paroles de chanson Bragga feat. Charlie P - Rychu, Peja & Solufka
Pry,
pry,
pry,
ta,
ta
Nikt
ode
mnie
nie
wymaga,
żebym
uprawiał
bragga.
Nikt
nie
mówi
łamaga,
gdy
hardcore'u
nie
uprawiam.
Gdy
piszę
życiówkę
to
nie
kłamię,
prawdę
gadam.
A
szajsu
nie
poskładam
nawet
gdybyś
o
to
błagał.
Nie
ma
tego
złego,
co
na
dobre
by
nie
wyszło.
Umiem
zjebać
wszystko
i
na
zgliszczach
od
początku.
Zbudować
nowy
dom,
to
kilka
nowych
wątków.
W
muzyce
być
w
porządku,
nigdy
nie
zawiodłem
ziomków.
Za
dobry
powiedziałem,
dedykowane
Mym
ludziom
ten
balet,
ja
się
wcale
nie
chwalę.
Co
miałem
oddałem
od
siebie
to
ten
szmalec.
To
twórczo
się
wpisuje,
na
stałe
w
te
kabałę.
Oto
nowy
joyek
jak
i
w
Sun
Lloret.
Na
najwyższym
poziomie
to
rapowy
gnojek
powie.
Warsztat
unikat.
Dlaczego?
nie
wnikaj.
Masz
syf
w
głośnikach,
z
parkietu
nie
znikaj.
Nie
lubisz
mnie,
zdychaj,
z
tej
impry
się
zawiń.
Lub
naładuj
karabin,
jeśli
koniecznie
chcesz
mnie
zabić.
Ten
co
nie
dał
się
zwabić
w
pułapkę,
to
mój
atut.
Narobić
hałasu
i
utrzymać
gwiazdy
status.
Tylu
kutasów
by
chciało
mieć
to
co
ja.
Być
jak
ja,
grać
jak
ja,
żyć
jak
ja,
ha
ha!
Rychu
będzie
grał
to
nadal,
journalista
będzie
badał.
A
jak
zawistniak
gadał,
tylko
ten
co
mi
zazdrościł.
Świat
bez
litości
szybko,
pozbawił
mnie
złudzeń.
Wybrać
cierpienie
czy
nudę?
Proste,
że
to
pierwsze.
Operuję
wierszem,
tego
tracku
nie
spieprzę.
Masz
tu
człowieku
całkiem
hardcore'ową
wersję.
Nikt
ode
mnie
nie
wymaga,
żebym
uprawiał
bragga.
Nikt
nie
mówi
łamaga,
gdy
hardcore'u
nie
uprawiam.
Gdy
piszę
życiówkę
to
nie
kłamię,
prawdę
gadam.
A
szajsu
nie
poskładam
nawet,
gdybyś
o
to
błagał.
Ten
pot,
te
łzy,
ta
krew,
ta
jedna
miłość.
Oto
z
mic'em
zażyłość,
co
odbiera
mi
zmysły.
Wizerunek
artysty,
to
człowiek
z
krwi
i
kości.
Przy
mic'u
nie
pości,
w
gronie
znakomitości.
Jak
ten
przyblokowy
chwast
na
pełnym
oficjalu.
Jak
ten
zadymiarski
chlast
na
toksycznym
nielegalu.
Prowadzę
się
powoli,
a
niektórych
bardzo
boli.
Fakt,
że
sobie
radzę
i
co
na
to
poradzę?
Środkowy
palec
raczej,
tak
czy
inaczej.
Jestem
w
grze
i
zaznaczę
- nigdzie
się
nie
wybieram.
Przy
mic'u,
adapterach,
to
Rycha
gadka
szczera.
Ryja
wydzieram,
aż
po
zapalenie
krtani.
Potrafię
ranić
i
sprawić,
że
się
spalisz.
Z
nami
zabawisz,
odlecisz,
nie
dać
się
zabić.
Mistrzowskie
życie,
jestem
jego
projektantem.
Nie
będę
palantem,
który
nie
ma
planów
marzeń.
Jak
moje
tatuaże,
kolejny
w
życiu
przełom
Odnotuję
to,
jak
na
skórze
nowe
dzieło.
A
ty
będziesz
się
przyglądał,
jak
milczący
świadek
w
cieniu.
Wyjdź
naprzeciw
zdarzeniom,
na
światło
dzienne
tlenu.
Tańcz,
miej
się,
kasuj
zawczasu,
pierdol
brednie.
Czy
bardzo
dobry
rap,
ma
oznaczać
życie
biedne?
Gdzie
tak
napisano,
że
za
rap
nie
płacą
siano?
Ważne
by
utrzymać
wymarzoną
posiadłość.
Chcesz
ogłosić
upadłość?
Proszę
bardzo,
beze
mnie.
Jeszcze
raz
ci
powtórzyć?
Powtarzam
- pierdol
brednie.
Wracaj
pod
trzepak,
tam
na
ciebie
nikt
nie
czeka.
Prócz
nieudacznika,
zabij
w
sobie
człowieka.
A
ja
tak
nie
chcę,
nie
zwlekam
żyć
na
stówę.
Apetyt
mam
wilczy
na
życie,
uwierz.
Nikt
ode
mnie
nie
wymaga,
żebym
uprawiał
bragga.
Nikt
nie
mówi
łamaga,
gdy
hardcore'u
nie
uprawiam.
Gdy
piszę
życiówkę
to
nie
kłamię,
prawdę
gadam.
A
szajsu
nie
poskładam
nawet,
gdybyś
o
to
błagał.
Attention! N'hésitez pas à laisser des commentaires.