paroles de chanson Potwory - Kleszcz , Kopruch
Pamiętasz,
kiedy
nocą
stopy
zawijałeś
kołdrą
By
nawet
mały
palec
nie
mógł
się
wydostać?
Strach,
gdy
pod
łóżkiem
Czerwone
oczy
świecą,
wkomponowane
w
ciemną
postać
Kiedy
nocą
trzeba
siku
a
ta
podróż
do
łazienki
była
niebezpieczna
Każda
kurtka
na
wieszaku,
obok
której
szedłeś
Mogła
porwać
cię
do
piekła
To
byłem
ja,
cały
czas
z
tobą
Nikt
nie
wierzył
w
me
istnienie,
tak,
ja
— potwór
spod
łóżka
Miałem
cię
przygotować,
abyś
w
tym
świecie
przeżył
Miała
cię
chronić
dobra
wróżka
Coś
poszło
nie
tak,
coś
bardzo
poszło
nie
tak
Coś
nie
działa,
dziś
sam
krzyczę,
mój
trud
przepadł
Teraz
boisz
się
opinii
w
sieci
internet
Wy
cyfrowe
dzieci
Insta,
Insta
— vеry
bad
Strzeli
w
łeb
se,
niе
ma
Gucci,
strzeli
w
łeb
se,
czuje
ucisk
Młoda,
wanna,
szampan
— to
dla
ludzi
Tak,
by
podziw
budzić,
aby
ruszyć
Lajki,
follow,
fajki
palą,
bajki,
iPhone,
halo,
halo
Kto
mi
powie,
co
się
stało?
(Kto
mi
powie,
co
się
stało?)
Każdy
ma
numery,
każdy
ma
ID,
IP
Złoto,
Wi-Fi,
Audi,
HiFi
Hajs,
hajs,
daj
mi
hajs,
hajs
Nie
ma
szans,
już
nikt
nie
wierzy
w
nas
I
nawet
stary
czas,
nie
przywróci
do
łask
To
nie
w
porządku
Ostatni
promyk
zgasł,
potworów
promyk
zgasł
Wasz
świat
zgaśnie
też,
gdy
braknie
prądu
Ostatni
promyk
zgasł,
potworów
promyk
zgasł
Wasz
świat
zgaśnie
też,
gdy
braknie
prądu
Nie
wiem,
jaki
jest
twój
odcień,
kiedy
jesteś
przeźroczysta
Wymilczeliśmy
dźwięk,
tak
wykrzyczany,
jak
szept
Dawno
już
nie
czułem
lęków,
a
dzisiaj
odczuwam
ich
brak...
Na
przedziurawionym
tle,
trochę
jak
pełnia
we
mgle
Nie
wiem,
jaki
jest
twój
odcień,
kiedy
jesteś
przeźroczysta
Wymilczeliśmy
dźwięk,
tak
wykrzyczany,
jak
szept
Dawno
już
nie
czułem
lęków,
a
dzisiaj
odczuwam
ich
brak
Na
przedziurawionym
tle,
trochę
jak
pełnia
we
mgle
Nie
wiem,
jaki
jest
twój
odcień,
kiedy
jesteś
przeźroczysta
Wymilczeliśmy
dźwięk,
tak
wykrzyczany,
jak
szept
Dawno
już
nie
czułem
lęków,
a
dzisiaj
odczuwam
ich
brak
Kiedy
płakałeś
w
sklepie,
tupiąc
nóżką
przy
zabawkach
I
gdy
staliście
w
korku,
i
chciałeś
się
wyrwać
z
auta
Byłem
tym
panem
w
garniturze,
który
obok
stał
tam
Byłem
tym
panem,
który
miał
cię
zabrać
Ale
dzisiaj
masz
wyższej
jakości
strach
Taki
znacznie,
taki
bardziej,
który
sprawnie
atakuje
w
świetle
dnia
Taki
wykwintny,
taki
dorosły,
taki
dojrzały
Oh
fuck,
miałem
jedno
zadanie,
ale
na
to
cię
nie
przygotowałem
Przepraszam,
tak
bardzo
przepraszam,
że
mnie
to
przerosło
Tu
dokładnie,
tam,
gdzie
kiedyś
ja
stałem,
dziś
stoi
samotność
Tam,
gdzie
ja
stałem,
stoi
niepewność
jutra,
obawa
o
byt
Jestem
potworem,
ale
boję
się
ich
tak
samo
jak
ty
Przepraszam,
oni
są
więksi
ode
mnie
Szkoleni
w
innych
czasach,
tak
kompetentnie,
tak
celnie
No
bo
popatrz
na
tego
— poczucie
nieprzynależności
Nie
do
obrony,
gdy
w
jego
szpony,
trafiają
wciąż
młodsi
i
młodsi
Ja
znajdę
dla
siebie
zimny
kącik,
gdzieś
wśród
bajek
Gdy
nie
zdołam
zapomnieć,
jak
ciebie
zawiodłem,
bo
ty
tu
zostajesz
I
obyś
znalazł
metodę,
na
ukryty
w
nadmiarze
treści
krzyk
Nim
twoje
dziecko
za
szafą
znajdzie,
nie
jednego
z
nas
A
jednego
z
nich
Nie
wiem,
jaki
jest
twój
odcień,
kiedy
jesteś
przeźroczysta
Wymilczeliśmy
dźwięk,
tak
wykrzyczany,
jak
szept
Dawno
już
nie
czułem
lęków,
a
dzisiaj
odczuwam
ich
brak...
Na
przedziurawionym
tle,
trochę
jak
pełnia
we
mgle
Nie
wiem,
jaki
jest
twój
odcień,
kiedy
jesteś
przeźroczysta
Wymilczeliśmy
dźwięk,
tak
wykrzyczany,
jak
szept
Dawno
już
nie
czułem
lęków,
a
dzisiaj
odczuwam
ich
brak
Na
przedziurawionym
tle,
trochę
jak
pełnia
we
mgle
Nie
wiem,
jaki
jest
twój
odcień,
kiedy
jesteś
przeźroczysta
Wymilczeliśmy
dźwięk,
tak
wykrzyczany,
jak
szept
Dawno
już
nie
czułem
lęków,
a
dzisiaj
odczuwam
ich
brak
Było
ci
łatwiej
bać
się
mnie,
wiedziałeś
wtedy,
jak
się
bronić
Nie
byłem
aż
tak
straszny,
nie
— nie
byłem
straszny
jak
oni
Było
ci
łatwiej
bać
się
mnie,
wiedziałeś
wtedy,
jak
się
bronić
Nie
byłem
aż
tak
straszny,
nie
— nie
byłem
straszny
jak
oni
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.