paroles de chanson Nic nowego - Mielzky, Bonson & Kedyf
Nic
mnie
nie
wkurwia
bardziej,
niż
ten
tłok
na
mieście
I
jak
ustawiasz
z
ziomem
się
i
wpada
ktoś
tam
jeszcze
Wiesz,
"siema,
siema,
luzik,
dawaj
poznać
resztę"
I
stać
będziesz
jak
debil,
wszystkie
miejsca
są
zajęte
Polska
jesień,
polska
młodzież,
modny
klub
- tu
wchodzi
A
każdy
z
nich
tak
jakby
miał
na
ryju
pudru
tony
I
każdy
z
tych
pedalskich
frędzel
tu
na
czubku
głowy
Jak
ich
widzę
to
się
robię
purpurowy
(purpurowy)
I
to
już
nie
jest
nawet
śmieszne
Bo
jak
z
takim
pedałem
chlać
bezpiecznie?
Ich
koleżanki
chyba
jaja
mają
nawet
większe
I
może
chciałem
coś
powiedzieć,
ale
jeb
się
Znowu
przystanek
- brama
Orła
I
gadamy
sobie
w
myślach:
"siema,
co
tam?
Jak
tam,
morda?
Pojebało
się
bez
Ciebie
i
tak
to
wygląda
Ale
mam
nadzieję,
że
tam
trochę
lepiej,
nara,
dobra"
Ty,
prawa
wolna,
przez
przelotkę
żabka,
flaszka
w
spodniach
I
czaisz
pyta
mnie
o
dowód
stara
torba
Ja
zamiast
pograć
na
konsoli
łażę
sam,
jak
ktoś
tam,
łee
Żeby
na
to
spadła
bomba
Znów
to
samo,
znów
o
niczym,
znów
nie
tak
coś
Nic
nowego
- szlugi,
wóda,
kumple,
banknot
Nic
nowego,
czasem
wolałbym
się
zamknąć
Bo
i
tak
nie
skuma
nas
kolega
z
koleżanką
Niby
to
samo
dzieje
się
dzień
w
dzień
Mam
wyjebane
na
to
Sram
na
opinię
tych
z
klapkami
na
oczach
Sam
najlepiej
wiem
kim
jestem
I
co
i
jak
mam
robić,
widać
na
pierwszy
rzut
oka
Mój
rap?
Nigdy
na
pokaz!
Przyszedłem
stąd
skąd
prądem
odpycha
każdy
oddech
Dojdę
do
czegoś,
mała
wojnę
wygram,
wrócę
z
żołdem
Kilku
hombre
z
moich
stron
też,
z
tym
nadzieję
wiążę
Skromne
życie,
pusty
rondel,
modlę
co
noc
się
o
odwet
Skoczę
na
corner,
golnę
tylko
z
Flojdem
goudę
Związany
z
lądem,
zawsze
wspomnę,
gdzie
mój
początek
Ciągle
na
bombie
- obrzęd,
który
wprowadza
w
obłęd
Może
byłoby
drobne
podnieść
i
puścić
na
książkę
Ta,
dostrzeż
moje
słowa
zanim
[?]
cipeczek
dotrze
w
Polskę
I
po
czasie
złapiesz
prospekt
Nie
jestem
gościem,
co
cmoka
na
fotach
Cofam
się
w
czasie,
schowaj
me
słowa
w
sarkofag
ze
złota
Po
blokach
miotam,
mocarz
mi
styka
szopa,
sofa
i
stopa
Popatrz
mi
w
oczy,
gdy
gram
i
powiedz,
że
tego
nie
kocham
Znowu
to
samo
- ziomki,
wóda
i
blok
Ciekawe
o
czym
byś
pizgał,
gdybyś
przekimał
tu
rok,
joł
Znów
to
samo,
znów
o
niczym,
znów
nie
tak
coś
Nic
nowego
- szlugi,
wóda,
kumple,
banknot
Nic
nowego,
czasem
wolałbym
się
zamknąć
Bo
i
tak
nie
skuma
nas
kolega
z
koleżanką
Niby
to
samo
dzieje
się
dzień
w
dzień
Mam
wyjebane
na
to
Sram
na
opinię
tych
z
klapkami
na
oczach
Sam
najlepiej
wiem
kim
jestem
I
co
i
jak
mam
robić,
widać
na
pierwszy
rzut
oka
Mój
rap?
