Karty
porozrzucałem
i
tak
nie
było
asów
Jestem
neurastenikiem,
nie
pytaj
mnie
o
asumpt
Za
wczasu
sobie
mówię,
że
albo
skończę
na
dnie
Albo
na
samym
szczycie,
nie
chcę
nic
pośrodku
Paroksyzm,
on
może
minie,
jak
nie
To
doprowadzę
siebie
do
względnego
porządku
Zacznijmy
od
początku,
znów
te
same
podchody
Wymyślę
sobie
przeszłość
tak
jak
Dan
Cody
Zasnę
kurwa
z
łatwością,
bo
parasomnię
dzisiaj
Są
codziennością,
a
Ciebie
nie
ma
vis-à-vis,
w
głośnikach
leci
I
see
fire
Rok
temu
o
tej
porze
chyba
podjąłem
decyzję,
365
dni
sobie
udowadniałem,
że
mam
na
tyle
jaj
i
że
mi
z
rapem
wyjdzie
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.