Nigdy
na
pokaz!
Na
trasy
się
nie
czaję
już,
niech
jeżdżą
Ci
co
fresh
są
Organizatorzy
znowu
nic,
tylko
pieprzą
Mi
z
pizdy
farmazon,
że
typ
ma
milion,
wiesz
co?
I
kręci
się
pieniążek
mu,
a
Ty
się
dziś
odpierdol
Nieźle,
serio,
parę
lat
temu
jestem
ten,
co
Mu
ten
sam
organizator
przetrze
berło
chętnie
Cieszy
mnie
to
niekoniecznie
I
mu
mówię
"weź
spierdalaj,
bycie
fresh
mi
przeszło
pięknie"
I
szlajam
się
po
mieście
i
wiesz
u
mnie
ogólnie
luz
Za
kilka
minut
powie,
że
to
nudne
już
Ale
są
podwójne,
uu,
no
to
już
jest
plus
A
interesuje
mnie
to
że
tak
to
ujmę...
chuj
"Wbita
w
ciemno,
Bonson
znów
na
propsie,
witam
ciepło"
Takie
rzeczy
pisze
od
tak,
obok
śpi
maleństwo
Rodzinie
dałem
więcej,
niż
dasz
Ty
na
pewno
To
się
nazywa
wygrać,
serio
Znów
to
samo,
znów
o
niczym,
znów
nie
tak
coś
Nic
nowego
- szlugi,
wóda,
kumple,
banknot
Nic
nowego,
czasem
wolałbym
się
zamknąć
Bo
i
tak
nie
skuma
nas
kolega
z
koleżanką
Niby
to
samo
dzieje
się
dzień
w
dzień
Mam
wyjebane
na
to
Sram
na
opinię
tych
z
klapkami
na
oczach
Sam
najlepiej
wiem
kim
jestem
I
co
i
jak
mam
robić,
widać
na
pierwszy
rzut
oka
Mój
rap?
Nigdy
na
pokaz!
I
co?
Imponują
Ci
cwaniacy,
tacy
co
Niby
cacy
są,
a
drwią,
że
tacy
jak
my
zwykli
Polacy
są
Właśnie
w
pracy,
co?
Irytuję
mnie
Ci
jebani
chojracy
Kiedyś
mówiło
się
[?],
suko
Jak
coś
co
gnije
odrobaczyć?
Przyjedź
zobaczysz
Się
żyje,
gdy
człowiek
da
w
szyje,
przepije,
jeśli
ma
czym
Obowiązki
są
po
to
by
je
odhaczyć
Luźne
związki,
ich
ryje
przestają
coś
znaczyć
No
dobra,
czyli
tak
jak
wszędzie
Powiedz
mi
lucky
losers,
jak
to
po
polsku
będzie?
U
mnie
domowe
zacisze,
nie
bójki
w
parku
Ale
nie
myl
mnie
z
amiszem,
bo
dwie
trójki
na
karku
Patrzę
na
całe
osiedla
bez
psa
Wieżowce
w
chmurach,
bez
TP
S.A
Świat
na
wyciągniecie
ręki,
bez
cła
Dźwięki
to
mój
świat,
moja
rodzina
i
mój
skład
Nic
nowego,
tak?
No
tak,
no
Niby
to
samo
dzieje
się
dzień
w
dzień
Mam
wyjebane
na
to
Sram
na
opinię
tych
z
klapkami
na
oczach
Sam
najlepiej
wiem
kim
jestem
I
co
i
jak
mam
robić,
widać
na
pierwszy
rzut
oka
Mój
rap?
Nigdy
na
pokaz!
1 Wow
2 Wkurw
3 Jak ja
4 Kupiłem sobie spluwę
5 Młody bóg
6 Badtrip
7 Jbć
8 Ukryte koszta
9 ???
10 Siksy, miksy i techniksy
11 Tłusty rap
12 Tylko biznes
13 Prawdziwy romans
14 Nic nowego
15 Głupie rzeczy
16 Af
17 Nie wracam?
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.